Nie będę owijać w bawełnę. Tak jak przy recenzji pierwszego tomu, tak i teraz nie jestem wstanie być obiektywna. Przepraszam, ale inaczej nie potrafię. Po prostu jest tu wszystko czego oczekuję od książki - jest ciekawa fabuła, wartka akcja, wątek miłosny, świetnie wykreowane postaci i przystojna postać męska (przynajmniej w moich wyobrażeniach). To wszystko sprawiło, że po prostu jestem zakochana w tej trylogii, co może być przyczyną tego, iż moja ocena prawdopodobnie będzie nieco wątpliwa.
Nie mogę zapomnieć o przepięknej okładce, która przyciąga uwagę i jest wprost magiczna i sama zachęca do sięgnięcia po tą wyjątkową historię. Muszę też przyznać, że książka naprawdę ślicznie prezentuje się na mojej półce (stwierdzono na podstawie obserwacji własnych).
Nigdy wcześniej nie spotkałam się z książką, która zaczyna się wydarzeniem, będącym jednocześnie zakończeniem poprzedniego tomu. Broń Boże, nie narzekam, jest to niewątpliwie seria dzięki takiemu zabiegowi wyróżniająca się na tle innych schematycznych opowiadań i zapewnia ciągłość akcji dzień po dniu, a nie na zasadzie trzy miesiące później, dzięki czemu nie mamy pola do popisu wymyślając co mogło wydarzyć się w między czasie.
W tej części nie zabrakło nagłych zwrotów akcji, niesamowitych postaci i dosyć ciekawych zachowań Charlotty, która chce z powrotem mieć dla siebie najlepszego i najpiękniejszego bohatera płci brzydkiej próbując robić wszystko, aby i tak namieszać w wystarczająco zagmatwanych relacjach na linii Gwen - Gideon (które po prostu uwielbiam).
Jeśli chodzi o cudowną kuzynkę Gwen, nie wiadomo czy śmiać się czy płakać z powodu tego co wymyśla, jednak wydrapanie oczu mimo wszystko należy się jej.
Główna bohaterka, pomimo tego, że dopiero co się dowiedziała o swojej wyjątkowej i ciekawe dlaczego, ale rzadko spotykanej umiejętności jest podejrzewana o to, iż pomaga, nie tym osobom co trzeba. Warto jednak wspomnieć, że Gwen nie jest do końca pewna co do słuszności idei i zasad jakie wprowadził Hrabia de Saint-Germain, a którymi kierują się obecne osoby wtajemniczone. Na początku Gideon również jej nie wierzy, ba, nawet jest święcie przekonany o tym, że jest po stronie zła, lecz po pewnych wydarzeniach i rozmowach zielonooki również zaczyna mieć wątpliwości odnośnie całej szopki związanej z przeskakiwaniem w czasie.
Podobnie do "Czerwieni Rubinu" całość jest napisana lekko i ciekawie, dzięki czemu "Błękit Szafiru" czyta się strasznie szybko i jest bardzo, a to bardzo wciągający, ponieważ książka jest niesamowicie intrygująca i tajemnicza. Jest strasznie dużo niewyjaśnionych historii i zagadek, których rozwiązanie poznamy dopiero w trzecim tomie co sprawia, że jeszcze bardziej zagłębiamy się w to wszystko i niecierpliwie czekamy z zapartym tchem na kontynuacje. Kibicujemy naszym ulubieńcom, którzy nawet nie wiadomo kiedy podbili nasze serca swoim charakterem i zachowaniem.
Książkę polecam wszystkim, którzy są zwolennikami podobnych klimatów, kochają Londyn i przystojnych bohaterów oraz lubią spędzić miło czas przeżywając losy wyjątkowych postaci.