Hajer na kole to kontynuacja „rowerowej serii”, rozpoczętej książką Hajer jedzie do Soczi. I podobnie jak w przypadku tej wcześniejszej, czytelnik również będzie mógł posmakować posowieckich klimatów, tyle że tym razem do pokonania będą wysokie góry, pustynie, rwące rzeki i ciągnące się setkami kilometrów oceany traw. Z pewnością ta włóczęga po drogach i bezdrożach Kirgistanu i Kazachstanu ma swoisty urok – spotkać tam można ludzi, którzy wciąż żyją tak, jak żyli niegdyś, choć wokół wszystko się zmieniło, lekarzy niosących pomoc w siermiężnych warunkach, byłych górników mocno potarganych przez los, a także Rosjan i Polaków. To jedno z niewielu miejsc na świecie, gdzie koń wciąż jest głównym środkiem lokomocji, ludzie utrzymują się z pasterstwa, a ich jedyną oazą bezpieczeństwa jest jurta i sąsiedzi. Hajer jak zwykle niczego nie planuje, więc albo pakuje się w kłopoty, albo coraz to bardziej zaskakujące przygody. Poznaje wielu ludzi, którzy zwierzają mu się ze swoich problemów albo są dla niego ostatnią deską ratunku. Warto sięgnąć po tę lekturę, by poznać z bliska społeczność, która wciąż ma bliski kontakt z przyrodą, wiodąc skromne, ale godziwe życie, ciesząc się wolnością, pięknem natury i mocnymi więzami z rodziną.