Opinia na temat książki Magia Cierni

Sięgając po tę książkę nie oczekiwałam niczego poza przyjemną opowiastką, a dostałam powieść prawie dla mnie idealną! Wciągnęła mnie niesamowicie swoimi mrocznymi, okultystycznymi i demonicznymi klimatem i tematyką, zakochałam się w jej bohaterach, a do tego lektura ta nie raz zaskoczyła mnie kierunkiem, w który pewne wątki poszły... Naprawdę nie spodziewałam się, że tak się w tej książce zakocham. Nawet nie przeszkadzało mi, że wątek miłosny był dość "insta love" - choć ciężko byłoby też zrobić to inaczej w jednotomówce - gdy zazwyczaj mocno mi to przeszkadza.
Dlaczego więc mówię prawie idealna, zamiast idealna? Cóż... jeden z moich ulubionych wątków książki w pewnym momencie przybrał dość typowy obrót, który miałam nadzieję jednak taki nie będzie. Ciężko mi bez spoilerów powiedzieć o co chodzi, a jako że jest to jedna z rzeczy w finale, nie chcę nikomu zepsuć zabawy mówiąc nawet o którego bohatera chodzi. Wydaje mi się też, że znacznej większości takie rozwiązanie się spodoba... dla mnie jednak odjęło nieco z uwielbienia, jakie we mnie ta powieść szybko wzbudziła. 😅 Nie mniej, bawiłam się na niej naprawdę niesamowicie i coś czuję będę do niej wracać.




Spoiler: dla ciekawych o jakiej scenie mówię;






Poświęcenie się Silasa. Oh come on! Był genialnie wykreowanym bohaterem jako ten naprawdę mający głęboko gdzieś ludzi, dla którego ważne jest tylko jego dobro, jego zapłata. Mega mi się to podobało, że naprawdę czuć w nim było tę demoniczną istotę i zawieranie paktów z nim sprawiało, że człowiek się zastanawiał czy warto. Ale nie, na koniec jednak musiała zwyciężyć magia przyjaźni 🙄 Bitch pls...