“- Głupi odmawia, gdy niegłupi stawia - mruknął stary. - Ale co szkodzi napić się jednego i drugiego? Zwłaszcza, że już po robocie.”
“Wysadzona w powietrze plebania, uzdrowieni, którym nagle wróciły stare choroby.
Milczeli. Zycie toczyło się zwyczajnie, chodzili do kościoła, do roboty, wracali, jedli obiady,
posyłali dzieci do szkoły, w której nauczycielki stawiały pały i piątki, robili zakupy,
plotkowali pod sklepem, ale nikt nie wspominał o księdzu Trzasce. Nie wiedzieli, co się z nim
stało, i nie próbowali się dowiedzieć, szczęśliwi, że cudowność stała się na powrót
normalnością, że ksiądz znowu w kazaniu obecnych na mszy beszta za tych, którzy na mszę
nie chodzą. Przylgnęli do swojego odzyskanego ładu i nie musieli nawet udawać, że nic się
nie stało, bo istotnie nie stało się zupełnie nic. Na świeżym ziemnym grobie Teofila Kocika
dzieci odgarniały śnieg i zapalały znicze.”
“– „Solidarności” wam się zachciało, to macie.
– A za komuny to było lepiej? – Zapytał milczący dotąd czwarty z obierających ziemniaki. Był ze wszystkich najwyższy; siedząc na niskim zydlu, kolana miał niemal pod brodą.
– Nie twierdzę, że tak – powiedział okularnik, patrząc w wodę. – Ale na pewno nie spotkalibyśmy się w takim miejscu, jak nasza buda, bo takich przybytków po prostu nie było. Nikt cię nie wyrzucił z domu, bo była robota.
– To akurat prawda – zgodził się duży.
– Myślicie, że tym wszystkim wielkim demokratom na zachodzie szło o to, żebyście mogli głosować, na kogo chcecie, chodzić do kościoła, podróżować bez przeszkód po całym świecie? A chuja! Im chodziło i nadal chodzi tylko o to, żeby móc kupować za bezcen nasze fabryki i ziemię, stawiać na niej swoje McDonaldy i supermarkety. A przede wszystkim mieć tanią siłę roboczą, która będzie tam zapierdalać pod knutem. Ot, cała filozofia. Od wieków nie wymyślono nic innego.”