Dziś opowiem Wam trochę o jednym z klasyków międzywojennej Polski. Dziele bardzo dziwnym, na pewno niełatwym, ale i niejednoznacznym zarówno w odbiorze, interpretacji, jak w ocenie. Stanisława Ignacego Witkiewicza czyli legendarnego Witkacego, chyba przedstawiać nie muszę. Malarz, fotografik, dramaturg, filozof, ale także pisarz, który stworzył jedynie cztery powieści, w tym dwie wydane dopiero po jego śmierci. "Pożegnanie jesieni" z 1927 roku to debiut powieściowy, wówczas 42-letniego Witkacego, już wtedy zafiksowanego na punkcie filozofii. Tę fiksację mocno widać w tej powieści, może dlatego, że momentami przypomina manifest filozoficzny? Nie ukrywam, że są to momenty dość ciężkie w odbiorze, ale o tym za chwilę, bowiem nie chcę Was już na starcie zniechęcać do tej książki. Nie takie stawiam sobie zadanie. Wręcz przeciwnie, dlatego jeszcze przez chwilę zostańcie ze mną. 😊
Gdy zaczniecie googlować tę powieść, pewnie szybko dowiecie się, że "Pożegnanie jesieni" jest powieścią awangardową. Ja określiłby ją jako dziwną, ale w w sumie to na jedno wychodzi. 😉 Witkacy eksperymentuje tu zarówno stylem, jak i narracją. Bawi się formą i łączy gatunki. Znajdziecie tu i coś zarówno z satyry, jak i groteski, ale także powieści dystopijnej, jest też melodramat i erotyk i broń Boże nie mylcie mi tu z porno-wystrywem spod znaku Blanki Grafomanki. Witkiewicz to gość, który miał coś do powiedzenia i w tej książce właśnie zabiera głos. Ostro i bezkompromisowo krytykuje ówczesne społeczeństwo, jego upadek moralny, obyczajowy, ale i polityczny.
Ten stopniowy upadek (bo on jest stopniowy) obserwujemy z perspektywy garstki bohaterów - zblazowanego dekadenta Atanazego Bazakbala i tkwiącej w wiecznej depresji, córki żydowskiego przedsiębiorcy Heli Bertz, ale także ich małżonków i przyjaciół. Właściwie wszyscy tu tworzą mniej lub bardziej toksyczne relacje, choć na czele wysuwa się Hela i Atanazy, którzy napędzani chorą i wypaczoną psychicznie zależnością, pożądaniem, żądzą i silną potrzebą autodestrukcji, wspólnie zmierzają ku zatraceniu, ku zagładzie. Ku zatraceniu i zagładzie zmierza też sam kraj. Zmiany polityczne i społeczne, choć całkowicie fikcyjne, wpychają Polskę na głębokie dystopijne bagno, co również należy odbierać jako krytykę i ostrzeżenie Witkiewicza, tym razem dotyczącą ówczesnej polityki właśnie. "Pożegnanie jesieni" pełna jest aluzji do totalitaryzmu i rewolucji, co można odczytać jako przestrogę przed niebezpieczeństwami ideologii, które mogą doprowadzić do zniewolenia jednostki. Jak się okazało, powieść Witkacego - przypomnę: wydana w 1927 roku - na swój sposób była prorocza.
I żeby nie było, momentami ta książka jest strasznie ciężka w odbiorze, zwłaszcza, gdy Witkiewicz wpada w te swoje filozoficzne słowotoki naszpikowane neologizmami i wtrąceniami z języka rosyjskiego, łaciny, niemieckiego czy francuskiego. W moim wydaniu są przypisy, więc... Ale, cholera jasna, to też jest uciążliwe i sprawia wrażenie dzieła przeintelektualizowanego, z drugiej jednak strony autor nadrabia soczystymi metaforami i porównaniami oraz trafną diagnozą ówczesnego społeczeństwa, a to z kolei czyni tę książkę wyjątkową i wartą poznania.
Nie dziwi mnie, że "Pożegnanie jesieni" jest uważane za jedną z najważniejszych powieści awangardowych dwudziestolecia międzywojennego, choć tak naprawdę uznanie zyskało dopiero po śmierci Witkiewicza, a mówiąc konkretnie - w latach powojennych. Jest ciekawie napisana powieść pełna refleksji nad współczesnością, stanowiąca satyryczne, lecz jednocześnie pesymistyczne spojrzenie na społeczeństwo, które zdaniem Witkacego zmierzało w niebezpiecznym kierunku.
Przez blisko sto lat "Pożegnanie jesieni" było wydawane wielokrotnie, również w twardych oprawach. Ja mam to najnowsze, wydane w ramach serii Biblioteka Polska od Hachette. Wydanie całkiem niezłe, choć z okładką i ilustracjami stworzonymi przez Sztuczną Inteligencję, co uznaję za minus. Mam jednak słabość do tego typu kolekcji, więc prenumeruję. 😉 Nieważne jednak, czy dorwiecie "Pożegnanie jesieni" w tej serii, czy w jakimkolwiek innym wydaniu i tak zachęcam Was do sięgnięcia po tę powieść. Wielu z Was na pewno doświadczy z tą książką czegoś nowego i wyjątkowego. Dzieło Witkacego wzbudza też emocje, a w przypadku literatury pięknej, właśnie emocje, przynajmniej dla mnie, są szalenie istotne.
© by MROCZNE STRONY | 2024