Irena recenzja

Irena oczami #Ivy

Autor: @Aleksandra_B ·6 minut
2016-06-23
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
Chyba każdy z nas przerabiał taki moment w życiu, kiedy rodzice rozpoczynali naszą naukę, która miała pomóc w dorosłym życiu. Prosili o odrabianie zadań domowych i przeglądanie notatek na następne lekcje, by przyswoić wiedzę i móc ją później wykorzystać. Starali się przekonać nas do porządków w swoim pokoju. W ten sposób chcieli nauczyć nas odkładania przedmiotów w wyznaczone miejsca, by później robić to samo z ważnymi dokumentami. Pomagali także odnaleźć nasze pasje. Zapisywali na przeróżne zajęcia, aby odkryć nasze przeznaczenie. Co z tego, że się przy tym wykosztowali, z nerwów stracili sporo włosów lub osiwieli albo śni im się wieczne powtarzanie tabliczki mnożenia? Dla nich były najważniejsze sukcesy swojej pociechy.
Jagoda robiła wszystko, aby móc zyskać w oczach swojej matki. Przy każdej drobnej czynności dwoiła się i troiła, żeby tylko było idealnie. Na próżno. Nawet teraz – jako dorosła kobieta – nie masz szans na usłyszenie jakiegokolwiek komplementu z jej ust. A mogłaby. Jagoda odnosi przecież sukcesy zawodowe. Jest ceniona w swoim zawodzie i wiele firm chętnie by ją wykradło do siebie. To jednak nie przekonuje jej mamy.
Dorota (bo tak właśnie nazywa się kobieta, która urodziła Jagodę) uważa, że jej córka została świadomą niewolnicą swojej korporacji. Zamiast tych lichych sukcesów w tej sferze wolałaby, aby jej córeczka wyszła za mąż. Problem jednak polega na tym, że nigdy nie dostrzegła przy boku swojej jedynaczki mężczyzny. A to źle wróży.
Wieczne konflikty między kobietami doprowadzają do ich rozłąki. Powód ich waśni wydaje się błahy, lecz wina tego sporu leży znacznie głębiej. Jagoda i Dorota skrywają przed sobą mroczne sekrety, których nie zamierzają sobie wzajemnie wyjawić. Kiedy pani bizneswoman próbuje odciąć się od własnej rodziny – wtedy do akcji wkracza „ciotka” Irena. Świeża wdowa ma już dość tej potwornej atmosfery i, raz na zawsze, zamierza ją przegonić.
Jakie sekrety skrywa ta niewinnie wyglądająca rodzina? Czy Irenie uda się pogodzić zwaśnione od wielu lat kobiety? A może wszystko zakończy się tragedią?
Bo czasami z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach. I wtedy najlepiej stanąć z boku, by – w razie czego – móc się z niego wyciąć.


Od czasu do czasu sięgam po książki polskich autorów. Po prostu nie wypada wiecznie siedzieć w zagranicznej literaturze i promować obcobrzmiące nazwiska. Dlatego też sięgnęłam po [Irenę], którą zakupiłam za śmiesznie niską cenę podczas wyprzedaży w pewnej księgarni internetowej jakiś rok temu. Nieco obawiałam się lektury, bo rzadko kiedy karmię swój umysł obyczajówkami. Postanowiłam jednak nie poddać się tym głosikom namawiającym na odłożenie książki i rozpoczęłam nową przygodę. A jak ona wyglądała?

„Felek mawiał, że pracuje się, aby żyć, a nie żyje, aby pracować.”

