Dzieci.
Pojawienie się ich w naszym życiu, zmienia wszystko. Przewartościowujemy każdy jego zakamarek, ustawiając wszystko pod nowy tryb.
Tryb rodzica.
Od chwili, w której embrion zagości się w ciele matki, nic już nie będzie takie same. To one będą dla nas wszystkim. Naszym sensem życia.
A co się stanie, jeśli pewnego dnia ich zabrakie? Czy będziemy sobie w stanie poradzić z pustką, która zagości na zawsze w naszych sercach?
💙💙💙💙🖤🖤🖤🖤💙💙💙💙
Anne i Irinę łączy jedno - dzielą ból po stracie swoich pociech. Choć początkowo ich relacja odbiegała mocno od kanonu przyjaźni, to z biegiem czasu stworzy ze sobą związek, którego nie sposób jest nazwać.
Tylko one były w stanie zrozumieć swój ból.
Tylko one wiedziały, jak to jest, budzić się każdego dnia z myślą, że nie usłyszysz więcej słowa "Mamo" z ust własnego dziecka.
Wspomnienia poprzedzające tragedię wzmacniały ich stan otępienia, zalewając nieopisaną trwogą każdy zakątek ich życia.
Czy uda im się ocalić siebie wzajemnie?
Książka ta zmusiła mnie do pewnych przemyśleń i na kilka dni bardzo mocno zdominowała moje życie. Nie dlatego, że była długa bądź nudna. Nic takiego.
Otworzyła pewne drzwi, do których klucz już dawno schowałam na dnie serca.
Wyruszyłam w podróż do Petersburga, gdzie towarzyszyłam bohaterkom w tak trudnym dla nich czasie. Obie z kobiet przeżywały żałobę na własny sposób. Jednak łatwo było rozpoznać, że ich relacja nie była zdrowa.
...