Inwigilacja recenzja

Walka o literacki oddech i co z niej wynikło

Autor: @Bartlox ·4 minuty
2023-08-09
Skomentuj
9 Polubień
Oddech.

Pierwsza myśl, która pojawiała się w mojej głowie po tym, jak rozpoczynałem lektury wielu, wielu książek Najpłodnieszego, pojawiła się w niej w takich okolicznościach i tym razem. Z miejsca zacząłem to odczuwać, tę ogólną Mrozową lekkość, tę frajdę z czytania dobrzenapisanejbardzopopularnejliteraturydlazwykłychludzi. To, za co tak wielu, w tym i ja, tak bardzo lubi i, tak, tak, także ceni, Remka.

No i niestety dość szybko wyszło na jaw, że to nie jest tak, że ten oddech rozciąga się tak po prostu na cały tekst. Dość szybko pojawiły się, gdy właśnie o niego idzie, zakłócenia. Mogę nawet tym razem wskazać nader dokładnie moment ich pierwszego wystąpienia, to było wtedy, kiedy dowiedzieliśmy się, że nasz dzielny prawniczy duet będzie w tej sprawie musiał współpracować z prawnikami z innej kancelarii. Niespecjalnie wiadomo po co, niespecjalnie wiadomo w imię czego i niespecjalnie wiadomo w jakim – pisarskim, patrzę teraz na ten problem z punktu widzenia czytelnika oceniającego to z zewnątrz, podkreślam - celu. I potem tych mielizn było coraz i coraz więcej, uczciwie trzeba przyznać, że Najpłodniejszy walczył z nimi nader dzielnie, wychodziło mu różnie, na tyle różnie, że mogę w sumie podsumować tę kwestię tak, że cała ta powieść stoi pod znakiem owej walki. Z jednej strony przez większą część lektury miałem wrażenie, że pisarz wygrywa, było ciekawie i – no właśnie – lekko, z drugiej końcówkę odebrałem w zasadzie jako jednoznacznie mulącą. Chyba dobrze to oddaje skalę mojej ambiwalencji gdy idzie o odbiór tego dziełka, ambiwalencji jednak z przewagą pozytywnych dla Mroza wrażeń, ostatecznie końcówka to tylko końcówka, ostatnie trzydzieści czy czterdzieścikilka stron.

I teraz powstaje pytanie – czy sama fabuła nie padła w jakimś tam stopniu ofiarą tej Remkowej „walki o oddech”? Przyznam, że długo miałem takie właśnie wrażenie – wszystko tak bardzo się nie składało, tak bardzo trzeszczało w literackich szwach, że szok. I to niezależnie od teorii czy spekulacji o co może w całej tej historii chodzić, jakie będzie rozwiązanie kryminalnej zagadki – zwyczajnie nie trzymało się to kupy na poziomie tekstu, nie zaś intrygi. Tak, dobrze się domyślacie, zapewne dlatego, tak to sobie przynajmniej rekonstruowałem, że pisarzowi zależało na czym innym, na utrzymaniu czy odtworzeniu tego efektu z początku jego dziełka. Końcówka, w której autor nader łopatologicznie tłumaczy nam ocb jakoś to wszystko ratuje, historia, jeśli tylko nie patrzeć na totalnie leżącą i kwiczącą kwestię motywacji postaci (po co to właściwie Chyłce? czemu on twierdził, że nie jest P.?), trzyma się kupy i jest nawet ciekawa. To już niemało.

Natabene to o ile pierwsze z wymienionych w poprzednim akapicie w nawiasie pytań towarzyszyło mi podczas całej lektury i konsekwentnie byłem prawie pewien, że nie dostanę na nie jakiejkolwiek mającej sens odpowiedzi (i jej nie dostałem), o tyle drugie ma sens tylko w kontekście finału książki. No, super, Najpłodniejszy stworzył jakieś tam, nie najgorsze możliwe zakończenie i jednocześnie pomnożył w tymże zakończeniu nielogiczność całości, nieźle.

Skoro już jesteśmy przy postaciach – zachowanie Kordiana było w tym tomie niewybaczalne. Chamski, arogancki, zapatrzony w siebie bobek. Którego Mróz bardzo chce kreować na pozytywną postać i której na siłę dodaje dylematy tak bardzo niepasujące do jego ogólnego obrazu, że bardziej już by chyba nie pasować nie mogły. To zaczęło się już w poprzednim tomie, w tym zaś po prostu eksploduje. Panie Mróz, pan sobie przecież radzi z postaciami zazwyczaj. To czemu z nim tak dramatycznie nie umie pan sobie poradzić?