Przez pewien czas zastanawiałam się, czy aby na pewno dobrze czytam tę książkę. Nie mam na myśli tego, że mogłaby być ona odwrócona do góry nogami. Chodzi mi raczej o jeden aspekt: czas. Tutaj panuje jego istna mieszanka! W jednej chwili czytam o zdarzeniach w teraźniejszości, by chwilę później ktoś robił to samo, ale już opierając się o słowa dość mocno wskazujące na przeszłość. Przez ten zabieg byłam nieco zdezorientowana. Dlaczego autorki skorzystały z takiej zabawy? Przecież od zawsze wiadomo, że jak coś piszemy, to stawiamy tylko na jeden czas i się go trzymamy. A jak już chcemy użyć oba to jakoś odznaczamy ten tekst i nie tworzymy czegoś w stylu: Myję owoce z prędkością światła, bo sałatka sama się nie zrobi. Wzięłam salaterkę i dokładnie jej się przyjrzałam – była brudna. Dlatego też ona także trafia pod kran na spotkanie z zimną wodą. Można zwariować, prawda? Przyzwyczajenie do tej „psychozy” nieco potrwało, ale w tym czasie trzeba było jeszcze zwrócić uwagę na fabułę.
Z początku co rusz się śmiałam, chociaż sytuacja wcale nie była komiczna. Już na samym starcie mamy informację o śmierci męża tytułowej Ireny, do którego każda z bohaterek jest dość mocno przywiązana. To jednak nie przeszkodziło na ukazanie momentu przyswajania sobie tej informacji w dość... specyficzny sposób. To był jeden z patentów autorek na ukazanie czytelnikom charakterów naszych pań, aby powoli ukazywać wszelkie zmiany zachodzące w nich. Oczywiście śmierć bliskiego człowieka potrafi mieszać w głowach, lecz tutaj największymi paskudami psującymi więź matki z córką były te przeklęte tajemnice! To one napędzały wszelkie kłótnie i ciągi nieporozumień między Dorotą a Jagodą. I chociaż dalej odnajdywałam śmieszne momenty, to jednak problemy rodzinne zaczęły grać pierwsze skrzypce. Przez to wszystko chwilami miałam wrażenie przerysowania i te wszelkie waśnie wydawały się nad wyraz sztuczne, jednak później wracało to wszystko do naturalnego poziomu. Nie zmieniało to jednak jednego – męczenia czytelnika. Torturowano go coraz to większymi problemami, przerywając to – na szczęście – ciekawszymi fragmentami. Tylko czemu to nie mogło trwać wiecznie? Przez to cały czas miałam nadzieję, że w końcu wszystko wyjdzie na jaw i cała sytuacja się ustabilizuje. Po prostu męczyło mnie już zachowanie obu pań i tylko czekałam na jakiś zwrot akcji. Doczekałam się go dopiero pod koniec książki. Czy dostałam to, czego chciałam? Tego już wam nie zdradzę!

„Prawdziwa kobieta to ta, która ma w dupie swoje kompleksy!”

W tym momencie pragnę napisać tylko jedno – miałam ochotę zabić główne bohaterki, bo one naprawdę potrafiły doprowadzić człowieka do szewskiej pasji! Na samym początku [Ireny] stałam murem za bujającą w obłokach Dorotą i szczerze jej współczułam tych brzydkich relacji z córką. Strasznie drażniła mnie postawa Jagody – wywyższającej się bizneswoman, pokazującej na każdym kroku swoją niechęć do matki. Z czasem jednak zmieniłam zdanie i bardziej obstawałam za młodszą z kobiet, a szczeniackie zachowanie tej drugiej doprowadzało mnie do szewskiej pasji. Po krótkim namyśle stwierdziłam, że gdybym miała wybierać, na tę chwilę, swoją faworytkę, to nie wypowiedziałabym imienia żadnej z nich. Bez mrugnięcia okiem wskazałabym na Irenę – osiemdziesięciolatkę z temperamentem krnąbrnej nastolatki i głową pełną pomysłów. Wyobrażacie sobie to, że udawała złamanie ręki, aby pogodzić Dorotę i Jagodę? Najgorsze w tym wszystkim było to, iż jak matkę z córką dzieliło wszystko, tak łączyło je jedno – upór. Czy naprawdę nie mogły mieć wspólnych pasji, tylko musiały dzielić ze sobą tę cechę? Chociaż Irena została ukazana jako twarda babka, to właśnie zawziętość tych pań doprowadzała ją do szału. I nie tylko ją...
A co się tyczy pobocznych bohaterów... Każda z nich wydawała mi się mdła i taka wyprana z jakichkolwiek cech wyróżniających ich na tyle, by się jakoś przebiły. Jakby autorki wrzuciły ich do pralki i rozpoczynały jej misję, wsypując najtańszy proszek z nieznaną nazwą. No dobra... było parę osób, co pobijały o głowę Jagodę i Dorotę, lecz na dłuższą metę też bym z nimi nie wytrzymała.

„... lepiej późno, niż w cholerę za późno.”

