"Książę Modigliani" to - podkoloryzowana fantazją autora - opowieść o życiu niezwykłego malarza artysty, Amadeo Modiglianiego. Angelo Longoni wykonał kawał solidnej roboty, przeczesując dostępne, acz nieliczne, źródła informacji o Modiglianim i ważnych w jego życiu osobach. Fikcja literacka rozwija przed nami barwny wachlarz postaci z paryskiej bohemy początku XX wieku, ich twórczość, koegzystencję, spory, przyjaźnie, romanse, w taki sposób, jak wyobraża to sobie autor książki. Przyznać trzeba, że dzieje się to jednak z poszanowaniem znanych faktów i prawdy historycznej, przynajmniej w głównych wątkach. Wiadomo - powieść ma swoje prawa, więc nie wszystko się zgadza i trzeba się z tym pogodzić. Ale mnie było trochę trudno, co zaraz wyjaśnię. Dawno temu, w czasach licealnych, przeczytałam bowiem biografię Amadeo Modiglianiego pióra Pierre'a Sichela i zakochałam się w artyście i jego obrazach. Jest to biografia kompletna, szczegółowa, a ja czytałam (i mocno przeżywałam) ją wielokrotnie, uzupełniając systematycznie wiedzę także z innych źródeł, mam więc utrwalony obraz artysty, jak i jego otoczenia. Jako wielbicielka malarstwa Modiego do każdej kolejnej książki o nim podchodzę więc (mimowolnie) naładowana wiedzą zaczerpniętą z tej sichelowskiej biblii. I potem czepiam się szczegółów. Tak było z powieścią Sylwii Ziętek "Lunia i Modigliani", podobnie potraktowałam historię Modiego opisaną przez Longoniego - z pewną rezerwą i nieufnością ;).
Książka jest dość potężnym, bo liczącym ponad 500 stron, tomiszczem. Zabrałam się za czytanie z zapałem, ale kiedy po 60 stronach lektury poczułam się mocno znudzona, a moje rozczarowanie zaczęło rosnąć, obawiałam się, że nie dojadę do końca i prawie żałowałam zakupu. Ale po kawałku jednak brnęłam dalej i w końcu jakoś się do tej opowieści przekonałam. Co mnie tak rozczarowało i zniechęciło na początku? Otóż książka, w moim mniemaniu, jest straszliwie przegadana. Jeśli przekartkuje się ją pobieżnie, to widać głównie dialogi złożone z krótkich zdań, bez słowa komentarza. Z kontekstu trzeba się domyślać kto i z kim rozmawia, a o emocjach, mimice i innych okolicznościach nic nie wiemy, W zasadzie brak rozbudowanych wypowiedzi w trakcie rozmów i dyskusji, kilka słów rzucanych to przez jedną osobę, to przez drugą, niekiedy raptem kilka zdań w jednej wypowiedzi. Może niektórzy ludzie tak rozmawiają, ale raczej nie wszyscy. Poza tym brak rozwiniętej, ciekawie opisanej akcji, którą czytelnik sam musi sobie poskładać z puzzli poszczególnych epizodów i rozdziałów o specyficznej budowie.
No i ja lubię opisy. Gdzieś w redakcyjnej notce do tej książki wspomniano o zachwycającej scenografii. Ależ tam nie ma żadnej scenografii! Dobrze, że ja znam z innej literatury tę epokę, to wiele mogłam sobie dopowiedzieć, ale autor w tej kwestii raczej się nie popisał. Nie ma odautorskich komentarzy, rozbudowanych wprowadzeń do poszczególnych scen i wydarzeń. Niemal wszystkiego dowiadujemy się z dialogów lub monologów i listów różnych osób. I wielka szkoda, że nie ma w tej książce ilustracji z dziełami Modiego, bo opis to jednak nie to samo...
Ale przejdźmy do konkretów, bo przecież nie wszystko w tej książce jest złe.
Poznajemy całe życie Amadea, jego drogę z włoskiego Livorno do stolicy światowej sztuki - Paryża, pojawiają się kolejni artyści, którzy w tamtym czasie tworzyli także w Paryżu - Picasso, Renoir, Utrillo, Soutine, Max Jacob, Foujita, Matisse, cała plejada doskonale znanych dzisiaj nazwisk malarzy i rzeźbiarzy, następnie pisarze, marszandzi i oczywiście kobiety - modelki, poetki, malarki. Mam jednak wrażenie, że dla kogoś, kto słabo się orientuje w historii malarstwa i realiach paryskiego tygla artystycznego, w którym rodziło się malarstwo nowoczesne, powstawały nowe trendy i kierunki - impresjonizm, kubizm, fowizm itd, dla takiego czytelnika przebrnięcie przez napisaną w taki sposób powieść może być trudne i nudne, bo nie do końca zrozumiałe. Powieść wciąga, ale wymaga od czytelnika pewnego przygotowania, podstawowej wiedzy o epoce.
Angelo Longoni zastosował ciekawy zabieg dla urozmaicenia swojej opowieści, a mianowicie podzielił książkę na dużą ilość króciutkich rozdziałów, z których każdy kolejny ma nieco inną formę. Mamy zatem - oprócz licznych wspomnianych już dialogów - wplecione, jako odrębne rozdziały i pisane w pierwszej osobie, monologi pojawiających się postaci, ich rozmyślania, kilka rozdziałów ma formę listów Amadea do matki. Nie ma więc jednego narratora, całość nie jest opowieścią autora czy jednego bohatera, każdy rozdzialik ma inną formę literacką, inny styl, innego narratora... lub jego brak. Trochę to wprowadziło urozmaicenia, ale mnie ta kombinacja nie przekonała. W pewnym momencie wciągnęłam się w tę historię, przedstawioną z różnych punktów widzenia, ale do zachwytu było mi daleko. Przeszkadzało mi też odmienne od moich wyobrażeń przedstawienie głównych postaci i nadmiar fantazji w niektórych kwestiach. Oczywiście - to jednak nie jest biografia, a powieść i fikcja literacka, ale na przykład kontakty Modiego z Picassem w rzeczywistości nie miały aż tak intensywnego charakteru, miałam więc poczucie zbyt naciąganego nadmiaru. Oczywiście czystą fantazją są też szczegóły relacji z ważnymi dla Modiglianiego kobietami, tak naprawdę wiemy o nich niewiele, no ale takie jest prawo powieści, żeby to co nieznane - wymyślić i ubarwić.
No i cóż... może ja nie powinnam czytać powieści o autentycznych postaciach, zwłaszcza tych, których życiorysy dobrze przestudiowałam...? Trudno mi być obiektywną, denerwują mnie trochę różne historyczne nieścisłości. Ale - starając się jednak o ten obiektywizm - przyznaję, że Longoni wykonał porządną pracę, wyciągnął z biografii Modiego wszystkie istotne szczegóły, spróbował wejść w role - samego artysty, jego bliskich, przyjaciół, kochanek. Interesująca pozycja, na pewno może zafascynować kogoś zainteresowanego życiem niezwykłego artysty, księcia paryskiej bohemy, Amadeo Modiglianiego.