Zwiadowcy. Czarnoksiężnik z Północy recenzja

Naprawdę wspaniały cykl dla młodzieży.
Dla przypomnienia: głównym bohaterem jest Will, drobny chłopiec, który kiedyś marzył, żeby zostać rycerzem. Niestety, nie miał predyspozycji fizycznych ku temu i został oddany na naukę do zwiadowcy Halta. Tam wszystkiego się wyuczył, wyróżnił się wyjątkowym talentem do znikania w krajobrazie, tropienia i strzelania z łuku. Przeżył mnóstwo przygód, jego sława dotarła do krańców królestwa.
W tym tomie Will jest już samodzielnym zwiadowcą, już nie uczniem, dostaje własną placówkę. Z tego miejsca wzywają go do wypełnienia misji, w tym celu musi ukryć swoją tożsamość. Wędruje na północ jako minstrel, bo umie grać na mandoli.
Misja jest ciekawa i niebezpieczna. Naprawdę dobrze się to czyta i wciąga niesamowicie. Will jest chlopakiem bystrym, skromnym, ale nie jest doskonały - ma swoje wady, które tylko urozmaicają czytanie. Zdarzają mu się potknięcia - to z kolei zbliża nas do niego.
Polecam zwłaszcza młodym chłopcom, ale dziewczyny też powinny być usatysfakcjonowane.
Jeśli masz w domu niesfornego dziesięciolatka, którego nie możesz przekonać do czytania książek, poczytaj mu na głos Zwiadowców. A w połowie książki powiedz, że coś Ci wypadło. Podejrzewam, że z ciekawości młody sięgnie sam, żeby zobaczyć, jak to się skończy. To moja wypróbowana metoda:)
Polecam na wakacje, żeby nie zapomnieć literek.