Kolejna książka skandynawskiej pisarki udowodniła mi, że dokonałam znakomitego wyboru, szperając wśród półek w bibliotece, skupiając się na literaturze kobiecej i ostatecznie wybierając powieść obyczajową Majgull Axelsson - "Dom Augusty" jako drugą po książce "Lód i woda, woda i lód". W tym momencie pada podstawowe pytanie - o czym jest ta powieść? Zabrzmi to banalnie - po prostu o życiu. Jest odzwierciedleniem ludzkich problemów i konfliktów międzypokoleniowych, opisywanych z kobiecego punktu widzenia na przestrzeni lat, zmiennych konwenansów i środowisk. Jednak zupełnie niebanalna jest proza skandynawskiej autorki. Poetycka i niepokojąca, opowiadająca w maksymalnym zbliżeniu o rozterkach mniej poważnych i poważniejszych, z których trudno się wyłuskać, w której czuje się nieprzemijającego ducha czasu. Nieprzemijającego, ponieważ w prozie Axelsson wyczuwa się pewnego rodzaju fatalizm - historia lubi się powtarzać, a bohaterki powtarzają nieświadomie popełnione przez poprzedniczki błędy. Towarzyszą im męskie postacie, które nie powinny być zaszczycone nawet najskromniejszym spojrzeniem. Tworzą bolesne, skomplikowane i nadwątlone związki, o których trzeba niestety powiedzieć, że są jak najbardziej prawdziwe, a swoim doświadczeniem obarczają kolejne pokolenia.
Majgull Axelsson porusza czytelnika słowami, które płyną powoli jak niespieszny strumyk i wprawiają w stan zamyślenia, ale oddziałują wyjątkowo refleksyjnie, emocjonująco i przejmująco, pobudzając czytelnika jak chłodne fale. Początkowo wywołując ciarki, a później oswajając ze sobą. Aura "Domu Augusty" jest bywa wręcz oniryczna, spowita niezwykłością, kiedy pisarka postanawia nadać powieści znamię wierzeń i odrobiny magii - dom Augusty szepcze wspomnieniami minionych domowników, w ścianach i przedmiotach zaklęta jest historia, przywoływana już przez pierwszy rzut oka i chwilę zawieszenia nad nimi. To schronienie przypomina z zewnątrz dom jak każdy inny, ale posiada bezcenną wartość mentalną wewnątrz. Szukający w nim spokoju odczuwają wręcz duchową więź z przeszłością. Kiedy żyjące postacie stają kilkukrotnie na rozdrożach życiowych, spogląda na nich nikt inny, tylko "założycielka" tego skomplikowanego rodu i właścicielka domu, Augusta - odpoczywając na własnej chmurze gdzieś w niebie. Powieść rozpoczyna się równie niezwykle - z punktu widzenia lisa. Znalezisko przez niego napotkane znajdzie swoje wyjaśnienie dopiero na końcu powieści, tworząc spójną kompozycję i zamkniętą historię, wstrząsając czytelnikiem.
Problemy przedstawicielek kolejnych pokoleń tworzą kalejdoskop przeróżnych zmartwień, życiowych porażek, płomyków nadziei, oczekiwań i ich zderzeń z rzeczywistością. Jak już kiedyś pisałam - proza Majgull Axelsson nie jest optymistyczna. Zawiera w sobie duży ładunek emocjonalny, który nie skutkuje wybuchami radości. Bohaterowie, a głównie bohaterki prozy Axelsson, patrzą na świat przez czarne okulary i są w stanie je przetrzeć tylko do odcienia pesymistycznej szarości. Oszukują same siebie, starają się na nowo wypełnić swoje życie i bezskutecznie zatrzeć przeszłość. Augusta próbowała - opowiadając wnuczce wymyślne baśniowe historie, aby poczuć piękno niedostępnego świata. Kontrast wywoływany przez marzenia bohaterek i baśniowość powieści a otaczającą ich prawdę jest brutalny, a niepokój nie opuszcza ani na chwilę, ponieważ autorka opóźnia rozwiązania rodzinnych tajemnic, owijając swoją powieść wokół emocjonujących wynurzeń i analiz postępowań, które przeprowadzają same bohaterki dla samych siebie. Są bowiem zamknięte w sobie, zmagają się same ze swoimi problemami, nie ufają otoczeniu i mimo życia wypełnionego postaciami pobocznymi, czują się samotne.
Axelsson w powieści obyczajowej stopniuje napięcie jak w powieści sensacyjnej, przedstawiając losy postaci w dowolnej kolejności chronologicznej, podróżując między pokoleniami i między latami życia poszczególnych osób. Tworzy dzięki temu fragmentaryczną narrację, która z dużą częstotliwością zmienia postacie pierwszego planu, zazębiając jednocześnie między sobą epizody z ich życia. Z dynamicznych postaci wykreowanych przez pisarkę można czytać jak z otwartej książki. Ich wnętrza są wywrócone na lewą stronę, obnażone, literacko zanalizowane, pozwalają na podwodny rejs w psychologicznej głębi.
Owa refleksyjna powieść została utkana ze smutków, rozterek, niesprawiedliwych ocen dokonywanych przez najbliższych, odrzucanych i niechcianych dzieci, toksycznych związków, okrutnej dyskryminacji kobiet przez mężczyzn i dorastających dziewczyn przez niedojrzałych chłopaków, otoczenie traktujące człowieka jako maszynę, jako tylko składnik większego przemysłu. Paradoksalnie, mimo negatywnych odczuć płynących z prozy Axelsson i ciężkości poruszanych przez nią tematów, chce się do niej wracać i największy smutek odczuwa się dopiero przy ostatniej stronie książki. Bo to już koniec i trzeba się rozstać z postaciami, z którymi się zżyło dzięki rewelacyjnemu warsztatowi literackiemu autorki i darowi zbliżania. "Dom Augusty" jest esencją walki uczuciowości, pożądania, egoizmu i materializmu. Kłócą się w nim różne ideały, wartości moralne, pragnienia i oczekiwania otoczenia - w tak bogatej i poruszającej historii kilku kobiet z różnych pokoleń naprawdę można się zaczytać.