„Czy przyjęłaby pani uchodźców?” takie pytanie usłyszałam jakiś czas temu od przesympatycznego starszego pan, który akurat pastwił się nad moimi trzema nerwami w górnej piątce. I teraz zagwozdka. Odpowiedzieć wg własnego sumienia, czy skłamać i nie dać mu pretekstu do pokazania jak bardzo bolesne może być leczenie kanałowe :).
Odpowiedziałam, że owszem, przyjęłabym rodziny z dziećmi uciekające przed wojną, nawet te niechrześcijańskie. Przyjęłabym samotne matki, bądź sieroty, bo wojna nie jest i nie powinna być dla dzieci. I gdyby kiedykolwiek przyszło mi znaleźć się na ich miejscu, to również chciałabym zostać przyjęta i traktowana jak człowiek. Oczywiście podkreśliłam, że inne kryteria powinny być dla uchodźców ekonomicznych, ale w tym momencie chyba nie miało to dla niego już większego znaczenia. Na szczęście znieczulenie było na tyle mocne, że nie mogłam odczuć jego ewidentnej niechęci co do mojej szczerości.
Tak samo jest z Kamieniem Kuźmińskich. Pokazanie Cyganów/Romów z tej lepszej, ludzkiej strony niekoniecznie będzie poczytane na plus. No bo przecież jak świat światem Cygan to kłamca, złodziej, oszust, brudas i leń.
I przepraszam, że nie używam słowa Rom, ale w tym zdaniu to zabieg celowy, bo Rom nie niesie ze sobą tego negatywnego wydźwięku i jest jak najbardziej poprawny politycznie. A przecież w naszym odczuciu stereotyp Cygana poprawny i sympatyczny nie był, nie jest i jeszcze bardzo długo nie będzie.
"Kamień" to historia poruszająca wiele tematów, czasem nam bliskich, czasem zupełnie nieznanych, historii, którymi żyje cały świat (emigracja), cały kraj (uzdrowiciel z Nowego Sącza), lub tylko lokalna społeczność.
"Kamień" to portrety ludzi wykluczonych, nieakceptowanych, ludzi budzących strach, który bardziej wynika jednak z naszych własnych obaw, leków i nietolerancji.
"Kamień" (w rzeczywistości Maszkowice, cygańska enklawa pod Łąckiem) to w końcu opowieść o miłości rodzicielskiej, która nie zna barier kulturowych i nie cofnie się przed niczym jeśli chodzi o dobro dziecka.
Nie lubię klasyfikować ludzi wg koloru skóry, wyznania, przekonań politycznych, preferencji seksualnych, czy metek w majtkach, ale, może to zabrzmi zbyt górnolotnie, lub zbyt zwyczajnie, wolę podział na dobrych i złych, ewentualnie sympatycznych i niesympatycznych :).
I to jest jedyna skala oceny jaką przyjęłam. I staram się jej trzymać konsekwentnie i najlepiej jak umiem.
Odkąd pamiętam w mojej miejscowości byli Romowie, podobnie jak w okolicznych wsiach, a nawet całym powiecie i województwie. Do klasy chodziłam z Romami, z jednym nawet jakiś czas siedziałam w ławce, moje dzieci też mają w klasach dzieci romskie. Kto ich zna, to wie, że to specyficzna grupa i nie wiem jakbyśmy się starali wtłoczyć ich w ramy społecznego funkcjonowania, to na dłuższą metę jest to niewykonalne (przynajmniej tych żyjących w zamkniętych enklawach na obrzeżach miasteczek i wsi).
Jak dla mnie dużym plusem książki Kuźmińskich jest pokazanie romskiej społeczności od środka. Ich codziennego życia, kultury, języka, zależności rodzinnych i, tego wszystkiego, o czym najczęściej mamy nikłe pojęcie.
Jeśli chodzi o część kryminalną, to Kuźmińscy sprostali zadaniu: bardzo dobry pomysł w dobrym wykonaniu. Choć w porównaniu z pozostałymi częściami, ta jest niestety najsłabsza. Ale nie ukrywam, że w ich książkach najbardziej cenię jednak tę warstwę kulturowo-obyczajową, a ta tutaj nie zawiodła.
I dziękuję im za to, że w końcu mogę poczytać o rejonach, gdzie się wychowałam: w połowie drogi między Nowym Targiem, a Nowym Sączem i które są mi tak bliskie. Dzięki temu wiele wątków i kilku bohaterów mogłam powiązać z prawdziwymi wydarzeniami i osobami. Zresztą trzeba oddać honor autorom, że doskonale umieją wykreować postaci, czy to pierwszo, drugoplanowe, czy choćby epizodyczne.
Każdy z bohaterów ma swoją rolę do odegrania, nie jest tylko tłem dla innych, ale w przemyślany sposób spaja historię.
U Kuźmińskich nie ma przypadkowych postaci oraz zdarzeń. Wszystko jest doskonale przemyślane. Wielowątkowość, która w pewnym momencie może dla wielu wydać się przytłaczająca, w momencie rozwiązania akcji okazuje się taka klarowna, prosta. Wszystkie tropy, ścieżki, poczynania bohaterów spotykają się w jednym wspólnym punkcie.
Polecam kolejny, z dużą dozą humoru, nutką miłości i szczyptą namiętności, kryminał i już nie mogę doczekać się następnej wyprawy z moimi ulubionymi autorami.