451° Fahrenheita recenzja

Książka kontra telewizor, czyli apoteoza Gutenberga

Autor: @tsantsara ·4 minuty
2019-11-29
Skomentuj
4 Polubienia
Niewielka objętościowo dystopia - powieść fantastyczna, a przecież niełatwo ją zapomnieć czy określić mianem "rozrywka". Bradbury napisał ją w 1951 roku, w treści powieści w 1960 roku nastąpiła wojna atomowa, a jej akcja rozgrywa się około 60 lat później, czyli właściwie dziś.

Autor bez wątpienia inspirował się współczesną sobie kulturą amerykańską z dominującą rolą telewizji i sportu oraz funkcjonowaniem USA jako autorytarnego hegemona na świecie. Dziś jego ówczesne obserwacje (rola mediów) są nam bliższe z doświadczenia.

W temperaturze 451 Fahrenheita (232,8 °C) następuje samozapłon papieru. Dlatego palący książki - czyli wszelką wolną myśl - "strażacy" mają naszywki z tą cyfrą na mundurach. Mają na nich też salamandry, o których od czasów antycznych wierzono, że przez ogień mogą przechodzić bez szkody (stąd w wielu językach salamandra plamista zawiera określnik "ognista"). Strażacy tu to ludzie "nieprzemakalni" - odporni na myślenie, jak salamandra na ogień. A jednak nie zawsze... Posiać w nich ziarno wątpliwości potrafi młodość i niewinność, a może nawet rodząca się miłość (Klarysa)?

Nie zawsze literatura zajmuje tak centralne i ważne miejsce, jak w tej wizji świata. Musil widział w niej raczej zgubę dla integralności osobowości pojedynczego człowieka. Bradbury widzi w książkach jedyną szansę zachowania pamięci i wiedzy ludzkości. W jego dystopii książki, których było coraz więcej, przy rosnącym tempie życia spowodowały konieczność tworzenie skrótów, bryków, aż wreszcie zrezygnowano z nich całkowicie, przestawiając szkolnictwo na naukę z filmów a czas wolny niepodzielnie zajęła interaktywna telewizja, głównie seriale całkowicie zastępujące rodzinę. W krótkim czasie książki - odpowiedzialne za wzruszenia i melancholię, niepewność i niepotrzebne myślenie - zostały oficjalnie zakazane i były bezwzględnie niszczone, by nie zasiewały wątpliwości, nie przeszkadzały ludziom czuć się szczęśliwymi w ich powierzchownym życiu. Hitler też tego próbował...

Całkiem realnie jestem sobie w stanie wyobrazić, że dziś "M jak miłość" czy inne wszechobecne w TVP gnioty wielu ludziom, zwłaszcza starszym, zastępują "rodzinkę". Na razie nie są jeszcze interaktywne i ryczą tylko z 80-calowego odbiornika, nie z 4 ścian pokoju. Ich widzowie przejmują się losami bohaterów, pamiętają, co który powiedział i kogo "kocha" bardziej, niż co się dzieje z ich własną rodziną, która zresztą coraz mniej komunikuje się między sobą. Po co jest taka telewizja i media? Z perspektywy polityka to proste: "Jeśli (...) nie chcesz, by człowiek był niezadowolony z sytuacji politycznej (...) Organizuj konkursy, które można wygrać dzięki wykuciu na pamięć słów popularnej piosenki, stolic stanów albo plonów zbóż (...) w ubiegłym roku. Nafaszeruj głowy obywateli niepalnymi danymi, zapchaj je "faktami" tak dalece, że omal nie popękają od "wiedzy". Wtedy lud będzie wierzył, że myśli; będzie miał poczucie ruchu mimo stania w miejscu. I będzie szczęśliwy, bo wiedza, którą przyswoił, jest niezmienna. Nie każ mu jej spajać filozofią czy socjologią, bo od nich choruje się na melancholię. (...) Więc niech żyją pałki i imprezy, akrobaci i magicy, śmiałkowie, samochody odrzutowe, motolotnie, seks i heroina; wszystko, co bazuje na odruchach bezwarunkowych." - pisze Bradbury. Książek dziś nikt wprawdzie nie niszczy, ale same ustąpią pola - z powodzeniem zastępują je gry i internet. Ten ostatni dla młodych staje się bardziej atrakcyjną, choć przecież złudną namiastką rzeczywistości, a nieistniejące realnie kręgi 'Przyjaciół' z mediów społecznościowych - realne przyjaźnie. Na razie książek nikt nie zakazuje, ale wystarczy spojrzeć, co się ukazuje w Rosji: ja w nowościach widzę głównie pisma polityczne, zmanipulowaną historię, mnóstwo materiałów o broni dawnej i nowej oraz tanią literaturę rozrywkową. I społeczeństwo to kupuje. Tak jak kupuje zmanipulowaną przez telewizję rzeczywistość. Z pewnością nie brak ludzi świadomych, są jednak nieliczni. Pozostałych może obudzić chyba tylko katastrofa. Dla USA lat 50-tych jej synonimem były chyba przegrane wojny koreańska i wietnamska. Czy obudziły one tamto społeczeństwo?

