Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "ze o gario", znaleziono 638

Gdzie nauczyłeś się czytać z ruchu ust? - spytał Garcia
- Z książek - skłamał Hunter.
Jestem połamanym chłopcem, którego jedynie przeganiano z kąta w kąt. Po co miałem opuszczać gardę, kiedy życie na każdym kroku kopało mnie w tyłek.
- A jak ty sobie z tym radzisz? - spytał Garcia.
- Żyję z dnia na dzień, od jednego koszmaru do drugiego - odpowiedział Hunter ze smutkiem w oczach.
- I co zrobiliście z moim garniturem? Takie rzeczy kosztują.
Garcia sprawdził kieszenie. Wyjął drobne.
- Dolar dziewięćdziesiąt pięć. Kup sobie nowy.
W jej oczach przez chwilę błysnęły łzy, ale szybko nad nimi zapanowała. Cała ona. Nawet na chwilę nie opuszczała gardy.
Chyba tylko ten jeden raz na Rysach...
Niejednokrotnie sami zatracamy się w tym, z czym walczymy. Opuszczamy gardę, zanim wejdziemy na ring, psychicznie doprowadzamy się do stanu przegranej jeszcze przed właściwym pojedynkiem.
Jednak ani Hunter, ani Garcia nie należeli do klubu miłośników " zbiegów okoliczności", zwłaszcza, że w tym wypadku nagromadziło się ich bardzo dużo. Obaj byli jednak członkami innego fanklubu " sprawdzaj absolutnie wszystko" .
Mówisz jak ktoś, kto uważa, że musi walczyć z całym światem - powiedział Joseph - Lecz jeśli od czasu do czasu nie opuścisz gardy, będziesz miał ręce zbyt zmęczone na to, żeby uderzyć.
- Jasna cholera- wyszeptał do Huntera Garcia, kiedy wysiedli z samochodu i chwycili swoje bagaże. - FBI dogadza sobie znacznie bardziej niż nasi. Spójrz na ten hotel. Gdyby policja organizowała ten wyjazd, to pewnie nocowalibyśmy w aucie.
- Jak już mówiłem, nazywam się Carlos Garcia, miło mi.
- I powinno, starchopucie - odpowiedział Hunter, po raz kolejny pozwalając, by ręka przyszłego partnera zawisła w powietrzu. - Musisz wywalić ten garnitur.
Myślisz, że gdzie trafiłeś, na rewię mody?
- (...) Nie wydaje mi się, żeby agentka specjalna Fisher zbytnio cię lubiła.
- Mnie? -Garcia zrobił zaskoczoną minę. - Niemożliwe. Wszyscy mnie lubią. Jestem uroczym, przystojnym, inteligentnym i zabawnym facetem. Czegóż tu nie lubić? Dodatkowo jestem Brazylijczykiem. Wszyscy lubią Brazylijczyków, bo znamy sambę.
- A ty znasz sambę?
- Ni cholery. Ale to bez znaczenia.
Silnik zarzęził, zastukał, diody na desce rozdzielczej zamigotały, ale samochód nie odpalił. Powtórzył manewr kilka razy i znów spróbował przekręcić kluczyk. Tym razem poczekał jakieś dwanaście sekund, łagodnie pieszcząc pedał gazu. Silnik znów zarzęził i zaświszczał niczym lokomotywa.
- Żartujesz? - spytał Garcia, wpatrując się w słabe światło diod na desce rozdzielczej.
Plan ułożył mi się w kilka sekund. Najpierw potrzebowałyśmy zdrowego dziecka, jako dowodu, że Daria nadaje się na dawczynię. Po jego urodzeniu agencja przydzieli jej ważniejszych klientów, da lepsze wynagrodzenie, a ona będzie w stanie odłożyć do skarpety wystarczająco dużo, żeby potem w porę zrezygnować. Podda się procedurze kilka razy, nie więcej /... /W tym czasie ja uzbieram kapitał i stopniowo zaczniemy myśleć o wprowadzeniu Darii do świata modelingu.
Nie daj sobie wmówić, że czyjekolwiek zdanie na twój temat jest prawdziwe. Prawdziwe jest tylko to, co ty sam o sobie myślisz.
(...) miałam wrażenie, że znamy się od zawsze. Że znamy się na wylot. Że rozumiemy się bez słów. Tylko przy nim mogłam być zupełnie sobą. W każdym nastroju i z każdym kaprysem. Taki przyjaciel zdarza się rzadziej niż nigdy. Tylko w książkach i filmach. A jednak mi się poszczęściło.
Miłość (...) budzi nas do życia, porusza najczulsze struny w nas samych. Jest pełna ognia, pasji. (...) Biblia mówi, że bez niej byłbyś niczym. Ale... (...) bywa też bolesna, trudna i raniąca.
Zrób coś ze swoim życiem, bo ono może być naprawdę krótkie. Nie wiesz, co Cię czeka za rogiem, ale masz je teraz. Walcz o siebie. Nie czekaj, aż stanie się kolejna tragedia. (...) Żyj! Żyj dla siebie!
