Co zrobić gdy mamy wrażenie, że całe nasze życie legło w gruzach? Gdy zostaliśmy boleśnie uświadomieni, iż osoba którą obdarzyliśmy uczuciem jest z pewnego punktu widzenia, nieodpowiednia? Wypadałoby zapomnieć i żyć dalej. Ale tak się nie da. Nie wtedy gdy matka leży w szpitalu w śpiączce, a my dowiadujemy się prawdy o swoich talentach i pochodzeniu. Właśnie z taką sytuacją musi borykać się Clary Fray, bohaterka serii Dary Anioła. Miasto popiołów jest drugim tomem cyklu, którego autorką jest Cassandra Clare.
Clary chciałaby, aby jej życie z powrotem stało się normalne. Wie jednak, że to nie możliwe ponieważ należy do rasy Nefilim – Nocnych Łowców, którzy stoją na straży ludzkości przed demonami oraz Prawa świata podziemnego. Gdyby tego było jeszcze mało, okazuje się, iż jest także córką człowieka, który pragnie obalenia Clave, który kilkanaście lat temu wywołał Powstanie w Idrisie (krainie zamieszkiwanej przez większość Nocnych Łówców). Wraz z tą wiadomością spada na dziewczynę kolejna, która rozbija jej serce na kawałki. Jace, chłopak którego obdarzyła miłością okazuje się być… jej bratem. Clary musi radzić sobie z tym uczuciem i ponownie stanąć oko w oko z Valentinem (własnym ojcem) w walce o kolejny z Darów Anioła. Kto wyjdzie z tego zwycięsko? Gdzie w tym wszystkim jest miejsce Simona, najlepszego przyjaciela Clary, który jest w niej zakochany po uszy?
Niby byłam przygotowana na to jak bardzo wciągają historie wychodzące spod palcy Cassandry Clare, ale szybko została wyprowadzona z tego błędnego założenia. Tego po prostu nie da się przewidzieć! Już sam prolog nie tylko stworzy odpowiednio mroczny klimat, ale także sprawił, że miałam wrażenie zamknięcia w klatce w której słowa stanowią jej solidne i nieprzeniknione pręty z jakich nie sposób się uwolnić. Jak już raz zaczęłam ją czytać to nie było mowy, aby skończyć od tak. Zawsze było, że to ostatnia strona lub rozdział. Nawet gdy sytuacja naprawdę wymagała całego mojego skupienia na tu i teraz, a nie na książkowej rzeczywistości, to i tak co kilka kilkanaście minut musiałam chociaż na chwilę zajrzeć do powieści aby przekonać się jak fabuła rozwija się dalej. Po prostu lektura Miasta popiołów sprawiła, że jeszcze bardziej pokochałam cykl, którego ta książka jest częścią.
Fabuła jak zawsze jest doskonale przemyślana i rozplanowana w taki sposób, aby nawet przez chwilę się nie nudzić. Wszystko dzięki ciągłym zwrotom oraz zupełnie nowym tajemnicom, co i rusz „wypływającym” na powierzchnię. Trzeba również przyznać, iż autorka Darów Anioła ma niebywałą wyobraźnie oraz ogromny talent uwidaczniający się przede wszystkim w naprawdę dokładnych i szczegółowych opisach, które mimo tego nie wprawiają w irytację swoją drobiazgowością, podczas czytania. Poza tym Clare doskonale wie jak stopniować napięcie, w dużej mierze po przez ciągłe zmiany tempa akcji, które raz pędziło do przodu jak szalone, aby na kolejnej stronie zwolnić porównywalnie do tempa dość leniwie płynącego strumyka.
Jedyne do czego mogłabym się czepnąć i co wynika tylko z moich osobistych przekonać, to dosyć rozwinięty wątek pomiędzy Clary i Simonem. Strasznie nie lubię gdy pomiędzy parę moich ulubionych bohaterów, a takimi właśnie są Jace i Clary, wpycha się z butami ktoś trzeci. Muszę w tym miejscu zaznaczyć, że nie chodzi o motyw trójkąta miłosnego, a o zwyczajne przekonywanie, że on nie jest dla Ciebie. Przecież to niby jest jasne po pierwszy tomie, ale przecież nie da się uniknąć niewielkich spojlerów kiedy na rynku przemykają już kolejne tomy serii. To naturalne, że co niektórych rozwiązań można się domyślić tylko na podstawie blurbów dalszych części. Właśnie dlatego, iż mniej więcej wiem co i jak się dalej ułoży pomiędzy tą dwójką, to wkurzały mnie niektóre przemowy lub zachowania Simona.
Podsumowując. O fenomenie Miasta popiołów, jak i całej serii, mogłabym pisać jeszcze długo, ale jaki w tym sens? Tych, którzy znają i kochają twórczość Cassandry, nie trzeba przekonywać. Natomiast osoby, które jeszcze nie miały z nią przyjemności z lekturą któregokolwiek tomu Darów Anioła, powinny jak najszybciej to zmienić, a moja recenzja niech będzie leciutkim przedsmakiem tego czego mogą się spodziewać. Gorąco polecam!