Kiedy dowiedziałam się o istnieniu tej książki od razu pomyślałam, że muszę ją przeczytać. Miałam tak drugi raz i drugi raz była to książka Claudii Gray. Za pierwszym razem były to "Utracone Gwiazdy" i wtedy się absolutnie nie zawiodłam. A teraz? Teraz może trochę, ale nie dużo. Zaczęło się ciekawie. Potem w pewnym momencie miałam ochotę przestać czytać. Ale od momentu, gdy bohaterka przeskoczyła do drugiego wymiaru było coraz lepiej. Byłam ciekawa jak będą wyglądać kolejne wymiary. Zakończenie było w pewnym stopniu przewidywalne, ale nie jest to dla powieści minus. Podobał mi się fragment, w którym Marguerite powiedziała, że chce spróbować zostać artystką, a Josie odpowiedziała jej, że może to zrobić, albo nie zrobić, bo nie ma próbowania. Pomyślałam, że to ze strony autorki takie "mrugnięcie okiem" do fanów "Star Wars".