“Przepraszam, tu był trup” coś idealnego dla fanów cosy crime i historii przyjemnie kryminalnych osadzonych zimą w górach… Jest to nowa odsłona autorki Marty Matyszczak, która do tej pory słynęła z komedii kryminalnych z narratorem zwierzęcym. Teraz skupia się tylko na ludziach, ale tym, co niezmienne, to jej charakterystyczny styl, bardzo przyjemny, który sprawia, że książkę czyta się z lekkością i przyjemnością! Historia rozpisana jest na kilka różnych bohaterów, którzy jednocześnie są jej narratorami. To goście świeżo otartego luksusowego hotelu i SPA w Wiśle. Zostali zaproszeni ze względu na swoją popularność, tak naprawdę są tam w pracy - mają podpisane umowy i zobowiązania, według których mają pobyt relacjonować i zachęcać swoich odbiorców do odwiedzin w tym miejscu. Jednak już od początku coś idzie nie tak - po pierwsze zima panoszy się na całego szybko odcinając towarzystwo od reszty świata. Po drugie - ktoś zostaje zamordowany. A więc również ktoś z nich stoi za tą zbrodnią? Kto, po co i dlaczego? To tego próbujemy się przez większą część historii dowiedzieć. A żeby to zrobić, trzeba dobrze poznać postaci i ich historie, a te są bogate i ciekawe. I bardzo różnorodne, choć przecież w większości prowadzą do popularności. Podobało mi się to, jak dobrze autorka osadziła te historie w naszej rzeczywistości, w życiu, którego przecież spora część odbywa się w sieci. Tu pokazuje i plusy, i minusy kariery internetowej, nie tylko ładny zarobek, ale i ogrom pracy jaki wiąż...