Niestety, Cherezińska to to nie jest...
A miałam chrapkę na całą trylogię... :/
Bohaterowie w realnym życiu fascynujący, o bogatej, złożonej osobowości i pogmatwanej historii, w rękach autorki stają się niestety figurami nudnymi jak flaki z olejem, bez wdzięku wymieniającymi między sobą drętwe linijki dialogów.
Królewicz Zygmunt, królewski syn i królewski brat, naonczas 34-letni ojciec trójki dzieci, czyli persona poważna i "w leciech", zachowuje się i brzmi w rozmowach jak rozkapryszone nastoletnie książątko. Zresztą język tych dialogów, jak również relacje pomiędzy postaciami są bardzo współczesne, bez podziału na klasy społeczne i hierarchie, co jest nie tylko anachronizmem, ale i poważnym błędem merytorycznym w kontekście powieści historycznej.
Nie pomaga także lektorka, w której interpretacji słowa Królowej-Matki Elżbiety Rakuszanki pasowałyby bardziej do przekupki z Kleparza niż jednej z najmądrzejszych i najbardziej wpływowych kobiet naszej historii.
Podsumowując, Bona, Zygmunt et consortes zasługują na lepszą książkę.