“- Czy to nie znak? - zastanowił się Cohen. - Musi przecież być jakaś świątynia, której nie okradłem. - Kłopot ze znakami i omenami - wtrącił Mały Willie - polega na tym, że nigdy nie wiesz, do kogo są skierowane. To tutaj może być całkiem dobrą wróżbą dla Honga i jego kumpli. - No to ja ją zabieram - oświadczył Cohen. - Nie możesz ukraść przesłania od bogów! - zaprotestował Saveloy. - A co, jest do czegoś przybite? Nie? Na pewno nie? I dobrze. Czyli jest moje.”