Obie panie posługują się prostym i zrozumiałym dla czytelnika językiem, jednak przerysowanie fabuły w niektórych momentach czy ta manipulacja czasowa mogą napsuć krwi czytelnikowi. No i kreacja bohaterów wymaga wiele do życzenia. Obstawiam jednak, że to był celowy zabieg, lecz nie każdemu on może przypaść do gustu. U mnie to było zmienne, co można dostrzec powyżej.
[Irena] ukazuje, jak brzemienne w skutkach mogą być wszelkie tajemnice skrywane przed najbliższymi osobami. Sekrety zakorzeniają się, wyrastając i puszczając pędy kłamstw nakładających się na siebie. Wystarczy jednak chęć obu stron na zaufanie sobie, aby wyplenić ten chwast i pozwolić zakiełkować wzajemnemu zaufaniu.

Podsumowując:
[Irena] nie jest złą książką, ale do wybitnych również nie należy. Jeżeli ciekawią cię rodzinne waśnie wybudowane na kłamstwach i niedopowiedzeniach oraz uwielbiasz obserwować, jak to wszystko komplikuje życie bohaterów – właśnie odkryłeś coś dla siebie. Uprzedzam jednak o skutkach ubocznych wspomnianych w recenzji. Jeżeli ten tytuł nie przypadnie ci do gustu i – w trakcie jego lektury – wyrwiesz sobie wszystkie włosy z głowy, to proszę nie pisać do mnie o zwrot kosztów za perukę!

Moja ocena:

Data przeczytania: 2016-06-23
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Irena
4 wydania
Irena
Basia Grabowska, Małgorzata Kalicińska
7.3/10

Trzy kobiety: Dorota, Jagna i Irena. Dorota – mama, wiek 53+. Niezbyt zaradna życiowo, trochę eko, trochę hippie, bałaganiara. Jagna – córka, wiek 27+, bardzo zaradna pracowniczka korporacji. Mieszka ...

Komentarze
Irena
4 wydania
Irena
Basia Grabowska, Małgorzata Kalicińska
7.3/10
Trzy kobiety: Dorota, Jagna i Irena. Dorota – mama, wiek 53+. Niezbyt zaradna życiowo, trochę eko, trochę hippie, bałaganiara. Jagna – córka, wiek 27+, bardzo zaradna pracowniczka korporacji. Mieszka ...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

„Irena” to historia trzech kobiet reprezentujących trzy różne pokolenia. Najmłodsza z nich to Jagoda – wykształcona, na wysokim i dobrze płatnym stanowisku "okołotrzydziestolatka". Dorota – kobieta po...

@Maskarada @Maskarada

Początek zaczyna się zwyczajnie, wręcz banalnie, matka i córka, Dorota i Jagoda spotykają się u cioci-babci Ireny, wezwane w pilnej sprawie. W nocy, we własnym łóżku, zmarł dziadek Felek, mąż Ireny, i...

@markietanka @markietanka

Pozostałe recenzje @Aleksandra_B

Rok próby
Podążając w mroczne dzieje...

Miesiące temu dane mi było przeczytać popularną powieść „Opowieść Podręcznej”, która – choć nie zachwyciła mnie do szpiku kości – pozostawiła po sobie wiele pytań związa...

Recenzja książki Rok próby
Hegemon Apopi. Córa lasu
To nie jest bajka dla dzieci...

Bajki. Najczęściej to właśnie one kształtują nasz pogląd na przeróżne magiczne krainy, jakie wtedy poznajemy. Przesiąknięte feerią barw, zamieszkałe przez wspaniałe nadn...

Recenzja książki Hegemon Apopi. Córa lasu

Nowe recenzje

100 największych tajemnic świata
Tajemnice w formie ciekawostek...
@Robwier:

Widząc tak frapujący tytuł, spodziewałem się znaleźć w tej książce naprawdę zapierające dech w piersiach informacje. Na...

Recenzja książki 100 największych tajemnic świata
Josie Kałb
Jak to dawniej we dworze cadyka bywało...
@Antytoksyna:

Pierwsza powieść Izraela Jozuego Singera wydana w 1934 r., ogromnie mnie zaskoczyła. W tym miejscu można postawić pytan...

Recenzja książki Josie Kałb
Pocałuj mnie, Artemido
"Pocałuj mnie, Artemido"
@nsapritonow:

Agnieszka Lingas-Łoniewska po raz kolejny udowadnia, że jej twórczość to prawdziwy majstersztyk wśród współczesnej lite...

Recenzja książki Pocałuj mnie, Artemido
© 2007 - 2024 nakanapie.pl