Każdy z nas ma jakieś zainteresowania. Jedni uwielbiają grać w piłkę, drudzy czytać książki, a jeszcze inni zbierać znaczki. Zwykle poświęcamy dużo czasu swojemu hobby, bo sprawia nam przyjemność. Lubimy też mówić o nim innym ludziom, opowiadać o swoich osiągnięciach czy też pokazywać różne kolekcje. Przeważnie jednak interesujemy się normalnymi sprawami, które nie wzbudzają w nikim podejrzeń. Bo czy jest coś złego w graniu w koszykówkę albo w śpiewaniu?
John Cleaver ma piętnaście lat i nietypowe hobby - uwielbia seryjnych morderców. Namiętnie o nich czyta, a nawet pisze wypracowania na ich temat - w końcu są częścią historii. Nigdy nie obrzydzał go widok zwłok, obojętnie w jak złym stanie by się znajdowały. Przecież od wielu lat pomaga matce i cioci w balsamowaniu zmarłych. Budowa ludzkiego ciała, a zwłaszcza martwego ciała, bardzo go interesuje. Bardziej niż powinna.
“Seryjnymi mordercami niemal zawsze steruje wewnętrzny przymus, są jego niewolnikami. Zabijają, bo muszą i nie potrafią się od tego powstrzymać.”
Pewnego dnia w miasteczku Clayton rozpoczyna się dziwna seria morderstw. Policja nie radzi sobie ze znalezieniem i ujęciem sprawy, a z każdym dniem ryzyko śmierci kolejnego mieszkańca miasta wzrasta. John jako jedyny potrafi myśleć jak seryjny morderca - w końcu ma z nimi wiele wspólnego. Nigdy jednak nie zamierzał zabijać. Chciał być normalnym nastolatkiem, dlatego ustanowił sobie zasady, których dla dobra własnego i innych nie mógł złamać. Ale czy w przypadku coraz częstszych morderstw jakiekolwiek zasady mają znaczenie? Co, jeśli tylko John potrafi dopaść sprytnego zabójcę? Mało prawdopodobne, że ktoś mu uwierzy. W końcu jest tylko bezuczuciowym piętnastolatkiem-socjopatą...
“- Strach jest... jest dziwną rzeczą, kiedy się o nim myśli. Ludzie boją się tylko innych, nigdy nie boją się samych siebie.
- A ludzie powinni bać się samych siebie?
- Bać się można rzeczy, które od nas nie zależą - oświadczyłem - przyszłości, ciemności czy kogoś, kto próbuje cię zabić. Sam siebie nie przerażasz, bo zawsze wiesz, co zrobisz.”
“Nie jestem seryjnym mordercą” to powieść o intrygującej i oryginalnej fabule. Nie łatwo jest przewidzieć kolejne wydarzenia oraz zachowania bohaterów. To po prostu świetnie skonstruowany thriller, choć nie mogę powiedzieć, że mrożący krew w żyłach. Owszem, występują w tym dziele drastyczne sceny, ale nie są one zbyt wstrząsające. Za to dla niektórych niesmaczne mogą wydać się momenty balsamowania zwłok, dokładnie opisywane przez autora. Ale nawet w tym przypadku nie można mówić o zbyt wielkim obrzydzeniu. Takie sceny mają na celu uświadomić czytelnika, że główny bohater podchodzi do spraw “naprawiania” zmasakrowanego ciała jak do robienia zakupów w ulubionym sklepie. Trzeba to zrobić i już, ale przy okazji można czerpać z tego przyjemność...
Książkę bardzo szybko się czyta, co w dużym stopniu jest zasługą lekkiego pióra autora. Narratorem utworu jest nastolatek, dlatego nie występują w nim trudne pojęcia czy rozległe opisy. Wszystko jest konkretne, przez co akcja cały czas się toczy, a czytelnik z każdą kolejną przeczytaną stroną chce wiedzieć, jak to wszystko się skończy. Warto wspomnieć, że w tej pozycji występuje wątek fantastyczny, który urozmaica całość, ale nie przeszkodzi w czytaniu osobom, które za fantastyką nie przepadają. Nie mamy też do czynienia z żadnym naiwnym romansem, jak to w książkach młodzieżowych bywa. Dlatego też polecam tę powieść wszystkim, bez względu na wiek (choć dla wyjątkowo młodych czytelników to dzieło może się nie nadawać ze względu na owe “drastyczne” sceny). Jeśli jesteście fanami “Dextera”, to jest to coś dla Was. Jeśli nie, nic nie szkodzi. Może akurat spodoba Wam się styl Dana Wellsa i opisana przez niego historia Johna. Gwarantuję, że wielu z Was po lekturze powieści może mieć ochotę poczytać w internecie o seryjnych mordercach, obierających oryginalne metody zabijania :)
Książkę mogłam przeczytać dzięki uprzejmości wydawnictwa Znak emotikon.