Macie tak czasami, że czytając książkę zastanawiacie się, czy to, o czym pisze autor, zdarzyło się naprawdę? Albo ile z zabawnych dykteryjek pochodzi z jego wspomnień? Ewentualnie, czy opisywane miejsca są realne i czy można je odwiedzić? Ja często zastanawiałam się nad takimi sprawami czytając Jeżycjadę, słynny cykl Małgorzaty Musierowicz. Autorka opisuje w nim życie zwyczajnych ludzi, mieszkających w Poznaniu, a więc prawdziwym mieście, więc jasne jest, że to wszystko, co zawierają kolejne tomy, to realne wydarzenia. I w dużej mierze tak jest, o czym świadczy nowa publikacja wydawnictwa EGMONT "Na Jowisza! Uzupełniam Jeżycjadę".
Opasły tom, choć ma zaledwie 344 strony, pełny jest ilustracji, zdjęć i mnóstwa ciekawostek. To nie lada gratka dla kogoś, kto przeczytał wszystkie tomy Jeżycjady i pokochał jej bohaterów. Ułożone alfabetycznie 133 hasła prezentują cały wachlarz informacji jeżycjadowych, splecionych z prywatnym życiem autorki. Dzięki temu dodatkowi można poznać od kuchni wiele spraw, które nierozerwalnie kojarzą się z życiem Borejków. Przeczytacie tu między innymi, skąd w powieści wzięło się powiedzonko "Kto mlaszcze, dostanie w paszczę", u kogo wisiał pierwowzór tablicy z kuchni Borejków, a nawet które z wydarzeń przeszły do książek prosto z życia autorki i jej rodziny. Bo to jest właściwie rodzaj autobiografii. Mam wrażenie, że seria licząca sobie już ponad 20 tomów wrosła w życie pisarki do tego stopnia, iż nie sposób dostrzec, gdzi...