Uważam, że ciężko ocenia się poezję. Zwykle unikam jej interpretacji, a już zwłaszcza oceny – bowiem dla każdego wiersz jest czymś innym. Tomik „Okna” Wiesława Piwowarskiego od początku zafascynował mnie tematyką. Reklamowany jako część cyklu poezji podróżnej (nie przypadkiem pod egidą grupy poetyckiej WARS) miał szansę uderzyć w szczególne dla mnie struny – w końcu jako „dziecko z kolejowej rodziny”, mimowolna pasażerka pociągów od najmłodszych lat życia, fanka samolotów i wszelkiej maści środków transportu publicznego miałam okazję odbyć w swym życiu mnóstwo podróży. Czy się udało?
Wiesław Piwowarski urodził się w 1972 roku w Warszawie, pracuje zgodnie ze swoim wykształceniem jako ratownik medyczny. Poezja jest jego pasją, podobnie jak jazz, teatr czy filmy. Oprócz „Okien” wydał już cztery tomiki poezji: „Jesteś codziennie inaczej” (w 2000 roku), „Listy do kobiety jedynej” (2001), „Przecięcie nocy” oraz „Odległości” (oba w 2003 roku).
Cieniutka książeczka zawiera 40 wierszy. Towarzyszą im cztery grafiki wykonane ołówkiem (pięć, jeśli liczyć okładkę). Ogólnie dominują prostota i przejrzystość, zastosowano też dużą, czytelną czcionkę.
Wstęp napisany przez Emilię Deutsch dobrze oddaje klimat i zachęca do lektury utworów. Są one proste, nie ubarwione wymyślnymi konstrukcjami, nie posiadają rymów. Wiele rzeczy powiedzianych jest wprost, czasem Autor stosuje proste metafory, ale ogólnie przedstawia codzienne sprawy, które czytelnik może sobie łatwo wyobrazić.
Wiesław Piwowarski opisuje rzeczywistość widzianą „przez okna oczu”, zarówno otwartych, jak i zamkniętych. Jest to motyw przewodni cyklu i powtarza się w niemal niezmienionej formie w przynajmniej ¼ wierszy. Moim zdaniem – zbyt często.
Autor wzbudza we mnie melancholię. Większość utworów ma związek ze wspomnieniami, tęsknotą, odejściem, niespełnioną miłością. Podróż jawi się jako ucieczka – czy to poety przed rzeczywistością, czy elementów rzeczywistości przed poetą.
Jeżeli miałabym wymienić wiersze, które szczególnie zapadły mi w serce, byłyby to:
„Monolog syna zawstydzonego” – bo jest prawdziwy do bólu,
„Ulica nikczemna” – za kontrastowe zakończenie,
„Z podróży powrotnej do Warszawy” – za ciepło i poczucie bezpieczeństwa oraz swoisty kontrast z pozostałymi utworami w tomie,
„Zagarnianie powietrza” – za proste i piękne ujęcie tęsknoty za miłością.
Ogólnie jestem zadowolona z lektury, chociaż początkowo liczyłam na coś bardziej optymistycznego. Polecam wszystkim, którzy gdzieś dążą, tym podróżującym bez celu, a także podróżnym, którzy postanowili się na chwilę zatrzymać i spojrzeć przez okna oczu swoich. Na cokolwiek.