Wyspy Brytyjskie od zarania dziejów stanowiły łakomy kąsek dla napastników. Były celem najazdów Rzymian, germańskich plemion Anglów, Jutów, Sasów, Normanów. Ludzie Północy pragnęli zawładnąć Królestwem Anglii. Prób było wiele, ale udało się to dopiero Wilhelmowi, który przeszedł do historii z przydomkiem Zdobywcy. O jego sukcesie zadecydowała właśnie bitwa pod Hastings.
Gdy tylko piechota oderwała się od wroga, Wilhelm, by nie dać wytchnienia broniącym się Anglosasom, kazał ruszyć główne siły. Do ataku wkroczyło ciężkozbrojne rycerstwo na koniach. Nastąpiło drugie zwarcie. Rozległy się okrzyki nacierających, przemieszane ze zgrzytem angielskich toporów i jękiem rannych. Mimo naporu atakujących rycerzy, angielscy piechurzy utrzymali pozycję. Z tego etapu bitwy w pamięć normańskich kronikarzy zapadło krwawe żniwo, zebrane przez straszliwe topory bojowe Anglosasów. Wilhelm z Poitiers wspomina o morderczych toporach, które z łatwością rozłupywały tarcze i rozdzierały kolczugi.