Czytuję Leca od lat, czasem by się pośmiać z siebie lub do siebie, czasem szukając refleksji, wytłumaczenia zachowania innych ludzi. Tym razem przeczytałem wszystkie "Myśli nieuczesane" na jednym czytelniczym wdechu. Już chyba łapię, w czym tkwi geniusz tych krótkich form. Człowiek, tak przekroczywszy połowę czasowego istnienia, mając już za sobą trochę obserwacji świata i innych wyczytanych lektur, jest gotowy na całość lecowskiego dystansu. Co więcej, może to być teraz ostatnia przeczytana książka, którą można ponownie czytać tuż po jej zakończeniu. Za każdym razem dostaje się, co innego. Raz jakieś trafne zdanie śmieszy, innym razem to samo sformułowanie smuci.
Lec pasuje na każdy czas, nawet na ten nam niepokojąco teraźniejszy, bo "Wszystko jest w rękach człowieka. Dlatego należy je myć często.". Poza tym jego odczytanie fundamentalnie zależy od kontekstu, bo przecież nie miał pojęcia o covid-19, gdy pisał: "Wolność nie jest sprawą organów politycznych, ale oddechowych.". A przy tym jest niepokojąco ponadczasowy, skoro zauważył dawno temu, że "Niektórzy biorą regulamin więzienny za projekt konstytucji." Kto mógł się spodziewać, że już dziś stanęliśmy być może w obliczy realizacji stwierdzenia, że "Rozmowy o pogodzie staną się interesujące przy pierwszych oznakach końca świata."? Tu widać boleśnie, jak Lec miał niestety rację.
Nasz eksportowy aforysta potrafił jak mało kto obnażyć duszę geniusza: "Samowystarczalni umysłowo są jedynie geniusze i głupcy." i jego twórczość: "Z genialnej myśli można usunąć wszystkie słowa.", choć temu słowu nadał dodatkowych wymiarów: "Czas obrodził geniuszami. Miejmy nadzieję, że będzie kilku zdolnych.". Wnikliwie rozpracowywał duszę ludzką i jej egzystencjalne bolączki, więc tu po prostu podam dla mnie głęboko prawdziwe spostrzeżenia:
"Niełatwo jest żyć po śmierci. Czasem trzeba na to stracić całe życie."
"To, że umarł, nie jest jeszcze dowodem, że żył."
"Człowiek we własnym życiu gra zaledwie mały epizod."
"Dokąd zmierza życie? Tam gdzie ty, dopóki idziesz."
"Co robisz z zaoszczędzonym na życiu czasem?"
Lec w sposób 'nieuczesany' dopytywał o boskie interwencje: " Kto stworzył świat? Dotychczas przyznawał się do tego jedynie Bóg." i z filozoficznym wyczuciem niejednoznacznie ocenił nas, istoty zasiedlające Ziemię: " Bardzo mało ludzi przewidywało w XIX wieku, że po nim nastąpi wiek XX.". Najbardziej jednak smutkiem napawał go człowiek w swojej mniej lub bardziej zawinionej niedoskonałości: "Nawet w jego milczeniu były błędy językowe." czy: "Racjonalizacja: żyjemy coraz dłużej i coraz mniej.". Nie lubił pozorów, konformizmu i bezczelności. Może dlatego napisał: "Głupcy nie są tak głupi, zawsze są w większości." i "Raz spojrzałem za kulisy marionetek, przy sznurkach również marionetki. Dalej mnie nie dopuszczono." Zawsze jednak wraca ku cieplejszym barwom opisu nas, bo mamy jeszcze coś, co czyni z człowieka szczerą i naiwnie sympatyczną konstrukcję psychiczną: "To, że nas ciągle na nowo można okłamywać, napawa optymizmem.". Często ma nadzieję, że to, co widać, może jednak być czymś nieco innym: "Z prądem trudniej poznać, kto płynie dobrowolnie."
Stanisław Jerzy Lec miał trudne życie. Kilka razy witał się ze śmiercią, stojąc pod ścianą ulicznej łapanki hitlerowskiej. Mimo to, a może dzięki temu, zachował głęboką potrzebę pytania o człowieczeństwo z optymizmem i swadą. Jak sam napisał:
"Ludzie, śmiałem się z Wami, śmiałem się do Was. Gdy nie byliście ludźmi, śmiałem sie przeciwko Wam. Nigdy nie śmiałem się z Was.".
Powiedzenie, że "Myśli nieuczesane" są ponadczasowe, to bez wątpienia niedomówienie.
ARCYDZIEŁO - 10/10