“Bożenka parsknęła śmiechem, grożąc mi jednocześnie palcem. Moja kochana, porządna, ruda małpa! Ciekawa byłam, kiedy wyszoruje mi usta szarym mydłem za te wszystkie moje bluzgi.”
“Kraaaa! Kra! Kra! – wybucha nagle drwiącym śmiechem. Albo to tylko umysł mężczyzny tak to interpretuje. – Śmiej się, śmiej. – Kątem oka dostrzega szare smugi, przecinające malujący się za oknem pejzaż. Kącik ust wędruje w górę, rozciągając je w cwaniackim uśmiechu. – Zauważ jednak, że pada po twojej stronie.”