Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "razie jerzy", znaleziono 138

". Jeśli zdołąłeś przeżyć - Nie pożwól duszy umrzeć ". Jerzy MIELCZAREK Sandomierz 1999
Jak ktoś chce wiedzieć, czy ksiądz Jerzy pomaga, to niech się zacznie modlić za jego wstawiennictwem i wtedy się przekona.
Jerzy Sokołowski milczał. A milczący Sokołowski zwiastował złe wiadomości, bo na co dzień lubił dużo mówić.
W 1933 roku Akademia nominowała po raz pierwszy obraz wyreżyserowany przez kobietę. Była nią Wanda Jakubowska. Jej krótkometrażówka nosiła tytuł »Morze«. Współtwórcami filmu byli Stanisław Wohl i Jerzy Zarzycki.
Edward prowadzi takie życie, jakby miał nie dożyć jutra. Ryszard takie, jakby nie zależało mu na tym, co będzie jutro. Jerzy zaś hołduje przekonaniu, że jutro zwyczajnie mu się należy i ktoś powinien podsunąć mu je pod nos.
Nie zawsze dobrze jest płynąć z prądem. Więcej zadowolenia można znaleźć naprężając mięśnie na plecach, walcząc z nurtem i torując sobie drogę mimo oporu żywiołu – tak uważam, przynajmniej wtedy, gdy Harris i Jerzy wiosłują, a ja siedzę przy sterze.
Teraz wyjeżdża prawdziwy «Majdanek», najlepsi synowie Polski, ci, którzy cierpią za idee w obozie, którzy dumni są ze swych pasiaków, elita Majdanka. To, co poprzednio wyjechało, to szumowiny, szmuglerzy, kryminaliści, kombinatorzy, element aspołeczny...
(...) wyszedł przed dom, westchnął, wciągnął mroźne powietrze, wokół była pełnia nocy tak granatowej, że nawet śnieg był ciemnoniebieski, niebo wygwieżdżone, góry zamarznięte, haust powietrza działający jak szklanka spirytusu - rzadkie momenty, gdy człowiek wie, dlaczego mieszka w górach, a nawet po co w ogóle żyje - po to, by przejść parę kroków po skrzypiącym śniegu, by zadrzeć głowę i poszukać Gwiazdy Polarnej i by na sekundę nie myśleć, że za sekundę koniec.
Pojawiamy się na ziemi, zapala się latarnia świadomości i ledwo rozświetliwszy okolicę, gaśnie.
Otrzymujemy na kilkadziesiąt lat wgląd w dzieje globu, na powierzchni którego wypełzliśmy z brzuchów matek, wygląda to na wieczność, a tu raz-dwa - pa, pa.
(...) możesz próbować odganiać, a nawet zabijać wspomnienia - one i tak przeżyją, i tak cię dopadną, i tak tobą z niepojętą siłą zawładną.
Profesor Bardini kiedyś, w wywiadzie, na pytanie: "Co pan robił przez ostatnie dziesięć lat?", odpowiedział: "Przygotowywałeem się do starości".
Z listu Mrożka do Lema:
"Polak Polaka albo pierdoli, albo certoli. Niczego pośredniego nie ma". - W punkt!
Ale jak powiedziała mi moja pani doktor, w tej chorobie oprócz woli, determinacji, siły, trzeba jeszcze mieć szczęście.
(...)okrucieństwo nie rani tylko ofiary, lecz także sprawcę. Może nawet głębiej i trwalej. Gdy się nad tobą znęcają, nie dowiadujesz się niczego odkrywczego na własny temat, natomiast jeśli sam się nad kimś znęcasz, dowiadujesz się o sobie czegoś, czego nie można zapomnieć.
Teraz nie mam przed sobą żadnych celów ani żadnego łakomstwa na starcze kariery. Niczego od nikogo nie chcę i marzę, żeby nikt ode mnie niczego nie chciał.
Można zakochać się w kobiecie, która nie lubi książek? Można, ale po co? Kto przy zdrowych zmysłach zakochuje się w kobiecie, która nie lubi książek?
Jezu, dlaczego w tym kraju mówi się ciągle o głupocie kobiet, a o niestosownej głupocie, o agresywnej głupocie mężczyzn nie mówi się w ogóle?
Rzadko naprawdę musimy używać zaimka ja. W jednej sytuacji jest to rzeczywiście konieczne: gdy, odpowiadając na pytanie zaczynające się od słowa kto, musimy przyznać, że to my. Albo przyznać się, że to my. W innych wypadkach mówienie ja jest co najmniej niekonieczne.
Wioski w tej okolicy były zapomniane przez wieki. Niedostępne, położone daleko od ośrodków miejskich, znajdowały się w jednym z najbardziej zacofanych obszarów Europy Wschodniej.
Wioski w tej okolicy były zapomniane przez wieki. Niedostępne, położone daleko od ośrodków miejskich, znajdowały się w jednym z najbardziej zacofanych obszarów Europy Wschodniej.
Tutejsi chłopi byli ciemni i okrutni, choć nie z własnej winy. Ziemia była marna, klimat surowy. Rzeki, z których ryby wybrano niemal doszczętnie, często wylewały na pastwiska i pola, przemieniając je w bagna.
Ażeby zachować zdrowie, mówiła, człowiek powinien się myć nie częściej niż dwa razy do roku, na Boże Narodzenie i na Wielkanoc, lecz nawet wówczas tylko pobieżnie, bez zdejmowania odzieży.
Kury tłoczyły się w kurniku, rozpychając się, aby dostać do ziarna, które im sypałem. Jedne przechadzały się parami, inne dziobały słabsze towarzyszki albo kąpały się samotnie w kałużach pozostałych po deszczu, lub też, strosząc pióra niczym elegantki, zasiadały na jajkach i szybko zasypiały.
Nie wierzcie fałszywym prorokom, którzy każą wznosić mury i zamykać bramy przed potrzebującymi, którzy mówią, że obcy, uciekając od wojny, przynoszą tylko przestępczość i roznoszą zarazki. Ci fałszywi prorocy, którzy zamykają bramy przed potrzebującymi i odwracają się od chorych i rannych, nie wyznają nauki Chrystusa, choć modlą się na pokaz i niemal nie wstają z klęczek. Oni są jak ten kapłan i lewita, którzy bezustannie przebywają w świątyni, a odwracają wzrok od człowieka w potrzebie.
Samotność to jedna sprawa, którą przeżywa ksiądz, a prócz tego tym, co go boleśnie dotyka, jest bezdomność. Ksiądz nie ma domu. W diecezji panuje zasada, że z pierwszej parafii młody ksiądz odchodzi po dwóch latach. Podobnie z drugiej. Ponieważ ksiądz nie powinien się przywiązywać do żadnego miejsca. Mówi się, że pies przywiązuje się do człowieka, a kot — do miejsca, ale ksiądz jest poniżej ich obu. Może gdy już zostaje proboszczem, zadomawia się w jakimś miejscu na dłużej, na kilka lat. Ale gdy już zrobi swoje: wyremontuje stary czy wybuduje nowy kościół, zaprowadzi wśród parafian dyscyplinę oddawania cesarzowi, co cesarskie, a Kościołowi, co boskie, zostaje zesłany na nową placówkę. A wyrwanie człowieka ze środowiska, w którym już zdążył zapuścić korzenie, odłączenie od ludzi, których polubił, może boleć. Ksiądz jednak w czasie seminarium zostaje uformowany tak, by nie odczuwać bólu. Ani pragnienia, ani tęsknoty. Nie powinien też mieć żadnych marzeń; i najlepiej by było, żeby zrezygnował z osobistych zainteresowań. To właśnie ma na celu bezustanna formacja.
Jeśli chodzi o pranie, to mam jeszcze jedno wspomnienie. Myślę o siostrach zakonnych, które przyjeżdżały do nas po brudne rzeczy przełożonych i prały je w swojej pralni. Patrzyłem na nie przez okno, jak co sobota taszczą do furgonetki wielkie toboły z prześcieradeł. Było mi ich zwyczajnie żal. My też nie mieliśmy słodkiego życia, ale po sześciu latach zostawaliśmy księżmi i właściwie do końca życia żyliśmy jak pączek w maśle, mając zapewniony wikt, opierunek, sprzątanie i masę wolnego czasu. Wystarczyło raz albo dwa razy w niedzielę odprawić mszę, wygłosić kazanie, odbębnić swoje w konfesjonale, odsiedzieć raz w tygodniu pół godzinki w kancelarii parafialnej… i luzik. Może do tego parę godzin lekcji religii w szkole, ale za państwową kasę, którą ksiądz dostawał na swoje prywatne konto. A one? Przez całe życie żyły w klasztorze w rygorze większym od naszego. Dużo się modliły i ciężko pracowały. Idzie do zakonu taka dziewczyna, która mogłaby przeżyć ciekawe i szczęśliwe życie, zaślubia Chrystusa, a zostaje służącą, niemalże niewolnicą, która pierze gacie księdzu, gotuje mu i sprząta po nim. I w katolicyzmie jest jawnie człowiekiem niższego rzędu, bo przecież nie ma prawa zostać osobą duchowną. Prawie jak w islamie. Prawie. Pod względem religijnym różnica jest nieduża.
Polska wielki projekt - jak kiedyś PiS nazywał swoje plany reformy państwa - po latach okazuje się zestawem propagandowych zaklęć, małym projektem, w którym antyzachodnia retoryka ma uzasadniać wschodnią formę rządów i faktyczną prywatyzację państwa. Zabawne, ale i smutne, że przemówienie Putina, wygłoszone w rocznicę ataku na Ukrainę, zawierało te same oskarżenia pod adresem Zachodu, które powtarza rządząca Polską formacja.
Ze wszystkich rzeczy świętych najwyżej cenię święty spokój.
Nikt nie jest tak dobry jak sam o sobie mówi, ani tak zły jak o nim mówią inni.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl