Cassandra Clare jest Amerykanką, chociaż urodziła się w Teheranie i większość swojego dzieciństwa spędziła na ciągłych podróżach z rodziną. To właśnie w tym czasie pokochała książki i zaczęła marzyć o ich pisaniu. Po ukończeniu studiów, na stałe zamieszkała w Stanach Zjednoczonych, gdzie pracowała dla różnych plotkarskich tabloidów. Dopiero, gdy w 2004 roku rozpoczęła pisać Miasto kości, postanowiła całkowicie poświęcić się pisaniu. Muszę też dodać, że Cassandra Clare to jedynie pseudonim pisarski autorki.
Mechaniczny książę to drugi tom z trylogii Diabelskie maszyny, która jest swoistym prequel’em do cyklu Dary anioła. Książka jest jedną z najbardziej wyczekiwanych premier tego roku, zwłaszcza przez fanów autorki. Poznajemy w niej dalsze losy bohaterów, których mieliśmy przyjemność spotkać już w poprzednim tomie. Przejdźmy jednak do tematu fabuły…
Tessa po ostatnich mrocznych wydarzeniach, wreszcie znajduje bezpieczne miejsce, które z czasem zaczyna traktować jak własny dom. Tym bardziej, że większość mieszkańców Instytutu staje się bardzo bliskich dziewczynie. Niestety nie długo jest jej dane cieszyć się tą swoistą opoką, bowiem jeden z wysoko postawionych członków Clave – Benedict Lightwood; zawiązuje spisek mający na celu przejęcie władzy nad Instytutem z rąk Charlotte. Gdyby do tego doszło, Tessa stałaby się łatwym łupem dla tajemniczego Mistrza, którem zależy jedynie na jej mocy. Dlatego dziewczyna stara się wszelkimi siłami pomóc Nocnym Łowcom w odnalezieniu Mistrza i odkryciu, dlaczego tak bardzo mu zależy na zniszczeniu wszystkich Nefilim. Jednak cała ta sprawa jest dużo bardziej złożona, a do tego Tessa wplątuje się w miłosne zawirowania… więcej nie zdradzę, aby nie odbierać nikomu frajdy z czytania książki.
Autorka od samego początku wciąga czytelnika w wir wydarzeń i nie wypuszcza z niego aż do samego końca. Dzięki temu zyskała pewność, że od lektury Mechanicznego księcia, będzie się naprawdę bardzo trudno oderwać. Nawet, jeżeli będzie to już konieczne, to możecie być pewni, że przez cały czas będziecie wracali myślami do książki i rozgrywającej się tam historii.
Nie jest to jednak jedyny atut tej powieści. Za kolejny na pewno można uznać żywą i dynamiczną akcję, która już od początku sukcesywnie nabiera rozpędu i w kilku miejscach naprawdę może zaskoczyć niespodziewanymi zwrotami. Co do fabuły to tutaj jest już trochę gorzej, ponieważ autorce nie udało się ustrzec przed sporą schematycznością (ich dwóch, ona jedna kochająca każdego z nich), która już raczej przejadła się w innych książkach z takimi wątkami. Wszystko zostaje jednak „przebaczone” i wynagrodzone, gdy docieramy do zakończenia. Jest ono dość zaskakujące i pozostawiające w czytelniku ogromny niedosyt i łaknienie dalszego ciągu tej wspaniałej historii.
W kwestii kreacji bohaterów raczej nie mam praktycznie nic do zarzucenia. Główną trójkę, a zwłaszcza Jema, możemy poznać dużo dokładniej niż w Mechanicznym aniele. Najwięcej dowiadujemy się jednak o Willu, ponieważ autorka wreszcie ujawnia jedną z jego najważniejszych i najgłębiej skrywanych tajemnic. Z tego tez powodu, to właśnie jego postać nadal pozostaje moją ulubioną postacią w tej serii.
Podsumowując. Mechaniczny książę to fascynująca i wciągająca historia, w której autorka połączyła najważniejsze elementy z kilku różnych gatunków, m.in. steampunk i pranaromal romance. Dzięki temu opisana w niej historia nabiera realnego i zarazem fantastycznego wymiaru, wywołując przy tym w czytelniku wiele różnych emocji. Gorąco polecam nie tylko fanom autorki, ale ogólnie wszystkim. Zacznijcie jednak od pierwszego tomu.