Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "remis ja ma", znaleziono 21

Więc mamy remis, a jak jest remis, to musi być dogrywka.
Pewnie nie znała go od tej strony, tak jak on siebie nie znał, ale jak się okazało, on nie znał również swojej żony.
Można by rzec: remis...
W walce hetmana z lekkimi figurami wynik zależy zazwyczaj od rozmieszczenia poszczególnych figur. Cztery lekkie figury zwykle wygrywają z hetmanem, trzy wystarczają tylko do remisu, a dwie lekkie figury są słabsze od hetmana.
Patriota - w kontekście marszów na cześć Burego patriota to Polak - katolik, posiadający przodków w AK i niemający w żyłach nawet promila krwi żydowskiej. Nosi krótko przystrzyżone włosy i namiętnie kolekcjonuje kije do baseballa. Jeżeli patriota ma żonę, to zazwyczaj regularnie ją bije, ale w zamian oddaje cześć Maryi. Jedna obrywa, druga jest wielbiona, czyli mamy taki, powiedzmy feministyczny remis.
-Swarożycu...powiedz mi coś.
-Co tylko chcesz.
Przewróciłam oczami. Niby bóg, a bajerował jak chłopak z remizy.
Masz do mnie wrócić (…) Zrób wszystko, co będzie trzeba, masz do mnie wrócić.
- Wrócę.
- Mówię poważnie (…) Straciłam prawie wszystko, co kocham. Nie mogę stracić i ciebie.
- Ja zawsze do ciebie wrócę.
Zrozumiałam, że to jest ich fetysz, że to coś, czego oni naprawdę chcą. Jeśli nie mi, to zapłacą innej dziewczynie, a uwierz, że i tak tego dokonają. To jest silniejsze od nich. Więc tak jak w każdej innej pracy, klient... tfu, przepraszam, pieniądz jest najważniejszy.
Młody, przystojny policjant, z wyrazem nieukrywanej ambicji na twarzy, od razu rzucił się Sebastianowi w oczy. Czuł, że funkcjonariusz spogląda na niego tak, jakby chciał od razu wydać wyrok.
Za dużym, stalowym biurkiem siedziała kobieta w średnim wieku, o surowej twarzy i krótko ściętych włosach. Miała na sobie mundur, a pojedyncze szewrony na pagonach informowały o jej randze.
Nadal starała się opanować buzujące w niej emocje. Czuła w kościach, że coś w tej historii jest mocno nie tak. Nie mogła przestać myśleć o jednym - Gosia od dawna coś przed nią ukrywała.
Przegryw. To było zdecydowania jej ulubione określenie dla mężczyzn, z którymi miała kontakt na co dzień. Z założenia nie szanowała swoich klientów, choć nie było tak od początku...
Sebastian, z troską wyrytą na swoim permanentnie czerwonym obliczu, kroczył powoli po szarym betonie chodnika, w kierunku solidnego budynku policji w Wielkim Mieście.
Przypadek sprawił, że niecały rok wcześniej zamieszkałam z jedną z najciekawszych osób, jakie było mi dane w życiu poznać.
Marcelina, dziwaczka z fantazyjnym poczuciem humoru i duszą bohemy, najpierw moja współlokatorka, potem przyjaciółka.
Na początku było to dla mnie dziwne. Czułam się niewygodnie, kiedy im rozkazywałam, kiedy grałam tę złą kobietę...
Jego ulubiony przywódca zawsze wydawał się skazany na osąd innych, a mimo to zachowywał zimną krew. Sebastian wiedział, że jest teraz poddany ocenie i musi zachować stoicki spokój, aby obronić swoje stanowisko, tak jak czyni to zwykle jego idol... Putin.
Łebski był przystojny i temu Sebastian nie mógł zaprzeczyć. Takich mężczyzn widywało się najczęściej w filmach, a nie w realnym świecie.
Nigdy nie rozumiała, jak kobiety mogą chodzić w szpilkach na co dzień, gdzieś do biura albo, co gorsza, cały dzień w nich stać.
Mieszanka kwiatu wiśni, pieprzu, tytoniu i gorzkich migdałów sprawiały, że obok tych perfum nie dało się przejść obojętnie.
– Kompania mi się trafiła – podjął Geralt, kręcąc głową. – Towarzysze broni! Drużyna bohaterów! Nic, tylko ręce załamać. Wierszokleta z lutnią. Dzikie i pyskate pół driady, pół baby. Wampir, któremu idzie na pięćdziesiąty krzyżyk. I cholerny Nilfgaardczyk, który upiera się, że nie jest Nilfgaardczykiem.
– A na czele drużyny wiedźmin, chory na wyrzuty sumienia, bezsiłę i niemożność podjęcia decyzji – dokończył spokojnie Regis. – Zaiste, proponuję podróżować incognito, by nie wzbudzać sensacji.
– I śmiechu – dodała Milva.
Jeszcze zanim ekipa strażaków dojechała na miejsce zdarzenia, odezwał się głos w radiotelefonie. Zgłosił się dyżurny, aspirant Robert Koteras. - Co tam znowu? – rzucił Rogucki. – Czyżby samo zgasło i możemy wracać do remizy? - Tak dobrze w straży to jeszcze nie ma, panie kapitanie. Dzwonię tylko, żeby poinformować, że oprócz was, do akcji zadysponowaliśmy ochotników. - Tak? Skąd? - Z Janowic, bo to najbliżej, no i mają drabinę mechaniczną. Pewnie się wam przyda druga drabina, bo podobno trzeba prowadzić ewakuację. - W porządku. Od przybytku głowa nie boli, ale. Zaraz, zaraz, nie przypominam sobie żebym prosił o takie wsparcie. - To jest decyzja zastępcy komendanta powiatowego. - Brygadiera Sokolnickiego? - Powiedział, że ten pożar wybuchł na trzecim piętrze poniemieckiej kamienicy, więc trzeba się liczyć z dodatkowymi trudnościami – relacjonował Koteras. - I jeszcze żeby wam przekazać, że on zna ten budynek. Są tam drewniane i wąskie klatki schodowe. Dlatego możecie mieć problemy z podciągnięciem węży klatką schodową. Zwłaszcza, że podobno jest duże zadymienie, więc trzeba będzie działać w aparatach. - Sam wiem, co należy robić – warknął Rogucki, który w jednej chwili stracił dobry humor. - A Sokół skąd niby ma te informacje ? - Nie wiem, nie zwierzał mi się. Ale zapowiedział, że przyjedzie do was. - A nie mówił przypadkiem po co? Chce nam pomagać trzymać sikawkę?
© 2007 - 2024 nakanapie.pl