Czyste intencje recenzja

Bohaterka wybiera się do swojego rodzinnego miasteczka na ślub swojej siostry, na którym jest druhną. Niedługo po przyjeździe do miasteczka zostaje zamordowany miejscowy lekarz i pielęgniarka. Do miasteczka przyjeżdża również prywatny detektyw Jack, z którym spotyka się Lily i który prowadzi sprawę zaginięcia dziewczynki sprzed 8 lat. Lily i Jack łączą siły i starają się odkryć która z rodzin dopuściła się porwania. Jednak po uzyskaniu istotnych szczegółów sprawy Lily znajduję się w niebezpieczeństwie. Czy uda się rozwiązać zagadkę przed ślubem Vareny? I która z rodzin dopuściła się porwania niemowlaka?

"Czyste intencje" jest to trzecia część serii o Lily Bard. Niestety nie czytałam dwóch poprzednich części, jednak pomimo wszystko fabuła nie jest tak skomplikowana i można bez problemu zrozumieć o co chodzi w książce. Owszem, nie wiedziałam co stało się Lily, że postanowiła się przeprowadzić, ani jak poznała Jack'a, ale można się tego domyślić.
W tej części zostajemy przeniesieni w okres przedświąteczny oraz do rodzinnego miasteczka Bartley.

Akcja książki początkowo strasznie się wlecze, jednak z kolejnymi stronami zaczyna znacznie przyśpieszać. Dwa zabójstwa, przyjazd ukochanego, nierozwiązana sprawa porwania dziewczynki i oczywiście przygotowania do ślubu siostry. Plusem jest to, że do samego końca ciężko jest nam się domyślić kto stoi za porwaniem i zabójstwami. Co z bohaterami? Lily Bard to 30letnia kobieta, która w przeszłości padła ofiarą porywacza, który zgwałcił ją i okaleczył. Tuż po całym zajściu Lily wyjechała z rodzinnego miasteczka i zamieszkała w Shakespeare w stanie Ankansas. Jest to blondynka o krótkich, blond włosach, która uwielbia nocne spacery i chodzenie na siłownię. posiada też małą firmę sprzątającą, która na okres świąt poszerzyła swoje usługi o dekorację świątecznych drzewek. Drugim ważniejszy bohaterem jest Jack, z którym spotyka się Lily. Jest on prywatnym detektywem, który prowadzi sprawę porwania dziewczynki sprzed 8 laty.

Jeśli chodzi o oprawę graficzną to bardziej spodobała mi się okładka z polskiego przekładu. Dlaczego? Według mnie można w niej znaleźć elementy, które zapowiadają to, co czeka nas w książce.

Musze przyznać, że "Czyste intencje" to moje pierwsze spotkanie z tą autorką. Czy polubiłam tę książkę na tyle, żeby pokusić się o przeczytanie poprzednich części? Otóż nie. Pomimo tego, że książka nie jest gruba, to nie wciągnęła mnie w swój świat i ledwo dobrnęłam do jej ukończenia. muszę przyznać, że nawet kilka razy odkładałam ją z powrotem na półkę i wcale nie miałam ochoty do niej wracać. Jednak jak już się coś zaczyna to trzeba to skończyć.
Moim zdaniem ten "kryminał" można sobie odpuścić.