„Życie ludzkie jest pełne schematów. I te schematy są powtarzalne. Niezależnie od miejsca na ziemi, czasu i ludzkiej odmienności. Bo dotyczą ludzi, a ludzie są przewidywalni”.
„Gdyby Dzisiaj Miało Jutro” to poruszająca, niewyobrażalnie szczera, autentyczna, a przede wszystkim życiowa historia, którą pisze samo życie, uderzając w najczulsze emocje i uczucia. Pełna refleksji, lęku, strachu, ale i wałki o samego siebie. Julia Maj niezwykle subtelnie, ale w dogłębny sposób porusza życiowe dylematy, pokazuje, jak ciężko jest podejmować trudne decyzje, które mogą ważyć na dalszym życiu. Zobaczymy zwykłą prozę życia, w którą wkradają się silne emocje, uczucia, problemy i wybory. Ujrzymy zwykłego człowieka, z całą gamą wad, co mi niezwykle odpowiadało, ponieważ nikt nie jest idealny, a to daje bohaterom niezwykłej autentyczności. W tej książce znajdziemy wiele odcieni szarości, ujrzymy dysfunkcyjny związek, manipulowanie za pomocą emocji oraz uczuć, wzbudzaniu poczucia winy, graniu na lękach i manipulowaniu poczuciem obowiązku. Za pomocą śnieżnej kuli zobaczymy, jak życie bohaterów zaczyna się, rozpędzać po równi pochyłej pędząc w dół, z coraz większą prędkością. Autorka pokazuje, że nie można niczego robić niczego wbrew siebie, że warto walczyć o samego siebie, o swoje marzenia i uczucia, choć to nie zawsze bywa proste.
Ta historia skłania czytelnika do refleksji, pozwalając dotknąć wszystkich emocji, które skrywa w sobie.
Autorka pokazuję tę opowieść z różnych perspektyw, dzięki czemu zajrzymy w głąb duszy bohaterów i zobaczymy, z czym się zmagają, co ich ukształtowało, co myślą, odkryjemy, jakimi są osobami, a to wszystko byśmy mogli lepiej ich zrozumieć.
Bohaterzy ciekawie nakreśleni, czujemy w nich burzę emocji, która w nich siedzi. Hania pragnie zmian, by w końcu zacząć żyć, czuć się bezpieczna, ważna i kochana.
Nie oceniam ich, ponieważ każda z postaci przeszła w życiu wiele, każda radzi sobie w inny sposób, jedni wcześniej zauważają, że coś nie gra, drudzy walczą o to, co jest nie, patrząc na uczucia drugiego, nie widząc winy w sobie.
„Wokół pustka. Po horyzont. Żywej duszy. Na piasku tylko ślady jego stóp. Prosta linia cieniem malowana ze wschodu na zachód, z południa na północ. Dlaczego ja, Boże? - zapytał człowiek. Boś ułomny. Boś człowiek — odpowiedział Bóg”.
To kontynuacja losów Hani, Krzysztofa i Tomasza.
Hania zdawało, by się ma wszystko, dom, męża, kochające dzieci, jednak nie czuła się szczęśliwa. Brakowało jej czułości, wsparcia, zrozumienia, to czego nie można zastąpić pieniędzmi.
Pragnęła odnaleźć siebie i zrozumieć kim tak naprawdę jest. A przy swoim mężu nie czuła się kimś, czuła się jego cieniem. Ich małżeństwo wisiało na włosku i nie było już czego zbierać. Hania zatrzymała się i spojrzała na swój związek całkowicie z boku, podejmując drastyczne działania ważące na jej życiu i całej swej rodziny. Podejmuje bardzo trudną decyzję i zamierza zakończyć swoje małżeństwo. Jednak wie, że musi przygotować się na ten trudny krok. Z drugiej strony odkrywa ponownie u boku innego mężczyzny czym, jest wzajemne rozumienie, pożądanie i miłość. Tu nie ma prostych wyborów, ktoś będzie cierpiał mimo tego, jaką podejmie decyzję. W dodatku przytłacza ją piętno odpowiedzialności, jakie przyszło jej dźwigać na swoich barkach. Niestety, każdy wybór niesie za sobą konsekwencje.
-Czy Hania zdecyduje się na ostateczny krok?
-Jakie ostatecznie podejmie decyzję?
Polecam.