"Właściwie żyjemy w epoce sloganu „po użyciu – wyrzucić”. Wysmarkaj się w innego człowieka jak w chusteczkę, wrzuć do klozetu i spuść wodę." - pisze autor. Tak właśnie działają "dziennikarze" manipulujący faktami. Tak działają urzędy, bezkarnie niszczące firmy i odbierające rodzinom dzieci. "Nie ma konsekwencji. Nie ma odpowiedzialności."...

Bradbury w metaforyczny sposób ukazał mechanizm dojrzewania jednostki do buntu oraz przerywaną wojnami (stosy, na których płonie i rodzi się nowy feniks) dynamikę rozwoju społeczności ludzkich. Mądrość kryje się po lasach, gdy rządzi siła. To inna wizja orwellowskiego "1984".

Pośpiechowi wydawniczego boomu lat 90-tych przypisuję niechlujność redaktorską, dopuszczającą w tekście zwroty typu "w każdym bądź razie" czy literówki. I jeśli już o kwestiach redakcyjnych: brakowało mi przypisu od tłumacza lub wydawnictwa, z jakich dzieł literackich cytuje kpt. Beatty. Rozpoznałem tylko "Podróże Guliwera" Jonatana Swifta: cytat zaczyna się od "Na jedenaście tysięcy liczą ludzi..."

Moja ocena:

Data przeczytania: 2015-12-20
× 4 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
451° Fahrenheita
11 wydań
451° Fahrenheita
Ray Bradbury
8.0/10

Ponury świat przyszłości, w którym zakazana jest wszelka literatura, filozofia, sztuki piękne; rozrywek dostarcza wszechobecna telewizja nadająca bez przerwy seriale rodzinne. Straż pożarna nie gasi, ...

Komentarze
451° Fahrenheita
11 wydań
451° Fahrenheita
Ray Bradbury
8.0/10
Ponury świat przyszłości, w którym zakazana jest wszelka literatura, filozofia, sztuki piękne; rozrywek dostarcza wszechobecna telewizja nadająca bez przerwy seriale rodzinne. Straż pożarna nie gasi, ...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

„451 stopni Fahrenheita: temperatura, w której papier książkowy zajmuje się ogniem i spala.” Ta opowieść chodziła za mną już od dłuższego czasu. Wręcz można powiedzieć, że od lat. Wreszcie zebrałam ...

@fascynacja_ksiazka @fascynacja_ksiazka

Maluje w tej książce Bradbury postapokaliptyczny obraz totalitarnego świata, w którym posiadanie książek karane jest śmiercią, a zamiast lektury obywatele mają do dyspozycji telewizję i inne ogłupiaj...

@almos @almos

Pozostałe recenzje @tsantsara

Spis paru strat
Teraźniejszość - przeszłość dnia jutrzejszego

Pewnego sierpniowego dnia przed kilku laty zawitałam do miasta na północy kraju. (Przedmowa) Lubię obserwować, jak pisarze rozpoczynają książki, jak ujeżdżają swoją k...

Recenzja książki Spis paru strat
Wymazane
Zmazaniec-niebożę

To właśnie Wy stanowicie klientelę bibliotek. Teraz zwracam się do Was, lubieżne babcie! (...) Ta książka ma być dla Was, starsze panie, jak wczasy pod gruszą, jak dodat...

Recenzja książki Wymazane

Nowe recenzje

Poemat letniej tęsknoty
Książka, która udowadnia, że żadna przeszkoda n...
@strazniczka...:

Cześć i czołem! Co aktualnie czytacie? Tristan od dziecka musiał kombinować, aby przeżyć. Chłopak wplątuje się w grup...

Recenzja książki Poemat letniej tęsknoty
Bramy Sodomy
Bramy Sodomy
@aneta5janiec12:

Opis książki „Bramy Sodomy” niesamowicie mnie zaintrygował. Jednak troszkę się bałam, że science-fiction nie przypadnie...

Recenzja książki Bramy Sodomy
Król Pik
Recenzja
@ilon19:

,,Wprost powinni mówić ci, którzy są czemuś winni. Świetnie by było, gdyby mieli odwagę sami przyznawać się do błędów u...

Recenzja książki Król Pik
© 2007 - 2024 nakanapie.pl