Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "renan jako", znaleziono 16

Ronan nie zareagował. Milczenie nigdy nie było złą odpowiedzią.
Istota - to było dobre określenie - pomyślał Ronan. - Czym, do diabła, jestem?
- Nie musisz tego robić - rzekł Ronan.
- Nie ma nic innego, człowieku.
- Jest rzeczywistość.
Kavinsky roześmiał się na te słowa.
- Rzeczywistość! Rzeczywistość jest tym, co inni wyśnią dla ciebie.
- Rzeczywistość jest tam, gdzie inni ludzie - odparł Ronan. Rozłożył ręce. - Co jest tutaj? Nic! Nikt!
- Tylko my.
Niebo na zewnątrz było błękitne i przetykane chmurami. Ronan chciał pod nim stać. Jego gatunek marniał w niewoli.
Najważniejsze, że się kochamy i chcemy być razem. Tak, Renato. Ślub wiele w życiu nie zmienia.
-Co za przerażająca myśl - zauważył Gansey nagle. -Ronan w tym tłumie.
Przez krótką chwilę Adam mógł to sobie wyobrazić: brokatowe zasłony w płomieniach, obwieszone ozdobami małżonki wrzeszczące spod klawesynu, a pośrodku tego wszystkiego Ronan mówiący:"Pieprz się, Waszyngtonie".
- Nie mogłem uwierzyć, gdy zadzwoniłeś. Gdy zobaczyłem twój numer, niemal się zesrałem!
(...)
- Nie bluźnij, kurwa - rzekł Ronan.
- Chcę wrócić - powiedział Ronan.
- Więc weź to - odrzekł ojciec. - Wiesz już, jak to zrobić.
I Ronan zrobił to. Ponieważ Niall Lynch był leśnym pożarem, wzburzonym morzem, wypadkiem samochodowym, zasuwającą się kurtyną, grzmiącą symfonią, katalizatorem mieszczącym w sobie całe planety.
I oddał to wszystko swemu średniemu synowi.
Adam uśmiechnął się wesoło. Ronan był zdolny wszczynać wojny i palić miasta dla tego uśmiechu: prawdziwego, pogodnego i przyjaznego.
Ronan szarpnięciem poluzował krawat.
- Pracujesz po szkole? - spytał
- Ze śniącym.
Wytrzymał spojrzenie Ronana nad drzwiami szafki.
W szkole nagle zrobiło się lepiej.
Ha! Adam porozumiewa się z drzewami, Noah wciąż odtwarza swoją śmierć, zaś Ronan rozwala, a później tworzy mi nowe samochody. Co nowego u ciebie? Pewnie coś strasznego?
Ronan pomyślał, że auta nocą mają w sobie coś nieznośnie seksownego. To, jak błotniki zakrzywiały światło i odbijały drogę, jak każdy kierowca stawał się anonimowy. Na ich widok serce zgubiło mu na chwilę rytm.
— Jak mawiał królewski Wielki Łowczy, Sir Alan Renn z Seklandu: „W całej historii Revek więcej cnych mężów
padło ofiarą kobiet, niźli dzikich bestii”.
Ronan Lynch żył ze wszystkimi rodzajami tajemnic. Pierwsza z nich dotyczyła jego samego. Był bratem kłamcy i bratem anioła, synem snu i synem śniącego. Był wojującą gwiazdą pełną nieskończonych możliwości, (...).
Ronan skrzyżował ręce i czekał, patrząc - na piękne kości policzkowe Adama, na zmarszczone jasne brwi, piękne dłonie, wszystko oblane jaskrawym światłem. Szczególnie uważnie zapamiętywał kształt jego dłoni: odgięty niewygodnie kciuk, wyraźne ścieżki żył, duże knykcie akcentujące długie palce. W swych snach Ronan wkładał je do ust.
Jego uczucia wobec Adama były niczym rozlana plama ropy - pozwolił jej się rozprzestrzenić i teraz na całym oceanie nie znalazłoby się ani jednego miejsca, które nie zapłonęłoby, gdyby upuścił zapałke.
Gdy Adam go pocałował, Ronan poczuł każdy kilometr na godzinę, jakim kiedykolwiek przekroczył dopuszczalną prędkość. Każdą nocną jazdę z odsuniętą szybą, ciarkami na skórze i zębami szczękającymi z zimna. Żebra Adama znalazły się pod dłońmi Ronana, usta Adama na jego ustach, i znowu, znowu, znowu. Ronan poczuł zarost pod wargami i musiał przerwać, by odzyskać oddech, by na nowo skłonić serce do działania. Obydwaj byli niczym wygłodniałe zwierzęta, lecz Adam czuł głód od dłuższego czasu.
We wnętrzu udawali, że śnią, lecz nie śnili. Ułożyli się na kanapie w salonie i Adam przyglądał się tatuażowi przykrywającemu plecy Ronana, wszystkim ostrym krawędziom, które wspaniale zakleszczały się ze sobą i z lękiem wpływały w siebie.
-Unguibus et rostro - powiedział Adam.
Ronan wsunął palce Adama do swych ust.
Już nigdy nie miał spać.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl