Historia kryminalna utrzymana jest w oszczędnym stylu retro: postacie nie przekraczają granic dobrego smaku, motywacja zbrodni tkwi w ludziach i ich głowach (nie chcę zdradzać więcej). Ciekawe jest tło obyczajowe. Autor osadził akcję w środowisku diaspory żydowskiej w prowincjonalnym miasteczku amerykańskim. Mamy więc ciekawy przegląd małomiasteczkowych problemów klasy średniej. Rabin Small jest naprawdę inteligentnym duchownym i bardzo przyzwoitym przedstawicielem swojej religii. To taki Ojciec Mateusz po żydowsku. Wszystko to sprawia, że książka jest lekka, miła i przyjemna, a ja mam ochotę na dalsze części. Jeśli nie znajdę po polsku to sięgnę po nie po angielsku.