"Pasowaliśmy idealnie do Osady. Przynajmniej do feralnego wtorku".
Dziwaczny tytuł, który nie wzbudza jakichkolwiek, prawdopodobnych scenariuszy odnośnie fabuły książki, a do tego piękna, jednak kompletnie nie łącząca się z tytułem okładka – zapowiadały dość nietuzinkowe dzieło. Po jego lekturze mogę powiedzieć, że pierwsze wrażenie było jak najbardziej trafne – to bowiem historia specyficzna pod każdym względem. I co warto podkreślić – przeznaczona dla czytelników, lubiących nie dające się sklasyfikować nigdzie lektury.
Katarzyna T. Nowak to urodzona w 1964 r. dziennikarka i pisarka, córka Doroty Terakowskiej. Przez trzy lata studiowała religioznawstwo na Uniwersytecie Jagiellońskim, by następnie zrezygnować z nauki i wyjechać do Chicago. Po powrocie do Polski pisała artykuły do "Gazety Krakowskiej", czy "Przekroju" i "Twojego Stylu". Po śmierci rodziców zrezygnowała z dziennikarstwa i zajęła się karierą literacką.
Anna i Michał to małżeństwo z dziesięcioletnim stażem. Od pięciu lat mieszkają w Osadzie, nadmorskiej enklawie, gdzie wszystko jest sterylnie czyste i uporządkowane. Michał zarabia na dom, a Anna w pastelowym wnętrzu – czeka każdego dnia na męża z wysprzątanymi kątami i pysznym obiadem. Pewnego dnia jednak, Michał burzy ustalony porządek egzystencji i nie wraca do domu – nie dając znaku życia. Anna stając się nagle w Osadzie personą non grata, zaczyna wyzwalać się z pastelowych kajdan.
Podczas lektury najnowszej książki Katarzyny T. Nowak plątała się po mojej głowie dawno nie słyszana piosenka zespołu muzycznego Strachy na Lachy pt. "Po prostu pastelowe", bowiem życie Anny i Michała odkąd zamieszkali w Osadzie było właśnie pastelowe - spokojne, nieintensywne, wyprane z emocji i jakichkolwiek uczuć. Z pozoru idealne, którego wielu mogłoby wyłącznie pozazdrościć. Autorka jednak, co warto podkreślić, używa dość widocznej symboliki, uzmysławiając tym samym czytelnikom, że całkowita izolacja od innych prowadzi do katastrofalnych wręcz skutków. Małżeństwo bohaterów to bowiem przykład relacji patologicznej, w której wszystko było robione na pokaz, bez emocji. Tę samą zależność można odnieść do Osady, czyli zamkniętego osiedla, która stanowi widoczną metaforę stylu życia, jaki wybiera coraz więcej ludzi. Studium psychologiczne małżeństwa Anny i Michała pokazuje, że życie nie może być sterylne, zawsze idealne i czyste - pastelowa może być sukienka, ale nie nasza, codzienna egzystencja, w której pojawiają się także krzykliwe i mocne kolory.
Katarzyna T. Nowak osadziła historię Anny i Michała w dość psychodelicznym klimacie, w którym do ostatniej strony nie wszystko jest jasne. W zasadzie w ostatnim akapicie książki czytelnik, pomimo swoich wcześniejszych podejrzeń, jakie pojawiają się już w trakcie lektury – otrzymuje rozwiązanie zagadki zaginięcia męża Anny i samego, dziwacznego tytułu. W tej powieści wiele elementów mogłabym nazwać dziwacznymi, jak chociażby przyjaźń Anny z kochanką męża, stałe chodzenie bohaterki do sklepu rybnego, czy przygarnięcie owcy, która znalazła miejsce w domowym ogrodzie. Cała fabuła jawiła mi się niczym za zasłoną, w zasadzie wydarzenia opisane w książce trudno byłoby umiejscowić w konkretnej przestrzeni. Akcja utworu mogłaby dotyczyć zarówno Polski, jak i każdego, innego miejsca na świecie. Ten uniwersalizm jest mocno widoczny podczas lektury, wpływając na siłę zawartego w niej przekazu.
"Owca w krzaku dzikiej róży" swoją dość uproszczoną konstrukcją fabularną, brakiem dynamicznej akcji i swoistą selekcją realiów, czyli brakiem jasno określonego czasu i miejsca akcji – przywiodła mi skojarzenie z przypowieścią, w której czytelnik zmuszony zostaje do własnej interpretacji faktów i zrozumienia delikatnych metafor. Dlatego też uważam, że lektura tej książki nie każdemu przypadnie do gustu. A niektórych czytelników, niezbyt dopasowaną okładką - zapowiadającą całkiem inną treść - może wręcz rozczarować.
Historia Anny i Michała oraz ich pastelowego życia jest historią dość przewrotną z zaskakującym zakończeniem. Katarzyna T. Nowak skłoniła mnie do głębokiej refleksji nad pogłębiającą się izolacją niektórych klas społecznych, oraz coraz większym wyobcowaniem ludzi. To niewątpliwie lektura na jeden wieczór, o której długo nie zapomnicie.