Ślubny skandal recenzja

Gregory Bridgerton - najmłodszy z rodzeństwa wierzy w prawdziwą miłość i jest przekonany, że taką spotka. To już najwyższy czas, aby się ustatkować i mieć jakiś cel w życiu, ale on cały czas czeka na uczucie, które spadnie na niego niczym grom z jasnego nieba i sprawi, że wszystko przestanie mieć jakiekolwiek znaczenie. Gregory wie, że tylko prawdziwa miłość jest w stanie zmienić jego status kawalera i kiedy próbuje przekonać swojego brata, że ten stan nie zmieni się prędko - dzieje się właśnie to o czym marzył. Hermiona Watson to miłość jego życia. Poczuł to zanim jeszcze dobrze się jej przyjrzał. Po prostu wiedział, że to ona, ale Hermiona jest zakochana w kimś innym. To jednak go nie zniechęca, wręcz przeciwnie - dodaje motywacji. Przecież nie może pozwolić na to, aby tak łatwo się poddać i oddać miłość swojego życia innemu mężczyźnie. Z pomocą przychodzi mu przyjaciółka panny Watson - Lucinda.
Lucindę i Gregory'ego łączy wspólny cel - nie chcą, aby Hermiona poślubiła swojego wybranka. Postanawiają więc połączyć siły, jednak ich starania nie kończą się sukcesem. Niespodziewanie sprawy wymykają się spod kontroli, a Lucinda odkrywa, że zakochała się w panu Bridgertonie. Jednak to nie ma żadnego znaczenia, ponieważ od dawna jest zaręczona, a jej stryj nie pozwoli na to, aby poślubiła kogoś innego. Zresztą przecież Gregory jest zakochany w Hermionie, a nie w niej, więc sprawa jest zamknięta.
Jeden pocałunek sprawia, że Gregory uświadamia sobie, że to Lucinda jest miłością jego życia, a on błędnie myślał, że zauroczenie, które odczuwał w stosunku do Hermiony było miłością. Jednak wszystko jest już ustalone, za dwanaście godzin Lucinda wyjdzie za mąż, a on musi się z tym pogodzić. Tylko, że to jest właśnie prawdziwa miłość, a on jest gotowy poświęcić wiele by odwołać ten ślub. Podczas ceremonii Bridgerton decyduje się na radykalny krok. który jest początkiem fatalnych konsekwencji, ale dla miłości warto podjąć każde ryzyko.
Pełna emocji i wzruszeń, finałowa opowieść o losach najbardziej lubianej rodziny w całej Anglii. Przy ósmy tomie trudno jest już wykreować coś nadzwyczajnego, ale ja nie czuję się zawiedziona. Pochłonęłam ją bardzo szybko, a cała historia wciągnęła mnie bez reszty. Nie mogłam na długo oderwać się od tej historii, która z każdym rozdziałem stawała się coraz bardziej dramatyczna i pasjonująca.
Tylko u Julii Quinn mam tak, że kończąc każdy tom uśmiecham się i czuję niedosyt. Każda podróż do świata Bridgertonów jest fantastyczna, a teraz odczuwam żal, że to już ostatni tom tej wspaniałej przygody.