Mo­gła­bym po­wie­dzieć Kin­dze: słu­chaj uważ­nie, jeśli masz jesz­cze komuś sie­bie dawać, to ewen­tu­al­nie na raty i po ka­wa­łecz­ku, i naj­le­piej takie czę­ści, o któ­rych już wiesz, że ich potem nie bę­dziesz po­trze­bo­wać. Bo to nie jest po­życz­ka, tylko pre­zent, po­da­ru­nek, żad­nych zwro­tów nie prze­wi­dzia­no. Obie­caj mi i sobie też obie­caj tak mocno, jak tylko mo­żesz, że jeśli przyj­dzie co do czego, to bę­dziesz sie­bie re­gla­men­to­wać jak naj­ra­dy­kal­niej. Mo­gła­bym jej to po­wie­dzieć, mo­gła­bym jej po­wie­dzieć też mnó­stwo in­nych rze­czy, ale mam kil­ka­na­ście lat i co ja wiem o świe­cie? Nie­wie­le.
Czas – prze­ciąg. Albo: czas – ogrom bez­li­to­sne­go po­wie­trza, co mnie gnało i gnało, pło­wi­ło barwy i wy­wie­wa­ło wspo­mnie­nia; kon­se­kwent­nie wy­wie­wa­ło ze mnie tu i teraz. Ro­bi­ło z po­nie­dział­ków piąt­ki, so­bo­ty roz­dy­go­ta­ne cze­ka­niem na wie­czór, trwa­ją­ce kilka chwil nie­dzie­le. Zmie­nia­ło oszro­nio­ne po­licz­ki w struż­kę potu mię­dzy pier­sia­mi, gdy nagle po­czą­tek czerw­ca i stoję ści­śnię­ta mię­dzy ludź­mi w chy­bo­czą­cym się na szy­nach tram­wa­ju. Za­my­kam oczy, liczę do dzie­się­ciu, wdech, do trzy­dzie­stu liczę i myślę tylko, żeby nie ze­mdleć, nie ze­mdleć, nie paść tru­pem na lepką od brudu tram­wa­jo­wą pod­ło­gę.
Mój Boże, czemu z jednymi wie się od razu jak postępować, a z innymi człowiek jest jak po ciemku. I z takimi właśnie najczęściej trzeba przestawać
Żyj nie po to, żeby być bohaterem, ale dla samego życia. Po jakimś czasie bohaterowie zaczynają trochę przypominać głupców.
Książki mają dziwną moc, chociaż nie wszyscy to doceniają. Przez chwilę żyjemy w nich, a później one żyją w nas.
Książki zawsze były moim schronieniem, ramionami, w których chowałam się, gdy wszystko szło nie tak. Sięgnięcie po jedną z nich z półki, otwarcie i spojrzenie na pierwszą stronę jest jak przyjemny haust świeżego powietrza po upływie wieczności bez możności oddychania. Są antidotum na smutek, zmartwienie, strach, a nawet złamane serce.
- Wyglądasz pięknie. To chyba przez słońce. Nabrałam trochę koloru. - To ta wyspa, działa na ludzi jak magiczny eliksir.
I każdego ranka budziłam się, tęskniąc za inną dziewczyną, która żyła we mnie [...] Tą, która kilka razy uratowała mnie przed katastrofalnym życiem.
Czasami się załamujesz i jedynym sposobem, aby iść dalej, jest dźwiganie ciężaru własnych kawałków.
- Też mam nadzieję, że znajdziesz odpowiedź. Chciałabym dać ci pomocną radę, ale jestem osobą, która wiele razy się myliła, zanim podjęła właściwą decyzję. - Skąd wiedziałaś, że to ta właściwa? - Ponieważ mnie to uszczęśliwiło. To takie proste. - Boję się, Adele. Boję się pomylić. - Och, moja droga, wszyscy boimy się mylić. Wciąż to odczuwam, ponieważ właściwa decyzja nie oznacza najlepszej, najwłaściwszej czy najrozsądniejszej, rozumiesz? Po prostu to ta, która sprawia, że jesteś szczęśliwa w danym momencie. Strach nie jest niczym złym. Strach jest naturalnym uczuciem, które nie pozwala zasnąć, popycha do walki i przetrwania. Problem pojawia się, gdy strach przeradza się w panikę. Panika jest jak wściekła istota, zdolna do wykrycia najmniejszego śladu słabości, a następnie pożarcia cię, ponieważ wie, że jesteś słaba i nie zrobisz nic, aby się uratować. Łatwo jest dać się porwać prądowi, ale wszyscy wiemy, że walka z nim może być jedyną rzeczą, która uchroni nas przed utonięciem.
Ludzie dorośli, którzy nie mają tego typu problemów jak moi pacjenci, mogą od czasu do czasu się napić. Ale w sposób umiarkowany i kontrolowany.
Zależało mi na nim cholernie mocno, dlatego tak zareagowałam na jego słowa. Pierwszy raz naprawdę chciałam, aby ktoś mnie pragnął.
Niepospiesznie przesunęły się po jego dłoni, powodując gorący, palący wręcz dreszcz niczym piorun, który huknął z zaskoczenia, jak wulkan, który niespodziewanie wytrysnął, ogień, który zajął cały świat.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl