"… żaglowiec z okropnym trzaskiem pękającego kadłuba osiadł na podwodnej skale, przewaliła się przez niego potężna fala, a gdy woda spłynęła, pięknej córki kapitana
nie było na pokładzie. To był już koniec…
nie było na pokładzie. To był już koniec…
Ale fala, która przeszła przez statek, nie rzuciła dziewczyny na dno. Ingrid była dobrą pływaczką i potrafiła utrzymać się na grzbiecie fali. Jednak walka z wodną kipielą wyczerpała
jej siły. Była już bliska omdlenia, gdy usłyszała huk przyboju. Jeszcze kilka ruchów i za chwilę morze wyrzuciło młodą Szwedkę na brzeg. Choć śmiertelnie znużona, poderwała się natychmiast – przecież tam, wśród sztormu jest jej ojciec, jest cała załoga żaglowca,
może nie wiedzą, że brzeg jest tak blisko, że mogą się uratować… "
jej siły. Była już bliska omdlenia, gdy usłyszała huk przyboju. Jeszcze kilka ruchów i za chwilę morze wyrzuciło młodą Szwedkę na brzeg. Choć śmiertelnie znużona, poderwała się natychmiast – przecież tam, wśród sztormu jest jej ojciec, jest cała załoga żaglowca,
może nie wiedzą, że brzeg jest tak blisko, że mogą się uratować… "