Mocny tytuł😉, a mnie osobiście kojarzy się z pewną mi(s)tyczną postacią... Otóz z jedną z najpotężniejszych i najbardziej tajemniczych postaci Marvela- Nemesis. Która niczym "Bóg Mainlandera", nie mogąc znieść niekończącej się, (jakże) samotnej egzy...
Tematykę zagrożeń ze strony komet ciekawie opisywali m.in. Clube, Napier, czy (w niektórych książkach) Laura Jadczyk. Zaś w "Tajemnicy Marsa" Hancock przedstawia (potencjalne) problemy z dokładnym i w miarę wczesnym dostrzeżeniem ew.niebezpieczeństw...
Cóż, autor przedstawił swą wersję jak potrafił. Pewnie w mniej kwiecisty sposób niż Daniken czy Sitchin, których książki biły w swoim czasie rekordy popularności. A czy miał rację ? Weryfikacja już niedługo...