Niektórym nastolatkom przed wyjściem do szkoły dane jest spokojnie poprzeglądać się w lustrze... Ale w tej zwariowanej rodzinie po prostu nie da się! Poranek Kari zawsze zaczyna się od budzenia rodzeństwa. I tak, najpierw brutalne ściąganie pościeli z Edki, potem „trąbnięcie” Szczurkowi do ucha, a to dopiero początek! Wyjazd mamy do sanatorium stawia na drodze Kari nie lada wyzwanie. Nie dość, że musi ratować dom przed zagładą, ujarzmić ponoć spokrewnione z nią dwa karaluchy, to jeszcze jakoś zagłuszyć swoją samotność. Co więcej, to chyba jakaś rodzinna dolegliwość. Jak nic, świadczy o tym przypadkowo znaleziony pamiętnik mamy – Karoliny – z okresu dorastania. Mnóstwo irytacji, wariacji i śmiechu, czyli wszystko, co zna każda z nas! A do tego platoniczna miłość i trochę prehistorii z epoki naszych rodziców...