Swoją drogą to ta powieść w znacznym stopniu tyczyła przygotowań Zordona do egzaminu aplikanckiego, jego lęków, stresu przed tym dniem itd., a jego patron nie pojawia się na jej kartach ani przez chwilę, a wzmiankowany jest ile, dwukrotnie? trzykrotnie?

Pisałem powyżej sporo o niespójności tej powieści, to nadmienię jeszcze, że ciągle mam wrażenie, że najpopularniejszy polski pisarz kryminału i thrillera (Mróz) lubi się bardzo punktowo podłączać pod najpopularniejszego na świecie pisarza kryminału i thrillera (Cobena). Punktowo właśnie, tak, by to były tylko ściśle określone elementy. Tu mamy Lindę, rozmowy postaci o etyce stanu wyższej konieczności (aż dziwne, że sama ta nazwa nigdy nie pada), no i Wielki Spisek. I gdy idzie o ten ostatni element Remek wciąż mógłby się od nowoangielskiego mistrza wiele, wiele nauczyć.

Naciągane 6/10, wciąż jest to co najmniej niezła literatura rozrywkowa, ale brak tego elementu pod koniec, że tak bardzo chciałoby się czytać dalej. Swoją drogą to ten końcowy crossover był bardzo w stylu ówczesnej dziewczyny Najpłodniejszego (czy mylę tu chronologię?) – bardzo mocny i wzięty totalnie z d*py.

Moja ocena:

× 9 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Inwigilacja
2 wydania
Inwigilacja
Remigiusz Mróz
8.0/10
Cykl: Joanna Chyłka, tom 5

Chłopak, który zaginął kilkanaście lat temu na wakacjach w Egipcie, odnajduje się na jednym z warszawskich osiedli. Posługuje się innym imieniem i nazwiskiem, i mimo że rodzice rozpoznają w nim syna, ...

Komentarze
Inwigilacja
2 wydania
Inwigilacja
Remigiusz Mróz
8.0/10
Cykl: Joanna Chyłka, tom 5
Chłopak, który zaginął kilkanaście lat temu na wakacjach w Egipcie, odnajduje się na jednym z warszawskich osiedli. Posługuje się innym imieniem i nazwiskiem, i mimo że rodzice rozpoznają w nim syna, ...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Remigiusz Mróz stworzył świetną parę prawników Joannę Chyłkę, która zdecydowanie jest zasadniczą kobietą, która twardo dąży do wyznaczonych sobie celów oraz Kordian Oryński, który dopiero będzie przy...

@Gosia @Gosia

@Link "-Rydwan ognia w ruch - dodała. - I prowadź tak, jakbyś go ukradł. - Co? - Tak się mówi, Zordon, kiedy chce się kogoś w zawoalowany sposób zachęcić do zapierdalania." ⚖️⚖️⚖️⚖️ "Kiedy w końcu um...

@tea_book_coffee @tea_book_coffee

Pozostałe recenzje @Bartlox

Debit
Klaustrofobia w cieniu wirusa (i pewnej dziewczyny)

C.J. Tudor, pisząc tę powieść, mocno ułatwiła sobie pracę. I nie chodzi mi teraz o wprowadzenie do niej mocno przemawiającego do nas dziś, w 2024 r., motywu pandemii o...

Recenzja książki Debit
Berdo
Przelicytowane :(

„Ostro Pan licytuje, Panie Mróz” – taka myśl pojawiła się w mojej głowie gdy doczytałem do około dwóch trzecich „Berda”. Tak, położenie, w którym znaleźli się wtedy wykr...

Recenzja książki Berdo

Nowe recenzje

Majster bieda czyli zakapiorskie Bieszczady
Kim jest bieszczadzki zakapior?
@anna117:

Andrzej Potocki w swojej książce, która była wielokrotnie wydawana i uzupełniana, mówi, że na miano bieszczadzkiego zak...

Recenzja książki Majster bieda czyli zakapiorskie Bieszczady
Zapach pustyni
Recenzja
@bookiecikowa:

Chcę zacząć od tego, że rozdziały są bardzo krótkie, ale równie ciekawe. Nie czułam się, jakbym czytała wypełniacze tek...

Recenzja książki Zapach pustyni
Sekrety domu. Bille. Tom 1
Sekrety domu Bille Tom 1
@lubie.to.cz...:

Mówi się, że z rodziną najlepiej wychodzi się tylko na zdjęciach. Patrząc na rodzinę Bille, chyba coś w tym jest. Doros...

Recenzja książki Sekrety domu. Bille. Tom 1
© 2007 - 2024 nakanapie.pl