Stanley Yelnats trafia do zakładu poprawczego, gdzie głównym filarem programu wychowawczego jest kopanie dołów. Mówi się, że praca fizyczna uszlachetnia, ale nie byłam przekonana, czy dosłowne zastosowanie tego porzekadła może wyjść tym chłopcom na dobre. Jak się jednak przekonamy, nie tylko o kopanie w tym wszystkim chodzi, ale więcej nie zdradzę.
Muszę się do czegoś przyznać: nie wierzyłam w tę książkę. Byłam prawie pewna, że to będzie coś nudnego i irytującego, ale na szczęście się myliłam. Znajdziemy tu przyjaźń, cebulę i mordercze jaszczurki. Brzmi zachęcająco, prawda? A wszystko to stanowi tylko tło do bardziej poważnych rozważań. Pozytywne zaskoczenie.