Już po raz trzeci spotkałam się z Florą Steele i Jackiem Carringtonem w powieści "Morderstwo o poranku". Tym razem Marylin Allingham wysłała swoich bohaterów w od dawna planowaną podróż do Kornwalii. W małym miasteczku Treleggan nieopodal Helford Flora i Jack mają wynajęte lokum. Otoczony ogrodem domek w pierwiosnkach gwarantuje prywatność i zapewnia miły relaks oraz idealne miejsce do pracy dla pisarza kryminałów. Pobyt w Kornwalii ma zaowocować kolejną poczytną powieścią, do której Jack poszukuje pomysłów i... natchnienia. W czasie gdy on będzie zbierał materiały do książki, Flora zamierza zwiedzić okolicę i korzystać z urlopu. Tymczasem już pierwszego dnia pobytu w zarośniętym przydomowym ogrodzie bohaterka odnajduje zwłoki mężczyzny. Tym razem wszystko wskazuje na okrutne morderstwo, którego ofiarą padł właściciel domku w pierwiosnkach - Roger Gifford.
Dlaczego mężczyzna stracił życie we własnym ogrodzie? Kto stoi za tym paskudnym morderstwem? Jakie tajemnice skrywają okolice Helford?
Flora uwielbia wtykać nos w nie swoje sprawy i oczywiście nie spocznie dopóki nie rozwikła kolejnej kryminalnej łamigłówki. Jednak aby tego dokonać musi poznać bliżej okolicę, zdobyć zaufanie mieszkańców, wybrać się na spotkanie z miejscową czarownicą oraz wniknąć w historię hrabstwa z czasów II wojny światowej. Nawet pogróżki i próby zastraszenia nie powstrzymają jej przed działaniem. W tej wyjątkowej sytuacji Jack oczywiście nie może zostawić przyjaciółki samej, tym bardziej, że antonimy dotyczą także jego osoby. W tej sytuacji praca nad powieścią musi zejść na drugi plan...
"Morderstwo o poranku" to przyjemna lektura wzorowana na klasyce kryminału - już trzeci z kolei tom perypetii dwójki sympatycznych bohaterów - właścicielki księgarni i pisarza kryminałów. Lubię styl i język autorki oraz sposób kreowania przez nią zdarzeń. Merryn Allingham ciekawie konstruuje tło wydarzeń i ma sporo pomysłów na urozmaicenie fabuły, dzięki czemu każda z części jest inna, odmienna i na swój sposób oryginalna. Rozwiązywanie zagadek w towarzystwie Flory i Jacka to prawdziwa frajda, a tworzenie w głowie własnych scenariuszy jest świetną zabawą. Ekscytujące było też poznawanie Kornwalii z jej bezdrożami, wysokimi klifami i klimatycznymi miasteczkami.
Niestety mimo tych wszystkich pozytywów i mocnych stron opowieści tym razem do lektury wkradło się znużenie i stagnacja. Nie wiem czy to za sprawą zbyt wolnego tempa akcji, czy raczej znacznej ilości dywagacji, a może z jeszcze innego powodu, ale "Morderstwo o poranku" nie porwało mnie tak mocno jak pierwsza część serii. Co prawda pod koniec akcja znowu się rozkręca i finał jest całkiem intrygujący, ale w ogólnym odbiorze historia wypada słabiej. Na pewno należy też spojrzeć przez palce na pewne metody działania głównej bohaterki, ale do tego, że Flora najbardziej ufa swojej intuicji oraz wyjątkowym przeczuciom zdążyliśmy się już przyzwyczaić.
"Morderstwo o poranku" to jak na razie ostatnia wydana część o Florze Steele i Jacku Carringtonie. Myślę, że jest to dobry moment aby, w oczekiwaniu na kolejny tom, odpocząć przez jakiś czas od kryminałów Merryn Allingham. Na pewno jednak jeszcze do nich wrócę.