Avatar @MichalL

@MichalL

Bibliotekarz
58 obserwujących. 49 obserwowanych.
Kanapowicz od 4 lat. Ostatnio tutaj około 13 godzin temu.
Napisz wiadomość
Obserwuj
58 obserwujących.
49 obserwowanych.
Kanapowicz od 4 lat. Ostatnio tutaj około 13 godzin temu.
niedziela, 3 kwietnia 2022

Muzyczne szwendanie – cz. 27

Dobry wieczór, dzień dobry.

 

–  A Ty Tato jesteś metalowcem? – padło jakiś czas temu z ust mojego Syna.

– hmmm, oczywiście – odpowiedziałem.

–  Ale nie jesteś brudasem?

 

Roześmiałem się w tejże chwili, bo faktycznie, kiedyś, w taki sposób określało się chłopaków z długimi włosami i ubierających się na czarno. Za moich młodzieńczych lat, wszystko było szufladkowane. Jesteś łysy i masz jeansy z szelkami to na pewno skin, masz starą skórzaną skórę (czyt. kurtkę), wąskie spodnie i glany z kolorowymi sznurówkami a na głowie przynajmniej leżącego irokeza – punk. Wyznawcy metalu też wyglądali inaczej, długie, często rozpuszczone włosy, czarne koszulki z ulubionymi zespołami i oczywiście glany albo trampki. Skąd zatem określenie brudas? Nigdy nie znalazłem odpowiedzi, bo codzienna higiena przecież nie wynika z zamiłowania do muzyki.

 

 

Cały czas zastanawiam się jak to jest być piętnowanym pod względem muzycznym. Jak pokazuje historia, można. Wiele razy uciekałem przed skinami, a i nawet gdy już miałem swoją rodzinę spotykałem się z dziwnymi komentarzami. Kiedyś odbierając Syna z przedszkola mijaliśmy grupkę młodych, na oko licealistów. Już dawno byłem po studiach, więc różnica wieku była znaczna.

 

– Co dzisiaj na obiad? – padło z ust Młodego.

 

Nie zdążyłem odpowiedzieć, bo w tle uśmiechów ktoś z towarzystwa rzucił słowem „koty”.

 

Tak, to było nawet śmieszne, choć mój Syn wówczas tego nie zrozumiał i pewnie puścił to mimo uszu. Nie jadamy zwierząt, przynajmniej tych domowych i nigdy nie próbowałem innych. Krowa, świnia, kura, kaczka to co innego. Bardziej metalowym klimatem mogła by być koza przez swoje poroże, choć i tutaj zatrzymałem się jedynie na kozim serze. Słaby ze mnie zatem metalowiec. Ozzy Osbourne przecież odgryzł głowę nietoperza podczas jednego z koncertów ;) . Nie mamy w planie na pestrzeni zbliżającego się tygodnia podobnych dań.   

 

 

Przy okazji tamtego incydentu z okolic przedszkola zwróciłem uwagę na to jak wyglądam, bo przecież nie miałem już długich włosów. Czym się zatem zdradziłem? Ok. Od kilku dekad ubieram się na czarno. Ot tak. No może nie do końca. Zacząłem dopuszczać odcienie szarości, ale podobno to właśnie czarny wyszczupla hehehehe.

 

 

Moja Żona stwierdziła już dawno, że jestem konserwą. Taką względem mody, stylu itd. Cóż, nikt nie mówił, że będzie łatwo, ale tak jest wygodniej. Często się spieraliśmy, że czarne to nie zawsze czarne i niestety część niespodziewanych dla mnie prezentów musiała iść do zwrotu. A niby to takie proste. Z drugiej strony, jeśli coś pasuje, to po co szukać zamienników? Wystarczy wymieniać zużyte na nowe o ile marka produktu na to pozwala. Buty znam na pamięć, tzn. ich model, spodnie podobnie. I gdzie tu brudas się pytam? Ok, w ogólnym odbiorze wygląda jakbym ciągle chodził w tym samym przez wiele lat, więc może tu. Rozumiem ale przecież nie śmierdzi.

 

 

Omijam zupełnie temat higieny, bo nie znam metalucha, który nie dbałby o swoje długie włosy, brodę, wyciągniętą niemal z gabloty koszulkę ulubionego zespołu, więc pomijam go i odrzucam jako niesłuszny zarzut.

 

Tak sobie gadamy a w tle już czwarty numer Megadeth. Tak się złożyło. Przed nami kolejny utwór i ten akurat grałem kiedyś na basie. Grając w zespole ma się dostęp do wielu instrumentów więc w chwilach przerw pomiędzy sztuką, można dać sobie na chwilę improwizacji, czy też pójść w kierunku nowych doświadczeń. I właśnie moją była w tym przypadku gitara basowa i ten numer.

 

 

Cóż, metalowcem się jest, a nie wygląda. To takie moje stwierdzenie względem minionych lat. Mam w szafie swoje legendarne spodnie skórzane, wiązane z góry do dołu kupione w rodzinnym Krakowie kiedy Mama wysłała mnie po adidasy. Bardzo się zdziwiła, kiedy zamiast butów na plan weszły spodnie. Chyba bardziej przeżywała lato niż ja w swoich pierwszych glanach. Mam też ramoneskę, ubrałem ją chyba ze cztery lata temu podczas jakiegoś okolicznego festiwalu. Taki oldschool metal.

 

 

To chyba tyle w kwestii ubioru. Nie szata zdobi człowieka, choć jak się okazuje mocno go charakteryzuje. Nie musi być nachalna by wywoływała niepokój i odrazę. Na szczęście mam to w szerokim poważaniu i dzisiaj wyglądam jak wyglądam. Trzymam się swojej racji, przekonaniom i przede wszystkim wygodzie.

 

 

Ale faktycznie, nurty muzyczne bardzo mocno się dzisiaj rozpłynęły. Nie wiadomo kto jest kto, nie widać kto czego słucha. Kiedyś było łatwiej. Od razu było wiadomo czy to swój czy wróg. Oczywiście umownie. Mój Syn nie słucha metalu, o zgrozo hehe. Łazi w luźnych jeansach, długiej bluzie i pokazuje mi palcami przed nosem dziwne kombinacje. Tu też ogromną rolę odgrywa środowisko, mam tego świadomość. Inność w tym przedziale wiekowym to rzeźnia.

 

 

Dzieci, taaaa, młodzież w tym czasie jest wyjątkowo okrutna. A dla rozwijającego się nastolatka środowiskowe wykluczenie z tzw. środka zainteresowania to mocny cios. Więc i ja z Żoną walczymy z trendem nastolatka, z markami ciuchów i cenami hehehe. Kiedyś chodziło się do babci z pragnieniem pomocy w posprzątaniu obejścia, ogarnięcia ogródka z nieśmiałą nadzieją na jakikolwiek zarobek. Dzisiaj, jak obserwuję, ten patent ma się w doskonałej formie i nadal działa. Chwała dziadkom.

 

To tyle na dzisiaj.

Przydałby się jakiś dobry numer na koniec, a z tym jak zwykle najtrudniej. By był godzien wieczoru.

Może tak, gdzie wokalista Megadeth stanie na jednej scenie ze swoimi kolegami sprzed… o ho ho ho … z czasów Kill’Em All Metallici.

 

 

I tym miłym akcentem, życzę dobrej nocy, choć dla mnie jej niewiele zostało. Mam umówione śniadanie z Żoną na 9tą, a jest niemal piąta. Słabo to wygląda z mojej perspektywy.

 

Dobranoc, dla tych którzy nie śpią i oczywiście dzień dobry dla tych co dopiero wstali w ten niedzielny poranek, czy przedpołudnie. Nic, znikam.

 

Pozdrawiam - Michał

× 11
Komentarze

Archiwum

© 2007 - 2024 nakanapie.pl