Dzień, w którym powrócił recenzja

Do przewidzenia.

Autor: @Rozchelstana_Owca ·1 minuta
2020-12-08
Skomentuj
5 Polubień
Po listopadzie w kolorach thrillera i kryminału wraz ze zbliżającymi się świętami nadszedł czas na ponowną rozpustę w romansach i erotykach. Taki nastój na powieści, które rozczulą moje serce i o niczym nie będę więcej marzyła jak o wieczorze w Kruszynem, który będzie mnie tulił do końca świata. W sumie co roku na Święta łapie mnie taki smaczek na powieści, które rozbroją moją duszę swoją słodyczą lub pikanterią.

Pierwsze spotkanie z panią Penelope Ward wyszło nie najgorzej. Oczywiście wyznaję zasadę, że każdy autor zasługuje na drugą szansę, chodź w moim przypadku ponowne spotkania różnie wychodzą. Tak czy siak liczyłam na spokojną powieść, a otrzymałam historię, która bez przerwy przynosiła mi na myśl film „Pamiętnik” (uwielbiam ten film ogromnie!). Z tą różnicą, że tutaj z bogatego domu pochodzi jednak kobieta, a tym „gorszym” (proszę oczywiście nie brać tego jako dyskryminację) jest mężczyzna. Jednakże tak samo w powieści jak i wspomnianym filmie między młodych wkracza matka, która mąci gorzej niż betoniarka.

Ogólnie rzecz biorąc lubię historie gdzie młodzi ludzie mimo wszystko łączą swoje drogi w jedną, wspólną. Gavin pochodził z bogatego domu, zaś raven, córka sprzątaczki, no cóż niestety została tutaj niszową postacią. Jeśli chodzi o nich samych oboje są dobrze wykreowanymi postaciami i od samego początku dopingowałam mocno, żeby zostali jednak razem (w międzyczasie chciałam, żeby jego matkę pochłonęły ognie piekielne i nadepnęła z całej siły na klocka lego). Sama fabuła ma to do siebie, że w sumie jest przewidywalna, ale.... (!) nie umiemy odłożyć powieści! Nie ukrywam, że książka jest schematyczna, ale jak wiadomo, każdy medal ma dwie strony i ta schematyczność, tak tak, dobrze widzicie, to właśnie ta schematyczność pozwoliła na odpoczynek przy tej powieści.

Nie żałuję, że przeczytałam 'Dzień, w którym powrócił”. Mimo, że wiedziałam, a raczej domyślałam się co mogą kryć karty opowieści. Pani Ward pisze lekko i przyjemnie, czyta się ekspresowo, więc nie zmarnowałam z nią czasu. I na pewno sięgnę po inne dzieła spod pióra Autorki, bo już przekopałam internety, w których znalazłam wiele słów, iż inne historie są rewelacyjne.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2020-12-05
× 5 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Dzień, w którym powrócił
2 wydania
Dzień, w którym powrócił
Penelope Ward
7.7/10

Dawno temu Gavin bardzo kochał Raven, a ona uważała go za najważniejszego mężczyznę w życiu. Poza uczuciem dzieliło ich wszystko, a zwłaszcza jego pieniądze i pozycja społeczna. Cudowny czas trwał za...

Komentarze
Dzień, w którym powrócił
2 wydania
Dzień, w którym powrócił
Penelope Ward
7.7/10
Dawno temu Gavin bardzo kochał Raven, a ona uważała go za najważniejszego mężczyznę w życiu. Poza uczuciem dzieliło ich wszystko, a zwłaszcza jego pieniądze i pozycja społeczna. Cudowny czas trwał za...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Powrócił, więc go wywiało i tyle po tajemnicy. W tym konkretnym przypadku, tytuł odbiera nam odrobinę frajdy z czytania. Ale nie na tyle żeby przestać czytać. Już epilog określa nam ramy czasow...

@miedzytytulami @miedzytytulami

W niedzielę przeczytałam „Dzień, w którym powrócił” jest to moje pierwsze spotkanie z prozą Penelope Ward. Czy udane? O tym już za chwilę. Tradycyjne zacznę od kilku zdań na temat tego, czego do...

@inzynier.i.ksiazki @inzynier.i.ksiazki

Pozostałe recenzje @Rozchelstana_Owca

Opowieści Baśniomistrza. Księga Koszmarów: Transylwania
Zabawa na 102!

Jeszcze kilka lat wstecz, nikt by nie pomyślał, że doczekamy się ery książek paragrafowych (inaczej zwane gamebook'ami czy po prostu książkami z kilkoma opcjami do wybor...

Recenzja książki Opowieści Baśniomistrza. Księga Koszmarów: Transylwania
Złote kwiaty
Kryminał z obyczajem

Oczywiście jestem ewenementem. Nie mogło być tak, że wzięłam się za serię od początku, tylko od kontynuacji, gdzie jak się domyślacie, brakuje mi wiadomości. Niemniej ...

Recenzja książki Złote kwiaty

Nowe recenzje

Ktoś inny
Ktoś inny
@historie_bu...:

„Dość cackania się z kimkolwiek. Czasem trzeba komuś pokazać swoją złą stronę, żeby uświadomić, że wcześniej byłeś miły...

Recenzja książki Ktoś inny
Wilcza chata
Wilcza chata
@monika.sado...:

Śnieg pokrył góry głuche i senne. Pierzyna puchu oblepia nieskazitelną bielą. Demony wiatru okrywają noc beznadzieją. G...

Recenzja książki Wilcza chata
Przeszłość nie umiera nigdy
Zacisze - miasto "ciszy i spokoju".
@Malwi:

"Przeszłość nie umiera nigdy" autorstwa Ludwika Lunara to powieść, która wciągnęła mnie od pierwszych stron i nie pozwo...

Recenzja książki Przeszłość nie umiera nigdy
© 2007 - 2024 nakanapie.pl