No to wygląda, że to jest ta sama wersja co na Legimi :) Zielona okładka i zielony smok.
Mój smok ma na imię Zdzisław, zlazłam go w łazience.
Tsumetai, na pewno sięgnę po "Smok i jerzy", Twoja recenzja mnie zafascynowała!
(Tak nawiasem mówiąc to chyba jedyna taka bajka w której smok i królewna to jedna i ta sama osoba.)
Smoki... są daleko bardziej fascynujące niż gwiazdy pośród, których niekiedy tańczą.