Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "rapp jaki", znaleziono 48

Co rano budzimy się, wstajemy z łóżek i nigdy nie wiemy, w jakim momencie życie przywali nam prosto w twarz.
Włącz radio na stację nadającą rock and rolla i z całą odwagą, jaką jeszcze masz, oraz całą wiarą, jaką potrafisz z siebie wykrzesać, podążaj w nowe życie.
Jest sobota, siódma rano. Jaki prokurator przyjedzie ci o tej porze do zwykłego pożaru nawet z trupem w pakiecie? Później wszystko podpiszą. Tylko my, szare żuczki gnojarze, jeździmy do każdej pierdoły.
Czy nie jest tak, że we śnie wszyscy jesteśmy obłąkani? Czyż sen nie jest procesem, dzięki któremu możemy wrzucić nasz obłęd do mrocznej jamy, jaką jest nasza podświadomość, obudzić się rano i zjeść na śniadanie płatki, zamiast dziecka sąsiada?
Nie porzucaj pragnień, one pozostaną: jaskrawa kamea wszystkiego, czym byliśmy i w co wierzyliśmy jako dzieci, cały ten blask, jaki rozjaśniał nasze oczy, nawet kiedy się pogubiliśmy, a noc rozbrzmiewała poszumem wichury. Wyjedź i staraj się zachować pogodę ducha. Włącz radio na stację nadającą rock and rolla i z całą odwagą, jaką jeszcze masz, oraz z całą wiarą, jaką potrafisz z siebie wykrzesać, podążaj w nowe życie. Bądź sobą, bądź dzielny, nie poddawaj się. Reszta jest ciemnością.
Bierz życie, jakim jest, bo lepsze nie będzie.
"Trzeba brać życie każdego dnia takim, jaki jest."
Czasem życie trzeba brać po prostu takie, jakim jest. Nie można dopowiadać sobie czegoś, co nie istnieje.
Jeżeli przyzwyczai się pani do brania urlopów bezpłatnych z byle jakiego powodu, to proszę się zastanowić, jaką otrzyma pani emeryturę w przyszłości.
Zawsze jest jakaś droga,którą można pójść,zawsze jest jakieś wyjście.I nie trzeba się bać.
Życia nie się brać takiego jakim jest, lecz stanowi ono tylko wyobrażenie, które sami zbudowaliśmy.
Po jaką cholerę tu w ogóle przyjeżdżała? Kto powiedział, że trzeba brać udział w tym dziwacznym obrzędzie zakopywania martwego ciała w ziemi?
Przyjemność palenia nie brała się u mnie z kopa, jakiego dzięki temu dostawałem; przyjemne było poczucie, że ulegam niezdrowym fizycznym ciągotom.
Przychodzimy na świat krzycząc. Nic dziwnego, biorąc pod uwagę to, jaki on jest. Dziwne wydaje się co innego: że kiedy już raz trafimy do tego piekła robimy wszystko, aby w nim pozostać...
"...właśnie uświadomiłem sobie, jakim byłem głupcem. Narkotyki to nie popisówa, ucieczka od problemów czy branie dla fanu. Narkotyki to igranie z prawem. Proces. Skazanie. Więzienie. Teraz to do mnie dotarło"
Nie wyobrażał sobie, by pieczę nad Miłką miała sprawować jakaś macocha. Nie żeby naczytał się braci Grimm - także córeczka wydawała się odporna na ich mroczny urok - po prostu uważał, że nic dobrego z tego nie wyjdzie.
Mam po prostu po dziurki w nosie tego, że nikt nigdy nie bierze za nic odpowiedzialności. Że zawsze winny jest system. A przecież gdzieś istnieją ludzie, którzy są odpowiedzialni za to, że system jest, jaki jest!
Bo zawsze będzie jakaś tam, którą ja nigdy się nie stanę, której nie doścignę urodą, pewnością siebie, wieloma talentami.
Ale to ja - Olga Latopolska. Ja, która właśnie odnajduję swoje korzenie. Ja, która właśnie odnajduję siebie. Ja, której nie wolno się bać.
Pola wyciągnęła kawałek złota i położyła sobie na dłoni.(...)
- Ładna, nie?
- Wiesz co, Mario? To chyba największy banał, jaki słyszałam w tym roku. Ale nie ustawaj w wysiłkach. Mamy przecież dopiero lipiec.
Czym jest władza?(...) Władza to możność zdobycia tego, czego pragniemy. Władzę mamy wtedy, gdy to my jesteśmy w stanie decydować. W jaki zaś sposób można zdobyć władzę?(...) Władzę zdobywamy, biorąc ją sobie.
- Nie wiem, co mi się stało. Nie obraź się, ale czasem człowiek nabiera większej swobody przy kimś obcym niż przy kimś, kogo bardzo dobrze się zna. Skąd się to bierze? Wzruszyłem ramionami. - Pewnie dlatego, że obca osoba widzi nas takimi, jakimi jesteśmy, a nie takimi, jakimi stramy się jej wydać.
- To co? Bierzemy go na gorąco czy liczymy, że pozwolą nam go przesłuchać na komendzie? Pytanie jakiej, bo jak odstawią go do Warszawy albo innego Białegostoku, sprawa znacząco się skomplikuje. Chyba o to im chodzi. Mogą to zrobić w świetle nowych przepisów o przejrzystości.
Dorastała wśród siedmiuset braci i wiedziała, w jaki sposób myślą, to znaczy bardzo szybko, ale czasem w całkiem niewłaściwym kierunku. A jeśli nie potrafili dopasować swojego myślenia do świata, starali się dopasować świat do myślenia.
Jak baba poluje na kochanka, to kupuje majtki po dwadzieścia, trzydzieści złotych, a jak już ma, to po sześć. Normalne, a te po dziesięć pięćdziesiąt to baby do sanatorium biorą, bo i chłop jaki się może trafić, i lekarzowi trzeba się jakoś pokazać.
(...) spojrzała w dół i zobaczyła, że patrzy na nią Ty. Ale nie tak zwyczajnie patrzy - to było przenikliwe spojrzenie, do jakiego tylko koty są zdolne, i Tiffany miała wrażenie, że oznacza: Bierz się do roboty, bo jest jej wiele. Nie myśl o sobie. Myśl za wszystkich.
Straszne jest życie! (...) Nie, straszne są tylko nasze wymagania od niego, straszne są tylko nasze marzenia o pięknie, straszne są tylko nasze pożądania dobra i sprawiedliwości, bo nigdy się nie urzeczywistniają i nie pozwalają brać życia takim, jakim ono jest. W tym leży źródło wszelkich cierpień.
Ach, jaki ja byłem głupi, twierdząc, że zło bierze się z niewiedzy! Cóż po wiedzy w starciu przeciwko wartościom?! Fakty, nie wartości! Fakty! Rozmawiajmy o faktach! Jeśli wciąż będziemy ględzić (tak, ględzić, kurwa, i pierdolić) o wartościach, nie ma szans na porozumienie.
Jestem w stanie zrozumieć to wszystko, gdy jesteś jeszcze młody i wierzysz w każdą bujdę, jaką usłyszysz od rodziców. Wiesz, kiedyś się naprawdę bałem, że jakiś koleś na górze obserwuję wszystko, co robię, czy nie przeklinam i nie wale konia. Ale wtedy wierzyłem też, że prezenty pod choinkę przynosi grubas w czerwonym stroju, a jakaś niezidentyfikowana bliżej wróżka zabiera mi zęby spod poduszki i zostawia kasę. Tylko, że teraz mam już czterdzieści lat, nie wierzę już we wróżkę zębuszke.
Był zwyczaj, że gdy kobieta nakryła skazańcowi głowę chustką
i krzyknęła, że bierze go sobie za męża, uwalniano go.
Pewnego razu mieli powiesić zbója. Stał już pod szubienicą, gdy jakaś kobieta, mocno posunięta w latach, przedarła się przez tłum, nakryła faceta chustką i zaczęła krzyczeć, że bierze go sobie za męża. Koleś zdjął chustkę z głowy, popatrzył na babę, a potem zwrócił się do kata: "Wieszaj, mistrzu Jakubie".
Wpatrywałam się w niego bez słowa. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji, tak jak wtedy, gdy brał kogoś do odpowiedzi. Kamień mógłby się od niego uczyć braku uczuć. Ale to był blef. Przez ostatnie dni miałam okazję zobaczyć, jaki jest naprawdę, i że pod dupkowatością kryje się coś więcej niż zgorzkniały polonista.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl