Tak działa mózg recenzja

Higiena mózgu

WYBÓR REDAKCJI
Autor: @Carmel-by-the-Sea ·7 minut
2024-01-20
2 komentarze
15 Polubień
Nie chciałbym zniechęcać autorki do pisania kolejnych popularnonaukowo książek. Ponieważ jednak zależy mi trochę bardziej na czytelnikach, to wysłowię wrażenia po lekturze w dość krytycznym tonie. Chodzi o książkę „Tak działa mózg. Jak mądrze dbać o jego funkcjonowanie” młodej biolożki Joanny Podgórskiej. W niewielkim uproszczeniu, tytuł realizuje 60% objętości, zaś podtytuł rozwinięty jest w pozostałej części. Pierwsza, bardziej teoretyczna, wypadła słabiej; na niej skupią się moje uwagi prowadzące do, co najwyżej, dostatecznej oceny tych rozdziałów. Im dalej w tekst, tym było na szczęście lepiej. Ponieważ nie dostałem we wstępie profilu odbiorcy (to znaczy zabrakło mi kilku zdań o wymaganiach formalnych), to nieco i pod tym kątem ocenię całość. Zgaduję, a raczej domniemywam zamysł autorki, że książka nie jest podręcznikiem. Niestety jej formę, dobór słownictwa, sposób i detaliczność opisu procesów neuro-biochemii złożonych z klasycznymi napomnieniami poradnikowymi, oceniam jako minus wynikający z niedopracowanego ‘wzorcowego’ odbiorcy. Mimo wszystko, książka jest potrzebna, jako intencjonalny głos w dyskusji. Daje solidną dawkę namysłu potrzebnego każdemu, by cieszyć się świadomie pielęgnowanym zdrowiem dłużej, niż oczekuje od organizmów prokreacyjnie determinowana biologia.

Nie czas i miejsce na wywody o stanie umysłu ‘przeciętnego czytelnika’, o optymalnej narracji biologicznej zanurzonej między redukcjonizmem fizyki i chemii a płynnością niejednoznaczności psychologii, choć są i one ważne w przypadku analizy tej książki. Zacznę od grzechu głównego. Doktor nie utrzymała równego poziomu z ‘przechyłem’ w kierunku przesadnych wyliczanek relacji podsystemów mózgu i nakładających się na jego neuronalną siatkę różnych substancji. Całość, w języku popularnym ogólników, to system powiązań, sprzężeń, korelacji, wieloczynnikowego wynikania. Czyli świat złożoności, jaki charakteryzuje biologię. Jednak autorka, szczególnie w pierwszych rozdziałach, chciała przytłoczyć informacjami. Zupełnie niepotrzebnie, zapewne jako pokłosie niemądrej pamięciowej edukacji, ‘zalała’ mózg odbiorcy nazwami, z których tylko część była mu potrzebna. A te niepotrzebne zaszumiały wagę kluczowych. W takim natłoku zapomina się łatwo i rudymenty, bo mózg zaczyna filtrować dane, jako konsekwencję własnego przeciążenia. Przykładów znalazłem sporo. Usiana jest nimi cała publikacja. Może jeden charakterystyczny, by pokazać istotę moich utyskiwań (str. 40):

„Poza występującymi u wszystkich ssaków astrocytami protoplazmatycznymi i włóknistymi zaobserwowano jeszcze dwa dodatkowe typy astrocytów: astrocyty wewnątrzwarstwowe u człowieka i naczelnych oraz astrocyty projekcyjne występujące tylko u człowieka i szympansa.”

Pomijając fakt, że te pojęcia są wprowadzone ad hoc i pozostały niewykorzystanymi (czyli stały się niepotrzebnymi wyliczankami etykiet, które chwilę wcześniej u autorki wybrzmiały jako istotny składnik nauki, z czym nie zgadzam się zupełnie – str. 34) w dalszej opowieści mądrymi sformułowaniami, sygnalizują poważniejszy problem. W naukach nie jest tak, że mamy udostępnioną pełną listę pojęć mapujących kawałki rzeczywistości (gdzieś zapisanych w ‘bibliotece metarealnej’), a my tylko odnajdujemy niektóre struktury na Ziemi i przyporządkowujemy nazwy do tego wzorca. Jest odwrotnie. To nazwy są konsekwencją specyficznej i uwspólniającej wyodrębnioną arbitralnie klasę obiektów ułatwiając ludziom ilościowy i jakościowy opis i komunikację. W naukach humanistycznych język tworzy treść, w naukach przyrodniczych tak nie jest (a przynajmniej nie z tego procesu wynika ich faktograficzna wartość). Podgórska w tym ‘przenaukowieniu słownym’ może niepotrzebnie rozlicza się z systemem doświadczonego kulawego systemu edukacji, a moje narzekanie to kumulacja niezgody na grzechy większości pracowników naukowych szukających dostępu do ‘umysłów spoza branży’?

Być może Podgórska chciała opowiedzieć zbyt dużo, być jednocześnie poprawną z naukowego punktu widzenia i jednocześnie ‘łatwoprzyswajalną’. W konsekwencji, wybrana forma mnie nie urzekła. Poza powtórzeniami, nadużywaniem długich wyliczanek, pojawiły się usterki (Alzheimer, Parkinson – raz z małej raz z dużej). ‘Astrocyty’ jednak nie są wprowadzone wcześniej (choć na str. 32 autorka sugeruje, że wiemy o ich znaczeniu z wcześniejszych fragmentów), nie wiadomo co to za jednostki ‘Da’ (str. 75) czy ‘mg/d’ (str. 227). To tylko drobne przykłady niespójności narracyjnej, szczególnie dla laika. Nadmiar nazw i ‘przenaukowienie’ zaburzała dodatkowo nonszalancja i w efekcie mój niedosyty z pojawiających się nieznacznie ‘redukcyjnych wstawek fizyko-chemicznych’. Trochę lepszego wyjaśnienia fal mózgowych oczekiwałem (str. 26-27), a podana polaryzacja/depolaryzacja propagacji sygnału neuronalnego (str. 31-32) zupełnie zaciemniła istotę. A przecież to zjawiska fundamentalne i redukujące się do procesu, który ma zastosowanie w szerszej, niż mózgowa, klasie zjawisk (stąd warto było lepiej opowiedzieć o tych procesach). To jest właśnie siła redukcji, która powinna pomagać w edukacji biologicznej, która i tak musi być złożona zgodnie z istotą tej nauki. Szkoda nie wykorzystać składników poznanej rzeczywistości w szerszym ujęciu, by nie obarczać odbiorcy przekonaniem, że świat jest bardziej pofragmentowany, niż jest faktycznie. W kilku miejscach takiego ‘zaniechania potencjału dydaktycznego’ znalazłem. Emblematyczny jest wtręt z ‘pompą protonową’ (znowu – otwarte pytanie – kto jest domyślnym odbiorcą książki?). Czy dla ‘średniego czytelnika’ jest oczywiste, że nie wszystkie aminokwasy jest w stanie wyprodukować ludzki organizm, co pojawia się przypadkowo pod koniec (str. 228), choć tak zasadniczy fakt ustawia całościową narrację o biochemii i potrzebach? W zupełnie innym miejscu (str. 125) pada retoryczne pytanie o dostępność hormonów czy neuroprzekaźników w organizmie. Oba te opisy łączy redukujący pozorną enigmę fakt, który należało szerzej skomentować. Takie braki uznaję za niedociągnięcia, szczególnie w obliczu nadużywaniu zupełnie niepotrzebnych wyliczanek żywcem wyjętych z podręczników stresujących studentów w noce przed kolokwiami.

