Moje zdanie na ten temat jest już dawno ukształtowane, a z czasem tylko się upewniam odnośnie mojego stanowiska i ewentualnie koryguję niedociągnięcia. A więc... Nie podważam w żaden sposób wartości, jaką niosą za sobą książki będące zarówno obecnie, jak i niegdyś w kanonie lektur obowiązkowych i dodatkowych. Nie podoba mi się natomiast system, z jakim powinniśmy się budzić, chodzić do szkoły, jeść kolację i zasypiać. Jestem zdania, że dużo lepszym rozwiązaniem byłoby podanie listy, np. 100 pozycji podzielonych tematycznie, z których uczniowie sami powinni wybierać to, co ich interesuje. Masz przykładowo czas dwa tygodnie na zapoznanie się z jedną z nich. Wybierasz sam, a przez ten okres czytania tej swojej, poznajesz ogólne zarysy pozostałych, ich wartość, interpretację szkolna itd. itp. Szkoda, że tak słabo doceniana jest własna praca, własna interpretacja dzieła, a streszczenia są naj... Dlaczego tak jest? Bo często nauczyciele, nie uwłaczając nikomu, sami bazują na gotowych skryptach i pomimo ciągłego rozwoju jaki jest stawiany przed nimi... nie mają na to czasu, ani ochoty. Dlaczego ochoty? Po kilku godzina spędzonych z niesforną klasą dzieciaków niezainteresowanych tematem... Co więcej mówić. Książką trzeba zainteresować, dlatego jesteśmy tutaj i na ten temat rozmawiamy, piszemy recenzje.