Książka bardzo dobra, bardzo realistyczna, ale i bardzo smutna w mojej ocenie. Raczej bardziej spodoba się kobietom, bo mężczyźni nie mają tutaj dobrej opinii. Sama główna bohaterka, narratorka tak mówi o swoim mężu, skądinąd chyba jedynym facecie, którego można by było od biedy uznać, za postać pozytywną:
"Chociaż bardzo kochałam i szanowałam męża, był to dla mnie kolejny dowód, że jest on tylko mężczyzną, któremu obce są poważne troski obciążające moją głowę. Kiedy on przebywał w domu albo w szkole, ja zajmowałam się prawdziwym życiem. Musiałam myśleć praktycznie i planować na zapas, ponieważ sytuacja wokół była niestabilna"
i jeszcze takie zdanie:
"Żaden mężczyzna nie byłby w stanie samodzielnie wyżywić swojej rodziny i zaopiekować się nią. Od tego miał żonę i córki"
Cóż, dla mnie to przerażające, te mnożące się jak króliki "rodziny", które często gęsto nie miały co włożyć do przysłowiowego gara. Ci faceci, których głównym "zadaniem" było "zasianie ziarna" i nie, nie tego na "suchym polu". Te pojawiające się dzieci, których los był z góry przesądzony i zakontraktowany przez ich matki. Nie mogłabym żyć w takim systemie. Chociaż gdybym nie znała innego...
Historia opowiedziana w tej książce rozpisana jest na wiele lat i przynajmniej trzy pokolenia. Przyjaźń wystawiona na ciężką próbę i zajadłość wespół z zapieczonym żalem i gniewem wiodące prym i przesłaniające racjonalne myślenie, że o jakimś kompromisie nie wspomnę.
Muszę przyznać, że pani See potrafi pisać, bez zbytniego roztkliwiania się, a jednocześnie bez poczucia czytania samych suchych faktów. Bardzo mi ta książka przypomina, pierwszą książkę tej autorki, jaką przeczytałam, pt. "Kwiat śniegu i sekretny wachlarz", którą pamiętam do dziś. Przeczytałam też co na temat Haenyeo, czyli kobiet morza miała do powiedzenia ciocia WIKI 😉
Za Wikipedią...
Haenyeo (kor. 해녀, pol. kobiety morza) – grupa kilku tysięcy kobiet mieszkających na południowokoreańskiej wyspie Czedżu, zajmujących się połowem owoców morza w Morzu Żółtym.
Kobiety haenyeo polują na ośmiornice, jeżowce i ślimaki morskie, nurkując na głębokość 20–30 m bez butli z powietrzem, a wyposażone jedynie w płetwy, gogle i rękawice. Nurkowania trwają 2–3 min, a są one wykonywane przez 5–7 h, co pozwala złowić ok. 30 kg owoców morza. Zgodnie z południowokoreańskim prawem czas pracy haenyeo ograniczono ze względu na ochronę wód przed przełowieniem do 12 dni w miesiącu, każde zejście pod wodę musi odbywać się w grupie, a każda z haenyeo musi należeć do jednej ze 100 spółdzielni. Średnia wieku kobiet haenyeo wynosi 60 lat, przy czym 98% ma więcej niż 50 lat.
Niejasne są przyczyny całkowitej feminizacji tego zawodu na Czedżu, jednak może to być związane z decyzją władz koreańskich z XIX wieku, które nałożyły duże obciążenia podatkowe na mężczyzn zajmujących się nurkowaniem. Kolejnym czynnikiem sprzyjającym temu zjawisku była japońska okupacja, podczas której wielu mężczyzn z Czedżu zostało wysłanych na przymusowe roboty do Japonii, a kobiety stały się głównymi żywicielkami rodzin.
Od drugiej połowy XX w. następuje stopniowy spadek liczebności haenyeo, wywołany malejącym zainteresowaniem tym zawodem. Jest to spowodowane niebezpiecznym i wymagającym charakterem pracy i zarobkami jedynie w wysokości średniej krajowej pensji, a także zwiększonym ryzykiem rozwoju takich schorzeń jak choroby płuc, bóle głowy, bóle stawów, problemy ze słuchem, udary i tętniaki (syndrom jamsu-byeong).