Plusy. Jest ich na tyle dużo, że chętnie zareklamowałbym książkę w drugim wydaniu, które uwzględniłoby moje powyższe krytyczne wyliczanki. Doktor Podgórska bardzo solidnie przejrzała najnowszą literaturę (branżowe periodyki do roku 2023). Pojawiają się przykłady ciekawych metaanaliz z badań nad skomplikowanymi korelacjami wpływającymi na zdrowie mentalne i psychiczne. Mózg w książce autorki przekształca się z jednostki sterującej w organ wchodzący w szereg dwustronnych interakcji z biochemiczną maszynerią i peryferyjnymi wobec siebie strukturami. Jeżeli przejście od biologii w kierunku nauk podstawowych stanowi słaby komponent publikacji, to ‘wyprawy’ w kierunku homeostazy i ludzkiego dobrostanu psychicznego budują lepszą warstwę książki. Przyswajanie szlaków dopaminowych i serotoninowych, które powracają w różnym kontekście kondycji mózgu, pomagają zrozumieć subtelność własnej konstrukcji. W rozdziałach o suplementacji, o niezbędnych mózgowi witaminach (str. 231 – cynk to nie minerał!) i zupełnie zbędnych dopalaczach (alkoholu i nikotynie) zagubiony czytelnik może odnaleźć sens w poszukiwaniu dobrych odpowiedzi. Chodzi o pewien namysł nad sobą, słuchanie potrzeb organizmu z jednoczesnym zrozumieniem, że łatwo możemy (jako nasze ‘MY’) wpaść w pułapkę błędnej samooceny, jeśli nie dbamy o skórę i wszystko to, co ona separuje od świata zewnętrznego. Mózg w tym całym systemie naczyń połączonych pełni złożone role. Podgórska sprawnie i ciekawie analizuje chociażby sens obserwowanej dynamiki przebiegu snu. W poniższym cytacie widzę sporo potencjału na dobre kolejne książki popularyzujące medyczne zawiłości (str. 282):

„Dlaczego biologia wymyśliła cykle naprzemiennych faz snu? Prawdopodobnie jest to konieczne do umiejętnego przebudowania i przearanżowania naszych wspomnień sennych oraz wiedzy i zrobienia ‘miejsca’ w przestrzeni magazynowej mózgu. W związku z ograniczoną liczbą neuronów i połączeń między nimi w obszarach zajmujących się pamięcią nasze mózgi muszą znajdować złoty środek między zachowaniem starych informacji i tworzeniem miejsca na nowe.”

Trafionymi dydaktycznie są też jasno wyeksponowane listy podsumowujące kluczowe zagadnienia. Bardzo dobrze na nadmiar informacji robią ‘heurystyczne analogie’, które po prostu dobrze się zapamiętuje, na przykład taka (str. 134):

„(…) serotonina (…) daje znać mózgowi – ‘jest dobrze, jest wystarczająco’ (…) dopamina (…) daje znać mózgowi – ‘jest dobrze, nie przestawaj, chcę więcej’ (…).”

Już same te ‘nienaukowe’ sformułowania jasno pokazują, jaki związek uczestniczy w ‘głodach używkowo-narkotycznych’. W umysłach nie-biochemików z konsekwencji zaburzenia wychwytu neuroprzekaźnika niewiele pozostaje miesiąc po lekturze, a taki opis ma zdecydowanie większe szanse na trwały ślad w głowie. Jeżeli autorka miała większe ambicje (a zapewne miała), to niespójność formy popsuła taki plan. Lista bibliograficznych tekstów sugeruje poważną podbudowę dla opowieści. Jednak wspomniany ‘średni czytelnik’ potrzebowałby chociażby skorowidzu kluczowych nazw i zapewne słowniczka zasadniczych pojęć. Wtedy łatwiej, z niejednoznacznie dla mnie zaprezentowanej książki, uformowałaby się lektura do wracania w pewne jej rejony, bo warto. Każdy ma sporo do dopracowania z własnej diety, sposobu odpoczynku, intensywności ruchowej. To wszystko naznacza mózg – na dobre i złe. I o tym jest w istocie opiniowana książka.

„Tak działa mózg” ma potencjał. Jest efektem pracy i przemyśleń młodej neurobiolog. Może dość surowo i krytycznie oceniam książkę. Balansując z różnym skutkiem między zbytnią podręcznikowością a poradnikiem, tekst w sumie wypełnia lukę, którą zbyt często w naszych głowach zapełniają łatwe internetowe rozwiązania na ból głowy (ten dosłowny i w rozumieniu szerszym, jako problem zdrowotny).

DOSTATECZNE z małym plusem- 6.5/10

Moja ocena:

Data przeczytania: 2024-01-20
× 15 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Tak działa mózg
Tak działa mózg
Asia Podgórska
6/10

Trudno odnaleźć twór bardziej złożony od ludzkiego mózgu. I paradoksalnie –twór najmniej poznany. Jesteśmy całkowicie zależni od tej nieco ponadkilogramowej galaretki w naszej głowie. Nastroje, pragn...

Komentarze
@almos
@almos · 4 miesiące temu
Świetna recenzja, zastanawiałem się nad tą książką, ale chyba jest nie dla mnie, jest tyle innych, dobrych objaśniających pracę mózgu...
× 3
@Carmel-by-the-Sea
@Carmel-by-the-Sea · 3 miesiące temu
Dzięki. To taka trochę nierówna praca. Fakt- są inne.
× 2
@Vernau
@Vernau · 4 miesiące temu
Ciekawa recenzja i uwagi. 😊
Słuchałam wywiadu na youtubie w podcaście Przemka Górczyka z panią dr Joanną Pdgórską - Jak stres niszczy twój mózg i wywarła na mnie bardzo dobre wrażenie.
× 2
@Carmel-by-the-Sea
@Carmel-by-the-Sea · 3 miesiące temu
Dzięki. Chciałem szczerze opisać jak odebrałem całość książki. W sumie uważam, że autorka ma pasję i chęci dzielenia się z innymi. Dałem kredyt zaufania na przyszłość. Może weźmie pod uwagę moje krytyczne uwagi? :) Ostatecznie mogę się i mylić.

× 2
Tak działa mózg
Tak działa mózg
Asia Podgórska
6/10
Trudno odnaleźć twór bardziej złożony od ludzkiego mózgu. I paradoksalnie –twór najmniej poznany. Jesteśmy całkowicie zależni od tej nieco ponadkilogramowej galaretki w naszej głowie. Nastroje, pragn...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Pozostałe recenzje @Carmel-by-the-Sea

Wojna stuletnia 1337-1453
Historia pewnego konfliktu

Ojciec miał trzech synów i córkę. Łobuziaki nie doczekały się męskich potomków.(*) Córka wyszła za mąż za wroga rodziny. Kłopot byłby mały gdyby nie fakt, że ojcem był k...

Recenzja książki Wojna stuletnia 1337-1453
Niezwykłe zmysły
Wielogłos natury

Sensoryczne zanieczyszczenie spowodowane przez człowieka, to nie tylko brak możliwości obserwacji nieba nocą czy stres zwierząt domowych w wyniku huku sylwestrowego. To ...

Recenzja książki Niezwykłe zmysły

Nowe recenzje

Lato o smaku miłości
Lato o smaku miłości
@iza.81:

Zakładam, że wielu z Was wkurza w książkach naiwność kobiecej postaci. Tu taką znajdziemy. Jednak nie spisujcie tej boh...

Recenzja książki Lato o smaku miłości
Boże, Beata!
Boże, Beata
@aneta5janiec12:

Kiedy dowiedziałam się, że Mateusz Glen napisał i wydaje książkę, byłam jej niezwykle ciekawa! Bo kto nie zna Ciotki z ...

Recenzja książki Boże, Beata!
Aveline Jones i duch z Malmouth
Czy są wśród nas młodzi miłośnicy powieści grozy?
@asiaczytasia:

Dziś mam dla was prawdziwą gratkę dla młodych miłośników literatury grozy. Phil Hickes napisał świetny horror dla dziec...

Recenzja książki Aveline Jones i duch z Malmouth
© 2007 - 2024 nakanapie.pl