Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "ze on good", znaleziono 43

Gdyby zechciał spełniać wszystkie prośby o kosmyk swych włosów, chodziłby stale ostrzyżony do gołej skóry.
My ability to turn good news into anxiety is rivaled only by my ability to turn anxiety into chin acne.
Czekają w ciszy. Niepiśmienna baba i szlachcic, co w młodości słuchał wykładów na dwóch uniwersytetach, siedzą obok siebie na gołej ziemi, równi sobie w trwodze i nadziei.
Nie miała pojęcia, dlaczego ktoś rezygnowałby z całej gamy najrozmaitszych napojów tylko po to, by w nieskończoność popijać przez metalową rurkę napar z gorzkich liści ostrokrzewu paragwajskiego.
When I read something saying I've not done anything as good as Catch-22 I'm tempted to reply, "Who has?"
It is a great thing to start life with a small number of really good books which are your very own.
otaczający świat nieustannie na ciebie dybie, nigdy nie przepuści okazji, by wyrządzić ci zniewagę, przykrość lub krzywdę. Że tylko czeka, aż spuścisz portki, by natychmiast dobrać się do twej gołej dupy.
... pośrodku lasu wypalonego ogniem do gołej ziemi zawsze znajdzie się jakaś kiełkująca roślinka torująca sobie drogę poprzez popiół. I tak jak Matka Ziemia znajduje światło pośród zniszczenia, tak samo robią ludzie.
A ty co się tak gapisz?
– Tak jakoś… Widok trochę
niecodzienny – mruknął Greg,
ocierając ślinę z brody. –
Prawiczkiem jestem i jakoś nie było
okazji obejrzenia na żywo gołej…
– Jakie znowu na żywo?! W
prosektorium jesteśmy – ochrzanił
go ślusarz.
The good horror tale will dance it's way to the center of your life and find the secret door to the room you believed no one but you knew of.
Tajemnica sukcesu wspaniałego wyglądu warzywnika tkwi w dość ciasnym posadzeniu warzyw. Nie bójmy się, że rośliny są za blisko siebie. Nie będą rosły chwasty, ogród stanie się bujny, bo będzie widać więcej kolorów i liści niż gołej ziemi. Poza tym wkrótce przecież rozpoczniemy... wyrywanie.
It is an impressively arrogant move to conclude that just because you don’t like something, it is empirically not good. I don’t like Chinese food, but I don’t write articles trying to prove it doesn’t exist.
Pozwól sobie na przeżywanie wszystkich emocji, zarówno tych, które są przyjemne, jak i tych, które są mniej przyjemne.
(...) Człowiek, który jest emocjonalnie dojrzały, doświadcza całej gamy uczuć: zarówno radości, zachwytu, wzruszenia, jak i irytacji, wstydu czy żalu. Pamiętaj, że nie musisz się czuć albo zachowywać w taki sposób, jak ktoś chce, ale ta osoba także nie musi robić niczego tak, jak ty oczekujesz. Każdy człowiek jest wyjątkowy i potrzebuje indywidualnego podejścia do jego uczuć.
Maddie: Może się trochę prześpię. Byłam na nogach przez całą noc i chyba w najbliższą będzie podobnie.
Horace: Możesz spać w moim namiocie. Mam tam wygodne łóżko i miękkie posłanie.
Gilan: Oczywiście jako zwiadowczyni mogłaby spać całkiem wygodnie na gołej ziemi, owinięta peleryną
Maddie: Masz rację, mogłabym, ale to nie jest obowiązkowe.
Gilan: Mógłbym wydać ci rozkaz.
Maddie: A ja bym go zignorowała.
Gilan: Mój autorytet najwyraźniej podupada. Młodzi ludzie nie traktują już starszych z należnym poważaniem. Ja w jej wieku nigdy nie zwróciłbym się do dowódcy z takim brakiem szacunku.
Maddie: W tamtych czasach życie było zupełnie inne. Często się zastanawiała, jak sobie radziliście, nim nauczyliście się krzesać ogień?
Gilan: Prześpij się.
(Po odejściu Maddie)
Gilan: A ty? Ty także nie spałeś przez większość nocy.
Horace: Zajmę twój namiot. Ty możesz się przespać na gołej ziemi, owinięty peleryną. Jesteś przecież zwiadowcą.
- Możesz spać w moim namiocie- zaprosił ją Horace.- Mam tam wygodne i miękkie posłanie.
- Oczywiście jako zwiadowczyni mogłaby spać całkiem wygodnie na gołej ziemi, owinięta peleryną- podsunął Gilan.
Maddie spojrzała na niego z ukosa.
- Masz rację, mogłabym, ale to nie jest obowiązkowe- odpowiedziała.
Gilan uniósł brwi.
- Mógłbym ci wydać rozkaz.
Maddie uśmiechnęła się słodko.
- A ja bym go zignorowała.
Gilan westchnął.
- Mój autorytet najwyraźniej podupada. Młodzi ludzie nie traktują już starszych z należytym poważaniem. Ja w jej wieku nigdy nie zwróciłbym się do dowódcy z takim brakiem szacunku.
- W tamtych czasach życie było zupełnie inne. Często się zastanawiam, jak sobie radziliście, nim nauczyliście się krzesać ogień?- zapytała Maddie.
Gilan postanowił nie ciągnąć tej dyskusji.
- Prześpij się- powiedział.
Maddie wstała, uśmiechnęła się, ziewnęła i skierowała do namiotu Horace'a.
Gilan spojrzał na wysokiego rycerza, który również tłumił ziewnięcie.
- A ty? Ty także nie sałeś przez większość nocy.
- Zajmę twój namiot- zdecydował Horace.- ty możesz się przespać na gołej ziemi, owinięty peleryną. Jesteś przecież zwiadowcą.
Szyfruję swoje dane. Wszystkie, bez wyjątku. Robię kopię zapasową swoich danych. Codziennie. Nie korzystam z kretyńskich bajerów (opaski monitorujące tętno, smartwatche, itd., itp.) - mają słabe zabezpieczenia i zbierają informacje na mój temat. Używam menedżera haseł. zabezpieczam go hasłem, które ma minimum 25 znaków. Używam dwuetapowej weryfikacji (tokeny, SMS-y). Nie korzystam z oczywistych pytań pomocniczych (data urodzin, imię psa, nazwisko panieńskie matki, wszystko to można znaleźć w sieci).
Laptopa Della używam do pisania. Laptopa Acer używam do surfowania po sieci. Laptopa Lenovo używam tylko i wyłącznie, kiedy się loguję (na swoją stronę, na pocztę, do banku, itd). Mogę też używać systemu Qubes na jednym z komputerów (tworzy wirtualne maszyny na jednym komputerze, izoluje procesy, poprosić Janka, żeby zainstalował).
Nie otwieram załączników, o które nie prosiłam. Pięć razy zastanawiam się, zanim kliknę w jakiś link. Nie używam dysków USB, których sama nie kupiłam. Pliki przesłane przez osoby trzecie otwieram tylko i wyłącznie
w sandboxie (wydzielonej części dysku, która służy jako izolatka, na wypadek gdyby plik zawierał malware). Używam tylko tych programów i aplikacji, które są mi niezbędne. Odinstalowuję je, kiedy przestaję z nich korzystać. Aktualizuję je regularnie. Nigdy nie spuszczam wzroku z mojego telefonu. Nie podłączam go do cudzych ładowarek ani komputerów. Zasłaniam ekran, kiedy wpisuję PIN. Wyłączam go i wyciągam baterię, kiedy prowadzę poufne rozmowy albo chcę się upewnić, że nikt mnie nie śledzi. Wiadomości tekstowe wysyłam przez aplikację szyfrującą (np. Telegram, Signal). Mejle zawierające poufne informacje wysyłam, korzystając z protokołu szyfrującego PGP (Pretty Good Privacy).
(...) I share almost ninety-nine per cent of my genes with a chimpanzee - and our longevity is virtually the same - but I don't think you have an inkling of how much more I comprehend, and yet I know I must tear myself away from it. For example, I have a good grasp of just how infinitely great outer space is and how it's divided into galaxies and clusters of galaxies, spirals and lone stars, and that there are healthy stars and febrile red giants, white dwarfs and neutron stars, planets ans asteroids. I know everything about the sun and moon, about the evolution of life on earth, about the Pharaohs and the Chinese dynasties, the countries of the world and their peoples as presently constituted, not to mention all the studying I've done on plants and animals, canals and lakes, rivers and mountain passes. Without even a pause for thought I can tell you the names of several hundred cities, I can tell you the names of nearly all the countries in the world, and I know the approximate populations of every one. I have a knowledge of the historical background of the different cultures, their religion and mythology, and to a certain extent also the history of their languages, in particular etymological relationships, especially within the Indo-European family of languages, but I can certainly reel off a goodly number of expressions from the Semitic language too, and the same from Chinese and Japanese, not to mention all the topographical and personal names I know. In addition, I'm acquainted with several hundred individuals personally, and just from my own small country I could, at the drop of a hat, supply you with several thousand names of loving fellow countrymen whom I know something about - fairly extensive biographical knowledge in some cases. And I needn't confine myself to Norwegians, we're living more and more in a global village, and soon the village square will cover the entire galaxy. On another level, there are all the people I'm genuinely fond of, although it isn't just people one gets attached to, but places as well: just think of the all the places I know like the back of my hand, and where I can tell if someone's gone chopped down a bush or moved a stone. Then there are books, especially all those that have taught me so much about the biosphere and outer space, but also literary works, and through them all the imaginary people whose lives I've come to know and who, at times, have meant a great deal to me. And then I couldn't live without music, and I'm very eclectic, everything from folk music and Renaissance music to Schonberg and Penderecki, but I have to admit, and this has a bearing on the very perspective we're trying to gain, I have to admit to having a particular penchant for romantic music, and this, don't forget, can also be found amongst the works of Bach and Gluck, not to mention Albinoni. But romantic music has existed in every age, and even Plato warned against it because he believed that melancholy could actually weaken the state, and it's patently clear when you get to Puccini and Mahler that music has become a direct expression of what I'm trying to get you to comprehend, that life is too short and that the way human beings are fashioned means they must take leave of far too much. If you've heard Mahler's Abschied from Das Lied von the Erde you'll know what I mean. Hopefully you'll have understood that it's the farewell itself I'm referring to, the actual leave- taking, and that this takes place in the self-same organ where everything I'm saying goodbye to is stored.
