Avatar @przeczytawszy

Monika

@przeczytawszy
13 obserwujących. 2 obserwowanych.
Kanapowicz od ponad 5 lat. Ostatnio tutaj 3 miesiące temu.
przeczytawszy
Napisz wiadomość
Obserwuj
13 obserwujących.
2 obserwowanych.
Kanapowicz od ponad 5 lat. Ostatnio tutaj 3 miesiące temu.

Cytaty

Na myśl o tym, że już nie może się jej przydarzyć nic niezwykłego z wyjątkiem tego Ostatecznego, do którego bieg wypadków całego życia był jedynie przygotowaniem, ogarnął ją nastrój podniosły, unikała wszelkiej małostkowości i pedanterii.
Tu jednak popełniła błąd, zapominając o tym, że życie jest pełne niespodzianek aż do końca.
Proponuję wprowadzenie snu zimowego na całym kontynencie. (...) wszystko, panie Dziejski, zapada w uroczy zimowy sen. A na wiosnę budzimy się wszyscy jak kwiatki: roześmiani, radośni, życzliwi i konstruktywni. Nareszcie bez tego wzajemnego podgryzania się.
Świat idzie naprzód. Nic nie staje się jasne, ale czas leczy rany i człowiek zapomina. Baterie w duchu się wyczerpują. Pewne rzeczy się zdarzają. Nagle, w złym czasie, w innym czasie, w złych miejscach. Anioły nie mają władzy. Bo zawsze znajdzie się ktoś, kto zapomni wysłuchać wiadomości, kto spojrzy, chociaż nie powinien, i kto stanie w złym miejscu. I to by było wszystko.
Być mądrym to znaczyło wznieść się ponad radość i ból, ponad lęk i współczucie, ponad ambicję i urazę. Być mądrym to stać ponad wszelkimi rzeczami, niczego i nikogo nie nienawidzić i nie kochać, ale też niechęć lub sympatię innych przyjmować najzupełniej obojętnie.
Można być przekonanym, że czegoś się pragnie – może latami – dopóki się wie, że pragnienie jest niemożliwe do spełnienia. Kiedy jednak człowiek staje nagle przed możliwością, że marzenie nabierze realnego kształtu, pragnie tylko jednego: żeby nigdy tego przedtem nie zapragnął.
Bardzo jeszcze jestem niepewna - nie wiem, jak się żyje, kiedy się ma nagle całe duże życie.
Czepiam się barw i zapachów, ciągle muszę potwierdzać swoje istnienie. Tylko muzyki nie słucham, bo nie umiem. Wszystko jest świeże, nowe, upragnione - w tym moim świecie nie ma odrobiny przesytu - jest tylko głód. Nie do ugłaskania, nie do zabicia, bo już chyba za duży.
Sierpień! Oto nadeszły dni z żelaza, rozgrzewane w kuźni do czerwoności. Czas dudnił.
Plaże były oblężone, a morze nie toczyło już hufców fal, lecz markowało wyczerpanie, głębokie, błękitne.
Przypiekane, opalane na ruszcie, na piasku: łatwo ulegające zepsuciu mięso ludzkie. Nad brzegiem morza, na wydmach: mięso.
Ogarnął go lęk, ponieważ lato tak bardzo sobą szafowało. Bo to był znak, że rychło nadejdzie jesień. Sierpień pełen paniki, przymusu szybkiego używania życia.
W głowie zrobiłam testament. Może to grzech tak po prostu siedzieć i patrzeć w słońce, ale nie mogę już wytrzymać w bunkrze, godzinami, gdy po kamiennych ścianach ścieka woda, a powietrze jest tak stęchłe, że człowiek prawie traci przytomność. Z powodu powietrza nie wolno rozmawiać, ale te otępiałe, nieme tłumy też są nie do zniesienia. Przeraża mnie myśl, że można by tam umrzeć razem ze wszystkimi, jak w stadzie bydła. Przynajmniej w ogrodzie. Przynajmniej na słońcu.
Wszystko mija. To co było kiedyś mogło nam się wydawać wszechświatem, w lat kilka później widzimy, jako mały pyłek i pojąć nie umiemy, dlaczego wówczas ulegliśmy złudzeniu.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl