Ostrzegali mnie, na prawdę mnie ostrzegali "Katarzyno to jest mocne, to jest Dark Fantasy, które jest na prawdę DARK". No i Katarzyna jak to Katarzyna, nie posłuchała, przeczytała.
Zaczyna się ostro, od najazdu wściekłej hordy Hungurów na królestwo Lendii. Pan Komuda nie szczędzi nam opisów brutalnych tortur, krwi, flaków i śmierci - nawet dzieci. Cholera, dawno nie przejęłam się tak losem żadnych bohaterów literackich - wrzeszczałam jak kibol na narodowym do książki podczas czytania ;)
"Czyż muszę ci tłumaczyć, że dzisiaj żyjem, jutro gnijem".
Ta pozycja to akurat zbiór historii z życia Jaksy z rodu Drużyców. Przez niehonorowe zagranie ojca na polu walki zostaje na niego wydany wyrok śmierci. No, lekkiego życia to Jaksa nie ma, a im dalej, tym bardziej ma chłopak przekichane. Mimo to strasznie kibicujemy Jaksie. Dostaje w skórę od życia, a jednak ma w sobie spryt i wolę walki. Nie da się gościa nie lubić.
"Ja, Jaksa z Drużyców, nie proszę, nawet kiedy się modlę".
Czytałam trochę opinii na temat "Jaksy" i niemal za każdym razem przewijał się wątek języka jakim napisana jest książka. Zwykle na niekorzyść przeważają argumenty, że przesadnie, że niezrozumiale itp. Moim zdaniem stosowane tu archaizmy, zabiegi językowe, by nadać książce klimat średniowiecza - idealnie wpasowuje się w całą historię. Dla mnie pan Komuda jeśli chodzi o aspekt językowy odwalił kawał dobrej roboty.
"Zemsta jest prawem i rozkoszą".
Trzeba jednak przyznać, że książka nie należy do kategorii lekkich łatwych i przyjemnych. Jest brutalna - momentami aż za bardzo. Mimo to podobała mi się bardzo. Lubię się wczuwać w klimat, lubię kiedy autor powoduje we mnie strach o życie ulubionych bohaterów. Lubię się bać strzyg, upiorów i demonów. Lubię krwawe jatki. Lubię kiedy autor nie boi się rozlewu krwi, flaków i cierpienia. Lubię Jaksę. Lubię Jacka Komudę. Po prostu. Dla mnie 8/10