Miejsca, w których się rodzimy, powracają w przebraniu, jako migreny, bóle brzucha, bezsenność. Sprawiają, że budzimy się, spadając, i szukamy po omacku lampki, przy łóżku, przekonani, że wszystko, co stworzyliśmy, zniknęło w nocy. Stajemy się obcy dla miejsc, w których się rodzimy. One nas nie rozpoznają, ale my rozpoznajemy je zawsze. Są naszym szpikiem kostnym; są w nas wrośnięte. Gdyby wywrócono nas podszewką na wierzch, ukazałaby się mapa wycięta na lewej stronie naszej skóry, abyśmy mogli znaleźć drogę powrotną. Tyle że na lewej stronie mojej skóry są wycięte nie kanały ani tory kolejowe, ani łódź, tylko zawsze ty.
W gruncie rzeczy rajem jest to, co kto za raj uważa, choć innemu może wydać to się czyśćcem.
Jaka tutaj ciągła gonitwa! My mawialiśmy takim w gorącej wodzie kąpanym: „Wyobraź sobie, że ojciec cię spłodził o pięć lat później – i zaraz będziesz miał kupę czasu przed sobą!
Niech pani sobie wyobrazi, co by to było, gdyby potrafiono zachować urodę aż do śmierci… Ponieważ wszyscy byliby ładni, nikt by ładnym nie był i dla starych pierników zostałyby najlepsze miody.
Powiadam przede wszystkim: NON AGAM. Nie tylko NON SERVIAM, lecz także: Nie będę działał. A nie będę, ponieważ mogę działać pewnie i tym działaniem uczynić wszystko, co zechcę.
Zima zawsze wprowadzała go w stan melancholii. Tym bardziej teraz, kiedy jego praca wisiała na włosku, o czym jeszcze nie powiedział Agacie. Wolał jej nie martwić, póki faktycznie nie było ku temu powodu.
Lepiej jest przeżyć jeden dzień jak lew, niż całe życie jak zając.
Wzrok belfra pada na Agatę. - Spocznij! Numer piętnaście, co się dzieje? - Kłopot z nogą, panie profesorze. - Jak się nazywasz? – nauczyciel uważniej przygląda się Agacie. - Agata Kaczerak. - Kaczerak, wystąp! – i Agata daje krok do przodu. - Co jest? - Chore kolano, panie profesorze. Przeskoczyła mi w nim… ta no… łechtaczka.
„Żyj pełną piersią, baw się, nie odkładaj nic na później. Nigdy nie wiesz, kiedy zadzwoni telefon, kiedy w życiu coś Ci tąpnie.”
Dziś dziwię się, że tak mogłam myśleć, ale póki się czegoś nie przeżyje samemu, nie można oceniać zachowania i reakcji innych.
Chcę (...) żebyś nie bała się w życiu bać. Strach bywa potrzebny. Motywuje, stawia do pionu, popycha do działań, których w innej sytuacji być się nie podjęła. Grunt to umieć stawić mu czoła. Łatwo nie będzie, ale przecież nikt nie obiecywał wiecznego urlopu, prawda?
Bądź sobą. Sobą taką, jaką chcesz widzieć w lustrze każdego dnia i przyglądać się sobie z uśmiechem, a nie z ciągłym strachem w oczach, że o kogoś lub o coś musisz walczyć.
Nie zrywa się relacji z drugim człowiekiem bez wyjaśnień. Nieważne czy to przyjaciółka, czy miłość Twojego życia. Ja wiem, że czasami najłatwiej zniknąć. Życie jest jednak tak pełne niespodzianek, że nigdy nie wiesz, czy powrót nie będzie konieczny. Wtedy trzeba rozdrapać stare rany, żeby nawiązać kontakt na nowo.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl