(...) Jej babka od dawna nie hodowała już koni. Stajnie, zagrody i spichrze, tak samo jak pastwiska, stały puste i bezużyteczne. W pewnym sensie odzwierciedlały dojmującą samotność Bonity. Jedynym zwierzęciem, które ostało się na ranczo był Lark. Widok towarzyszącego jej przez cały czas psa nie sprzyjał melancholijnym rozmyślaniom. Nie obwąchiwał już trawy, idąc w ślad za nią, lecz z niemym pytaniem przekrzywionej zabawnie głowy spoglądał jej w twarz. Owinęła się szczelniej wełnianym kaftanem, gdyż poranne słońce nie rozgrzało jeszcze wystarczająco powietrza. Ruszyła dalej, po drodze puszczając cugle fantazji i pozwalając myślom biec swym własnym torem. Przypomniała sobie o opowiadaniu, które właśnie zaczęła pisać i o otwartym notesie, który zostawiła na biurku, zanotowawszy kilka nowych pomysłów. Przez ostatnich kilka lat zapisała parę takich, dość grubych zeszytów, zapełniając ich karty historiami z życia mieszkańców doliny. Teraz poczuła, że znów musi coś nowego napisać. Już nie była naiwną dziewczyną, tworzącą fantastyczny świat. Była pewna, że teraz ma coś do przekazania, co rzeczywiście jest w stanie poruszyć, rozbawić, a nawet zastanowić jej czytelników. (...)